sobota, 15 lutego 2014

Rozdział XIX

XIX

Po jakiś dwudziestu minutach od odlotu helikoptera oboje z Rolly’m wynurzyliśmy się niedaleko skał. Ledwo mogłam złapać oddech, niestety lata upływały w zawrotnym tempie i ten wyczyn kosztował mnie zbyt dużo wysiłku. Chwyciłam skałę czując ścisk w klatce piersiowej, z trudem łapałam powietrze. Po chwili wynurzył się Rolly i gdy zobaczył, że ręka ześlizguje mi się z kamienia pochwycił mnie wpół.
- Kylie, oddychaj spokojnie, co ci jest? Serce?
Zdołałam tylko kiwnąć głową. Oparłam głowę na jego ramieniu, czułam jak słabnę, ale czułam też jego silny uścisk i panika zaczęła ustępować, pogładził moje mokre włosy, po czym wyniósł na brzeg. W oddali zauważyłam motorówkę, spojrzałam na Rolly’ego i resztkiem sił wydukałam:
- Wiedziałeś?
- Miałem nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale tak, wziąłem taką ewentualność pod uwagę.
- Skąd mogłeś wiedzieć?
- Już raz miałem z nim do czynienia, tak samo mnie podszedł, porozmawiamy później, teraz musimy wydostać się stąd w bezpieczne miejsce żeby przeczekać.
Czułam, że zaczynam odzyskiwać siły, jednak Rolly bez pytania wziął mnie na ręce i zaniósł do motorówki.
Po jakiejś godzinie dotarliśmy do jakiegoś ukrytego w gąszczu lasu miejsca, Rolly ukrył motorówkę, do drewnianego domku który tam stał weszłam już o własnych siłach. Był mały ale przytulny, w kominku paliło się świeżo rozpalone drewno- co wskazywało, że Rolly musiał tu całkiem niedawno być. Czekałam na wyjaśnienia, ale najpierw marzyłam żeby przebrać się w coś suchego, jakby odgadnął moje myśli.
- W łazience na piętrze są twoje dżinsy  i bluzki.
- Chcesz powiedzieć, że dłużej tu zostaniemy?
- Nie potrafię Ci odpowiedzieć, na razie czekamy.
Poszłam się przebrać, kiedy zeszłam na dół w poprzecinanych dżinsach i czarnej bluzce, Rolly był już przebrany, kucał przy kominku pijąc wino, spojrzałam zdziwiona, że w takiej chwili może pić wino, ale zaraz potem stwierdziłam, że co lepszego można teraz zrobić? Straciliśmy wszystkich ludzi, ja nie miałam żadnego pomysłu, co do tego, że Rolly go ma, nie miałam wątpliwości. Zdawał się jednak o tym teraz nie myśleć, gdy mnie zobaczył uniósł się i podał mi drugi kieliszek, który stał na stole, wzięłam go i usiadłam na małej sofce stojącej tuż obok.
- Jak się czujesz?
- Już dobrze, chyba spanikowałam, ktoś mi kiedyś powiedział, że kiedy policjant zaczyna się zastanawiać – ginie, myślisz, że tak samo jest z agentami?
- Na to pytanie nie potrafię ci odpowiedzieć.
- A na jakie potrafisz?
- Nie zostawiłem cię dlatego, że mi się znudziłaś, ani dlatego, że udawałem.
- To dlaczego?
- Bo Thorne bardzo cię potrzebuje.
- Mnie? Jakoś nie zauważyłam, poza tym Thorne mnie potrzebuje więc ty- dobry kumpel postanowiłeś mnie przehandlować?
- Mówiłem ci, że wkrótce zrozumiesz dlaczego tak się zachowałem.
Teraz naprawdę poczułam nieodpartą potrzebę żeby coś zrobić z rękoma, dlatego sięgnęłam po paczkę papierosów leżących na stole, bo czułam, że jeszcze chwila i po prostu mu strzelę. Dżentelmen od siedmiu boleści – pomyślałam, tylko jaką ja rolę miałam w tym wszystkim odegrać? Mieli zamiar tak sobie mnie przekazywać z rąk do rąk jak piłeczkę do tenisa? Tego już było za wiele, gdzie nie spojrzałam ktoś na swoją stronę przekręcał całe moje życie, ale mnie nawet nikt nie raczył zapytać o zdanie. Chwilę jeszcze siedziałam, ale w końcu wstałam, bo adrenalina w moim organizmie zaczęła się produkować w takim nadmiarze, iż niewiele brakowało do wybuchu. Skierowałam się w stronę drzwi, wcześniej wyrzucając resztę papierosa w buchający kominek.
- Dokąd idziesz?
- Muszę się przewietrzyć.
- Zostań…, proszę.
Stanął naprzeciwko mnie i odgarnął mi włosy do tyłu. Dziwny skurcz poczułam, jak gdyby dotknął mnie pierwszy raz w życiu, aż wzdrygnęłam.
- Tego wszystkiego jest za dużo rozumiesz? Manipulujesz mną na wszystkie strony świata, właściwie oboje to robicie, jestem tym zmęczona, czy ty w ogóle mnie słuchasz?
- Chciałbym.

Ale nie słuchał, poczułam jedynie jego ciepłe usta na swojej szyi, chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale nie byłam już w stanie. W ułamku sekundy zatopił swoje usta w moich, po czym zaniósł mnie do łóżka. Milczał i rozkoszował się moim ciałem w taki sposób jakby kochał się ze mną po raz pierwszy. Choć wiedziałam, że tak nie pozostanie na zawsze, pozwoliłam mu na to. Spragniona jego dotyku i bliskości fizycznej, nie zastanawiałam się nad niczym, ani nad tym co mi powiedział o Thorne’ie, ani o konsekwencjach, ani tym bardziej o jutrze. Świat zdawał się być w tej jednej chwili odległą bajką a nasza bajka była przeznaczona wyłącznie dla nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz