XIX
Po jakiś dwudziestu
minutach od odlotu helikoptera oboje z Rolly’m wynurzyliśmy się niedaleko skał.
Ledwo mogłam złapać oddech, niestety lata upływały w zawrotnym tempie i ten
wyczyn kosztował mnie zbyt dużo wysiłku. Chwyciłam skałę czując ścisk w klatce
piersiowej, z trudem łapałam powietrze. Po chwili wynurzył się Rolly i gdy
zobaczył, że ręka ześlizguje mi się z kamienia pochwycił mnie wpół.
- Kylie, oddychaj
spokojnie, co ci jest? Serce?
Zdołałam tylko kiwnąć
głową. Oparłam głowę na jego ramieniu, czułam jak słabnę, ale czułam też jego
silny uścisk i panika zaczęła ustępować, pogładził moje mokre włosy, po czym
wyniósł na brzeg. W oddali zauważyłam motorówkę, spojrzałam na Rolly’ego i
resztkiem sił wydukałam:
- Wiedziałeś?
- Miałem nadzieję, że
do tego nie dojdzie, ale tak, wziąłem taką ewentualność pod uwagę.
- Skąd mogłeś
wiedzieć?
- Już raz miałem z nim
do czynienia, tak samo mnie podszedł, porozmawiamy później, teraz musimy
wydostać się stąd w bezpieczne miejsce żeby przeczekać.
Czułam, że zaczynam
odzyskiwać siły, jednak Rolly bez pytania wziął mnie na ręce i zaniósł do
motorówki.
Po jakiejś godzinie
dotarliśmy do jakiegoś ukrytego w gąszczu lasu miejsca, Rolly ukrył motorówkę,
do drewnianego domku który tam stał weszłam już o własnych siłach. Był mały ale
przytulny, w kominku paliło się świeżo rozpalone drewno- co wskazywało, że
Rolly musiał tu całkiem niedawno być. Czekałam na wyjaśnienia, ale najpierw
marzyłam żeby przebrać się w coś suchego, jakby odgadnął moje myśli.
- W łazience na
piętrze są twoje dżinsy i bluzki.
- Chcesz powiedzieć,
że dłużej tu zostaniemy?
- Nie potrafię Ci
odpowiedzieć, na razie czekamy.
Poszłam się przebrać,
kiedy zeszłam na dół w poprzecinanych dżinsach i czarnej bluzce, Rolly był już
przebrany, kucał przy kominku pijąc wino, spojrzałam zdziwiona, że w takiej
chwili może pić wino, ale zaraz potem stwierdziłam, że co lepszego można teraz
zrobić? Straciliśmy wszystkich ludzi, ja nie miałam żadnego pomysłu, co do
tego, że Rolly go ma, nie miałam wątpliwości. Zdawał się jednak o tym teraz nie
myśleć, gdy mnie zobaczył uniósł się i podał mi drugi kieliszek, który stał na
stole, wzięłam go i usiadłam na małej sofce stojącej tuż obok.
- Jak się czujesz?
- Już dobrze, chyba
spanikowałam, ktoś mi kiedyś powiedział, że kiedy policjant zaczyna się
zastanawiać – ginie, myślisz, że tak samo jest z agentami?
- Na to pytanie nie
potrafię ci odpowiedzieć.
- A na jakie
potrafisz?
- Nie zostawiłem cię
dlatego, że mi się znudziłaś, ani dlatego, że udawałem.
- To dlaczego?
- Bo Thorne bardzo cię
potrzebuje.
- Mnie? Jakoś nie
zauważyłam, poza tym Thorne mnie potrzebuje więc ty- dobry kumpel postanowiłeś
mnie przehandlować?
- Mówiłem ci, że
wkrótce zrozumiesz dlaczego tak się zachowałem.
Teraz naprawdę
poczułam nieodpartą potrzebę żeby coś zrobić z rękoma, dlatego sięgnęłam po
paczkę papierosów leżących na stole, bo czułam, że jeszcze chwila i po prostu
mu strzelę. Dżentelmen od siedmiu boleści – pomyślałam, tylko jaką ja rolę
miałam w tym wszystkim odegrać? Mieli zamiar tak sobie mnie przekazywać z rąk
do rąk jak piłeczkę do tenisa? Tego już było za wiele, gdzie nie spojrzałam
ktoś na swoją stronę przekręcał całe moje życie, ale mnie nawet nikt nie raczył
zapytać o zdanie. Chwilę jeszcze siedziałam, ale w końcu wstałam, bo adrenalina
w moim organizmie zaczęła się produkować w takim nadmiarze, iż niewiele
brakowało do wybuchu. Skierowałam się w stronę drzwi, wcześniej wyrzucając
resztę papierosa w buchający kominek.
- Dokąd idziesz?
- Muszę się
przewietrzyć.
- Zostań…, proszę.
Stanął naprzeciwko
mnie i odgarnął mi włosy do tyłu. Dziwny skurcz poczułam, jak gdyby dotknął
mnie pierwszy raz w życiu, aż wzdrygnęłam.
- Tego wszystkiego
jest za dużo rozumiesz? Manipulujesz mną na wszystkie strony świata, właściwie
oboje to robicie, jestem tym zmęczona, czy ty w ogóle mnie słuchasz?
- Chciałbym.
Ale nie słuchał,
poczułam jedynie jego ciepłe usta na swojej szyi, chciałam jeszcze coś
powiedzieć, ale nie byłam już w stanie. W ułamku sekundy zatopił swoje usta w
moich, po czym zaniósł mnie do łóżka. Milczał i rozkoszował się moim ciałem w
taki sposób jakby kochał się ze mną po raz pierwszy. Choć wiedziałam, że tak
nie pozostanie na zawsze, pozwoliłam mu na to. Spragniona jego dotyku i
bliskości fizycznej, nie zastanawiałam się nad niczym, ani nad tym co mi
powiedział o Thorne’ie, ani o konsekwencjach, ani tym bardziej o jutrze. Świat
zdawał się być w tej jednej chwili odległą bajką a nasza bajka była
przeznaczona wyłącznie dla nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz