poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział II

II

Z samego rana udałam się na oddział by od razu poprzeglądać profile młodych rekrutów. O dziwo wśród nich znalazło się tym razem kilka kobiet, więcej niż do tej pory. Przypomniałam sobie siebie sprzed lat, równie młodą i naiwną co one teraz, wyobrażającą sobie lepszą przyszłość.
Jakoś kiepsko mimo wszystko spałam tej nocy. Nie wiem dlaczego, ale czegoś mi brakowało. Weszłam do starego gabinetu Thorne’a, zasunęłam żaluzje i wyciągnęłam się wygodnie na kanapie. Przeglądając dane w tablecie, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Musiałam spać dobrą godzinę, bo obudziłam się dopiero kiedy ktoś chłodną ręką pogładził mnie po policzku. To był Asir. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, siedział przy mnie i uśmiechał się  tym swoim pożądliwym wzrokiem. Usiadłam i ziewnęłam zasłaniając twarz:
- Długo tu siedzisz?
- Wystarczająco.
- Bawisz się w podglądanie?
Roześmiał się.
- Bardzo tkliwe powitanie.
- A na co liczyłeś?
- No nie wiem, ale chociaż część skarbie albo mój najdroższy stęskniłam się za tobą.
Uśmiechnęłam się i westchnęłam.
- Marzyciel.
Podniosłam się z kanapy.
- Jak idzie ci selekcja?
- Fatalnie, to grupa niesfornych dzieciaków licząca na wspaniałą odmianę.
- Daniels powiedział, że mam ci pomóc.
Podałam mu tablet.
- To masz i przejrzyj, jakoś nie ma głowy od czego zacząć.
Wziął tablet i spojrzał na mnie:
- Myślałem, że odpoczęłaś.
- Bo odpoczęłam, ale…
Asir roześmiał się.
- Już ja wiem czego ci brakuje, pamiętaj, jedno słowo i jestem twój.
- Nie, nie wytrzymam z tobą.
Wtedy w słuchawce odezwał się Colin:
- Rekruci są gotowi do treningu:
- Idziemy.
Odpowiedziałam i oboje udaliśmy się na salę. Gdy weszliśmy wszyscy stali w szeregach. Stanęłam przed nimi i zaczęłam mówić:
- Czeka was długie szkolenie, w którym sprawdzimy wasze umiejętności i wytrzymałość. Przejdziecie skomplikowane testy, dowiecie się jak oszukać wykrywacz kłamstw, jak w sytuacjach stresowych radzić sobie z bólem. Nauczycie się jak w kilka sekund zakładać podsłuch mikroskopijnej wielkości, poznacie najnowsze techniki szpiegowskie, nie ominie was również szkolenie w terenie, gdzie zobaczycie jak wygląda prawdziwa akcja. Jeśli uda wam się ukończyć treningi, staniecie się równorzędnymi agentami, którzy na co dzień będą musieli wtopić się w tłum. Nauczymy was jak się zachowywać, ubierać, mówić biegle w językach obcych, z jednego jednak musicie zdawać sobie sprawę, w razie pojmania rząd Stanów Zjednoczonych zaprzeczy, że kiedykolwiek finansował naszą jednostkę. To co robimy jest ściśle tajne a dla świata zewnętrznego – nie istniejemy, w razie wpadki, jesteście zdani wyłącznie na siebie i umiejętności jakie pozyskacie na szkoleniu. To w przyszłości może ocalić wam życie.
Popatrzyłam na wszystkich, kilka dziewczyn stojących w grupie zapatrzone były w Asir’a niczym w obrazek, pokiwałam z uśmiechem głową, Asir też to zauważył.
- Są pytania?
Jeden z chojraków stojących w rzędzie popatrzył na mnie i uniósł rękę:
- Słucham.
- Czy jest szansa żeby się z tobą umówić?
Rekruci zaczęli się śmiać, ja również, Asir’owi najwyraźniej ciśnienie trochę podskoczyło, ale nie dał tego po sobie znać, Cole spojrzał na mnie, Gino też, a ja podeszłam bliżej:
- Jak ci na imię?
- Steve.
Odparł hardo i wyprostował się jak do raportu.
- Jest mały problem Steve.
- Jaki?
- Nie umawiam się z dziećmi.
Odeszłam a cała grupa zaczęła się śmiać, Steve spuścił głowę ale na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
- A teraz dobierzcie się w pary, Gino, Asir…
Powiedziałam ustępując im miejsca na demonstrację z którymś rekrutem. Kiedy Asir podszedł bliżej grupy, rekrutki zaczęły się przepychać do niego, to go rozbawiło ale i dowartościowało jak sądzę. W końcu wybrał jak się spodziewałam jedną z niechby zademonstrować uderzenia. Odsunęłam się na bok i stanęłam obok Jesse.
- Mamy szpiegowskiego ogiera, widziałaś jak się do niego pchają?
Zaczęła się śmiać.
- Trudno nie zauważyć.
Z niewiadomych przyczyn poczułam lekkie uczucie zazdrości, widząc jak rekrutka ćwicząca z Asir’em umizguje się do niego. Gdy w końcu pokazał kolejny cios obalił ją na ziemię, znalazł się nad nią a ta wykorzystując moment nieuwagi pociągnęła go do namiętnego pocałunku. Rekruci zaczęli gwizdać widząc to, a rekrutki przeszyła dzika złość. Asir podniósł ją z podłogi i pokręcił głową a ta dumnie podeszła do pozostałych dziewczyn. Gino w kilka sekund położył Steve’a na łopatki.
- To się nazywa zintegrowane szkolenie.
Powiedziała Jesse:
- Właśnie widzę.
Asir popatrzył na tłum i powiedział:
- Następna osoba.
Kiedy kolejne dziewczyny zaczęły się wyrywać chętnie do Asir’a, spojrzałam na Jesse:
- Chyba czas przerwać tą farsę.
- Rozkaz.
Jesse chyba połapała się o co mi chodzi, bo razem ze mną podeszła do rekrutek a ja do Asir’a:
- Może teraz ja.
Asir uśmiechnął się z dziwnym wyrazem zadowolenia na twarzy, zupełnie tak jakby pewien był mojej zazdrości. Dziewczyny na mój widok zaczęły się odruchowo cofać a ja pokazałam palcem na jedną z nich. Stanęła naprzeciwko a ja powiedziałam:
- Zaczynamy.
Wszyscy rozsunęli się:
- Obrona.
Stanęliśmy w pozycjach, ale nie wiele musiałam się ruszyć by upadła na ziemię po pierwszym ciosie.
- Blok.
Powiedziałam znowu, historia się powtórzyła a dziewczyna upadła. Teraz jej mina zrobiła się bardzo zacięta:
- Atak.
Powiedziałam po raz ostatni, ruszyła na mnie szturmem, ale po chwili chwyciłam ją i przerzuciłam na materac. Upadek na plecy spowodował u niej silny ból, jęknęła. Podniosłam się z ziemi i popatrzyłam na wszystkich.
- A teraz wszyscy w parach przećwiczą jeszcze raz trzy podstawowe pozycje uderzeniowe, po raz ostatni je zademonstruję, ustawcie się już w parach i obserwujcie, a potem zacznijcie ćwiczyć.
- Asir, pozwolisz?
Podszedł ochoczo do mnie, stanęliśmy na środku sali i pokazaliśmy wszystkie trzy pozycje, przy ostatniej Asir chwycił mnie tak, że nasze głowy znalazły się na tej samej wysokości, roześmiałam się a on szepnął mi do ucha:
- Pragnę cię.
Pokiwałam głową, na szczęście nikt tego nie słyszał, szybko wyzwoliłam się z jego uścisku i wstałam.
- A teraz zaczynajcie.
Wszyscy zaczęli ćwiczyć pokazane pozycje a ja spojrzałam na Asir’a, dziewczyna, która wcześniej go pocałowała, spojrzała na mnie z zawiścią.
- Myślę, że to będzie owocne szkolenie.
- A ja, że jeśli je wszystkie w sobie rozkochasz, to nigdy nie będą wydajne.
Uśmiechnął się:
- Zazdrosna jesteś.
- Nie zazdrosna, tylko ostrożna.
- Proszę cię, bądź rozsądna.
- Rozsądny się odezwał, od tej pory szkolisz tylko rekrutów, nie rekrutki.
- Popsułaś mi dobrą zabawę.
- Nie wątpię.
Skierowałam się do wyjścia:
- Dokąd idziesz?
- Do domu, muszę popracować w spokoju.
Wyszłam z sali i poszłam prosto do Colin’a.
- I jak idzie?
- Chaotycznie, jadę do domu, będę pod telefonem, zabieram akta, muszę nad nimi posiedzieć.
- Jasne.
- A jak akcja w Uzbekistanie?
- Na razie według planu ,Linda i Rolly meldowali się przed chwilą.
Na dźwięk tego imienia spojrzałam na Colin’a:
- Linda pojechała z Rolly’m?
- Tak, Daniels zażądał szkolenia w terenie, jeśli wróci żywa będzie prawowitym agentem.
- Rolly się na to zgodził?
- Rolly to zasugerował.
- Rozumiem, to nic ja jadę.
- Na razie.
Wzięłam tableta i pojechałam do domu.
Wzięłam kąpiel i usiadłam w szlafroku przy tablecie, robiąc notatki do poszczególnych rekrutów. Zatrzymałam się na dwoje z nich: Rebece Marley i Steve’ie Aspen’ie, powoli czułam, że oczy mi się męczą a kręgosłup cierpnie na całej długości.
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi a w nich stanął uśmiechnięty Asir:
- Tęskniłaś?
- Jak cholera. Mam nadzieję, że masz ważny powód tego nękania mnie, bo pracuję.
Wszedł do środka i weszliśmy na górę. Asir ubrany był w czarny garnitur i koszulę w tym samym kolorze. Dosłownie chwilę wcześniej, zapewne po szkoleniu musiałam brać prysznic, bo zapach jego wody toaletowej roznosił się intensywnie po całym domu a włosy były nieco wilgotne.
Usiadłam z powrotem na swoje miejsce przy ławie, Asir zdjął marynarkę i zerknął  na moje uda, gdyż po tym jak usiadłam porannik rozszedł się dwie strony i nieco je odsłonił.
- Jak chcesz coś do picia to obsłuż się, te akta mnie wykańczają, tyle tego.
Na stole obok mnie, stał mój kieliszek z niedopitym winem a ja chwyciłam się za szyję i obróciłam głowę, Asir spojrzał na dane dziewczyny Rebeki, wziął i  wypił do końca wino, nalał następny kieliszek i wziął do ręki kartkę.
- Co o niej sądzisz?
Wzięłam mu z ręki kieliszek, wypiłam dwa łyki i oddałam mu, po czym zrobił to samo.
- Może lepiej mnie o zdanie nie pytaj.
- Dlaczego?
- Jestem mało obiektywna.
Uśmiechnął się do mnie:
- Od kiedy?
Podał mi kieliszek i usiadł za mną na łóżku. Poczułam jego ciepłe dłonie na swoim karku, który zaczął mi rozmasowywać. Byłam zła, że znowu wyprzedził moje myśli zanim jeszcze zdołałam coś powiedzieć.
- Od dzisiaj.
Przełożyłam kartkę i pokazałam mu dane Steve’a:
- A on?
Asir nawet nie spojrzał tak bardzo skupiony był na masowaniu mnie:
- Nic z niego nie będzie.
- Nawet nie spojrzałeś, mieliśmy pracować.
- Pracujemy.
Pokiwałam głową i właśnie wtedy zadzwoniła moja komórka, na wyświetlaczu pojawił się napis Colin.
- Niech dzwoni.
- Zachowuj się, muszę odebrać.
Odebrałam telefon, ale to co usłyszałam zmroziło mi krew w żyłach.
- Zaraz będę.
Asir spojrzał na mnie poważnie a ja cała zesztywniałam:
- Kylie, co się stało?
Popatrzyłam mu w oczy:
- Rolly…

Spojrzał na mnie i zerwał się z łóżka wiedząc, że na pewno będę chciała jechać od razu na oddział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz