II
Z samego rana udałam
się na oddział by od razu poprzeglądać profile młodych rekrutów. O dziwo wśród
nich znalazło się tym razem kilka kobiet, więcej niż do tej pory. Przypomniałam
sobie siebie sprzed lat, równie młodą i naiwną co one teraz, wyobrażającą sobie
lepszą przyszłość.
Jakoś kiepsko mimo
wszystko spałam tej nocy. Nie wiem dlaczego, ale czegoś mi brakowało. Weszłam
do starego gabinetu Thorne’a, zasunęłam żaluzje i wyciągnęłam się wygodnie na
kanapie. Przeglądając dane w tablecie, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Musiałam
spać dobrą godzinę, bo obudziłam się dopiero kiedy ktoś chłodną ręką pogładził
mnie po policzku. To był Asir. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, siedział
przy mnie i uśmiechał się tym swoim
pożądliwym wzrokiem. Usiadłam i ziewnęłam zasłaniając twarz:
- Długo tu siedzisz?
- Wystarczająco.
- Bawisz się w
podglądanie?
Roześmiał się.
- Bardzo tkliwe
powitanie.
- A na co liczyłeś?
- No nie wiem, ale
chociaż część skarbie albo mój najdroższy stęskniłam się za tobą.
Uśmiechnęłam się i
westchnęłam.
- Marzyciel.
Podniosłam się z
kanapy.
- Jak idzie ci
selekcja?
- Fatalnie, to grupa
niesfornych dzieciaków licząca na wspaniałą odmianę.
- Daniels powiedział,
że mam ci pomóc.
Podałam mu tablet.
- To masz i przejrzyj,
jakoś nie ma głowy od czego zacząć.
Wziął tablet i
spojrzał na mnie:
- Myślałem, że
odpoczęłaś.
- Bo odpoczęłam, ale…
Asir roześmiał się.
- Już ja wiem czego ci
brakuje, pamiętaj, jedno słowo i jestem twój.
- Nie, nie wytrzymam z
tobą.
Wtedy w słuchawce
odezwał się Colin:
- Rekruci są gotowi do
treningu:
- Idziemy.
Odpowiedziałam i oboje
udaliśmy się na salę. Gdy weszliśmy wszyscy stali w szeregach. Stanęłam przed
nimi i zaczęłam mówić:
- Czeka was długie
szkolenie, w którym sprawdzimy wasze umiejętności i wytrzymałość. Przejdziecie
skomplikowane testy, dowiecie się jak oszukać wykrywacz kłamstw, jak w
sytuacjach stresowych radzić sobie z bólem. Nauczycie się jak w kilka sekund
zakładać podsłuch mikroskopijnej wielkości, poznacie najnowsze techniki
szpiegowskie, nie ominie was również szkolenie w terenie, gdzie zobaczycie jak
wygląda prawdziwa akcja. Jeśli uda wam się ukończyć treningi, staniecie się
równorzędnymi agentami, którzy na co dzień będą musieli wtopić się w tłum.
Nauczymy was jak się zachowywać, ubierać, mówić biegle w językach obcych, z
jednego jednak musicie zdawać sobie sprawę, w razie pojmania rząd Stanów
Zjednoczonych zaprzeczy, że kiedykolwiek finansował naszą jednostkę. To co
robimy jest ściśle tajne a dla świata zewnętrznego – nie istniejemy, w razie
wpadki, jesteście zdani wyłącznie na siebie i umiejętności jakie pozyskacie na
szkoleniu. To w przyszłości może ocalić wam życie.
Popatrzyłam na
wszystkich, kilka dziewczyn stojących w grupie zapatrzone były w Asir’a niczym
w obrazek, pokiwałam z uśmiechem głową, Asir też to zauważył.
- Są pytania?
Jeden z chojraków
stojących w rzędzie popatrzył na mnie i uniósł rękę:
- Słucham.
- Czy jest szansa żeby
się z tobą umówić?
Rekruci zaczęli się
śmiać, ja również, Asir’owi najwyraźniej ciśnienie trochę podskoczyło, ale nie
dał tego po sobie znać, Cole spojrzał na mnie, Gino też, a ja podeszłam bliżej:
- Jak ci na imię?
- Steve.
Odparł hardo i
wyprostował się jak do raportu.
- Jest mały problem
Steve.
- Jaki?
- Nie umawiam się z
dziećmi.
Odeszłam a cała grupa
zaczęła się śmiać, Steve spuścił głowę ale na jego twarzy pojawił się cwaniacki
uśmiech.
- A teraz dobierzcie
się w pary, Gino, Asir…
Powiedziałam ustępując
im miejsca na demonstrację z którymś rekrutem. Kiedy Asir podszedł bliżej
grupy, rekrutki zaczęły się przepychać do niego, to go rozbawiło ale i
dowartościowało jak sądzę. W końcu wybrał jak się spodziewałam jedną z niechby
zademonstrować uderzenia. Odsunęłam się na bok i stanęłam obok Jesse.
- Mamy szpiegowskiego
ogiera, widziałaś jak się do niego pchają?
Zaczęła się śmiać.
- Trudno nie zauważyć.
Z niewiadomych
przyczyn poczułam lekkie uczucie zazdrości, widząc jak rekrutka ćwicząca z
Asir’em umizguje się do niego. Gdy w końcu pokazał kolejny cios obalił ją na
ziemię, znalazł się nad nią a ta wykorzystując moment nieuwagi pociągnęła go do
namiętnego pocałunku. Rekruci zaczęli gwizdać widząc to, a rekrutki przeszyła
dzika złość. Asir podniósł ją z podłogi i pokręcił głową a ta dumnie podeszła
do pozostałych dziewczyn. Gino w kilka sekund położył Steve’a na łopatki.
- To się nazywa
zintegrowane szkolenie.
Powiedziała Jesse:
- Właśnie widzę.
Asir popatrzył na tłum
i powiedział:
- Następna osoba.
Kiedy kolejne
dziewczyny zaczęły się wyrywać chętnie do Asir’a, spojrzałam na Jesse:
- Chyba czas przerwać
tą farsę.
- Rozkaz.
Jesse chyba połapała
się o co mi chodzi, bo razem ze mną podeszła do rekrutek a ja do Asir’a:
- Może teraz ja.
Asir uśmiechnął się z
dziwnym wyrazem zadowolenia na twarzy, zupełnie tak jakby pewien był mojej
zazdrości. Dziewczyny na mój widok zaczęły się odruchowo cofać a ja pokazałam
palcem na jedną z nich. Stanęła naprzeciwko a ja powiedziałam:
- Zaczynamy.
Wszyscy rozsunęli się:
- Obrona.
Stanęliśmy w
pozycjach, ale nie wiele musiałam się ruszyć by upadła na ziemię po pierwszym
ciosie.
- Blok.
Powiedziałam znowu,
historia się powtórzyła a dziewczyna upadła. Teraz jej mina zrobiła się bardzo
zacięta:
- Atak.
Powiedziałam po raz
ostatni, ruszyła na mnie szturmem, ale po chwili chwyciłam ją i przerzuciłam na
materac. Upadek na plecy spowodował u niej silny ból, jęknęła. Podniosłam się z
ziemi i popatrzyłam na wszystkich.
- A teraz wszyscy w
parach przećwiczą jeszcze raz trzy podstawowe pozycje uderzeniowe, po raz
ostatni je zademonstruję, ustawcie się już w parach i obserwujcie, a potem
zacznijcie ćwiczyć.
- Asir, pozwolisz?
Podszedł ochoczo do
mnie, stanęliśmy na środku sali i pokazaliśmy wszystkie trzy pozycje, przy
ostatniej Asir chwycił mnie tak, że nasze głowy znalazły się na tej samej
wysokości, roześmiałam się a on szepnął mi do ucha:
- Pragnę cię.
Pokiwałam głową, na
szczęście nikt tego nie słyszał, szybko wyzwoliłam się z jego uścisku i
wstałam.
- A teraz zaczynajcie.
Wszyscy zaczęli
ćwiczyć pokazane pozycje a ja spojrzałam na Asir’a, dziewczyna, która wcześniej
go pocałowała, spojrzała na mnie z zawiścią.
- Myślę, że to będzie
owocne szkolenie.
- A ja, że jeśli je
wszystkie w sobie rozkochasz, to nigdy nie będą wydajne.
Uśmiechnął się:
- Zazdrosna jesteś.
- Nie zazdrosna, tylko
ostrożna.
- Proszę cię, bądź
rozsądna.
- Rozsądny się
odezwał, od tej pory szkolisz tylko rekrutów, nie rekrutki.
- Popsułaś mi dobrą
zabawę.
- Nie wątpię.
Skierowałam się do
wyjścia:
- Dokąd idziesz?
- Do domu, muszę
popracować w spokoju.
Wyszłam z sali i
poszłam prosto do Colin’a.
- I jak idzie?
- Chaotycznie, jadę do
domu, będę pod telefonem, zabieram akta, muszę nad nimi posiedzieć.
- Jasne.
- A jak akcja w
Uzbekistanie?
- Na razie według
planu ,Linda i Rolly meldowali się przed chwilą.
Na dźwięk tego imienia
spojrzałam na Colin’a:
- Linda pojechała z
Rolly’m?
- Tak, Daniels zażądał
szkolenia w terenie, jeśli wróci żywa będzie prawowitym agentem.
- Rolly się na to
zgodził?
- Rolly to
zasugerował.
- Rozumiem, to nic ja
jadę.
- Na razie.
Wzięłam tableta i
pojechałam do domu.
Wzięłam kąpiel i
usiadłam w szlafroku przy tablecie, robiąc notatki do poszczególnych rekrutów.
Zatrzymałam się na dwoje z nich: Rebece Marley i Steve’ie Aspen’ie, powoli
czułam, że oczy mi się męczą a kręgosłup cierpnie na całej długości.
Po chwili zadzwonił
dzwonek do drzwi a w nich stanął uśmiechnięty Asir:
- Tęskniłaś?
- Jak cholera. Mam
nadzieję, że masz ważny powód tego nękania mnie, bo pracuję.
Wszedł do środka i
weszliśmy na górę. Asir ubrany był w czarny garnitur i koszulę w tym samym
kolorze. Dosłownie chwilę wcześniej, zapewne po szkoleniu musiałam brać
prysznic, bo zapach jego wody toaletowej roznosił się intensywnie po całym domu
a włosy były nieco wilgotne.
Usiadłam z powrotem na
swoje miejsce przy ławie, Asir zdjął marynarkę i zerknął na moje uda, gdyż po tym jak usiadłam
porannik rozszedł się dwie strony i nieco je odsłonił.
- Jak chcesz coś do
picia to obsłuż się, te akta mnie wykańczają, tyle tego.
Na stole obok mnie,
stał mój kieliszek z niedopitym winem a ja chwyciłam się za szyję i obróciłam
głowę, Asir spojrzał na dane dziewczyny Rebeki, wziął i wypił do końca wino, nalał następny kieliszek
i wziął do ręki kartkę.
- Co o niej sądzisz?
Wzięłam mu z ręki
kieliszek, wypiłam dwa łyki i oddałam mu, po czym zrobił to samo.
- Może lepiej mnie o
zdanie nie pytaj.
- Dlaczego?
- Jestem mało
obiektywna.
Uśmiechnął się do
mnie:
- Od kiedy?
Podał mi kieliszek i
usiadł za mną na łóżku. Poczułam jego ciepłe dłonie na swoim karku, który
zaczął mi rozmasowywać. Byłam zła, że znowu wyprzedził moje myśli zanim jeszcze
zdołałam coś powiedzieć.
- Od dzisiaj.
Przełożyłam kartkę i
pokazałam mu dane Steve’a:
- A on?
Asir nawet nie
spojrzał tak bardzo skupiony był na masowaniu mnie:
- Nic z niego nie
będzie.
- Nawet nie spojrzałeś,
mieliśmy pracować.
- Pracujemy.
Pokiwałam głową i
właśnie wtedy zadzwoniła moja komórka, na wyświetlaczu pojawił się napis Colin.
- Niech dzwoni.
- Zachowuj się, muszę
odebrać.
Odebrałam telefon, ale
to co usłyszałam zmroziło mi krew w żyłach.
- Zaraz będę.
Asir spojrzał na mnie
poważnie a ja cała zesztywniałam:
- Kylie, co się stało?
Popatrzyłam mu w oczy:
- Rolly…
Spojrzał na mnie i
zerwał się z łóżka wiedząc, że na pewno będę chciała jechać od razu na oddział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz