LXIII
Prosto z zabiegówki udałam się do „celi” Laden’a.
Gdy mnie zobaczył ochoczo podniósł się z łóżka i podszedł do mnie:
- Gdyby tak miesiąc temu ktoś powiedział mi, że będę cię miał, to
pewnie bym nie uwierzył, a teraz proszę, stoisz przede mną i modlisz się żeby
mnie poczuć.
Po drugiej stronie pokoju siedział Colin, Gino i Rolly. Już po
pierwszych słowach Laden’a Gino spuścił głowę:
- Co za gnój.
-Colin jak parametry?
- Na razie w normie, ale…, jest zdenerwowana.
Miałam w uchu laserowy czujnik umieszczony w kolczyku.
- Zdenerwowana? Możliwe, że narkotyk się całkowicie nie wchłonął?
Gino spojrzał na Rolly’ego i przecząco pokiwał głową:
- Dostała końską dawkę.
Podczas gdy toczyła się ta rozmowa ja zdążyłam paść ofiarą łapczywych i
wyuzdanych pocałunków. Coś najwyraźniej było ze mną nie tak, narkotyk powinien
mnie znieczulić na to wszystko a przynajmniej zobojętnić do tego stopnia bym
nie czuła tego strasznego obrzydzenia. Jednak czułam, nie potrafiłam znieść gdy
sapał mi do ucha aż w końcu poczułam jego rękę wdzierającą się pod sukienkę.
Szarpnęłam się odruchowo, bo miałam wrażenie, że to powtórka tej feralnej nocy
z Barodo, ale wtedy przytrzymał mi mocno ręce. Nie miałam szans, Verena
całkowicie wygłupia organizm i osłabia go na tyle, że nie ma szans na obronę.
Poleciały mi łzy i wtedy przypomniałam sobie twarz Sue Ellen:
- Jesteś cudowna wiesz? Powiedz, że ci dobrze.
Nie było. Nie mogłam znieść jego ruchów i słów, które wypowiadał w
amoku pożądania.
Colin spojrzał na monitor:
- Rolly jej parametry gwałtownie się podniosły.
- Pewnie z podniecenia.
Powiedział rozbawiony Daniels, który nagle znalazł się w pokoju nadzorującym,
Rolly spojrzał na niego surowo:
- Każ to przerwać.
- Nie ma mowy, potrzebujemy tych informacji.
- Mówisz o Kal.
- Zgadza się, mówię o jednej Kal a w grę wchodzą miliony ludzi, kto jak
kto, ale ty chyba to rozumiesz.
- Jej organizm wariuje.
- Nie przerywamy.
Spojrzałam na Laden’, który wreszcie skończył:
- Dobrze ci było?
- Cudownie.
- To dobrze, bo to był twój ostatni raz.
Usłyszałam rozdzierający wrzask, to Laden, któremu wbiłam nóż prosto w
krocze, zepchnęłam go z siebie bo nagle dostałam takiego przypływu adrenaliny,
że nie mogłam tego powstrzymać. Przykucnęłam przy nim:
- Gdzie jest Omar?
- Czeka aż stracicie czujność, jest w naszej kryjówce na Barodos.
- Co z Omally’m?
Laden strasznie dyszał.
- Wezwij lekarza błagam.
- Pytam co z Omally’m i lepiej odpowiedz zanim wykrwawisz się tu jak
zarzynany prosiak.
- Jest obstawiony całą gwardią partyzantów, do tego ma całą armię
swoich ludzi.
- Gdzie?
- Przemieszcza się, ma cztery posesje, jedna jest na Majorce, jedna w
Kanadzie, jedną w Algierze i jedną w Paryżu.
- Jeśli kłamiesz dokończę to co zaczęłam i bądź pewien, że do końca
życia będę ci się śnić w najgorszych koszmarach.
- Błagam , pomóż mi…
- A zdychaj, zasłużyłeś na to.
Do celi wbiegł Daniels:
- Co tu się dzieje do diabła?!
Spojrzałam tylko na Daniels’a i wytarłam zakrwawiony nóż w stojące obok
łóżko, cofnął się gdy to zobaczył. Laden klęczał wyjąc z bólu, kałuża krwi
wokół niego powiększała się:
- Lekarza!
Krzyknął Daniels, weszłam do pokoju obok, w którym był Rolly, Gino i
Colin, zahuczało mi w głowie i miałam wrażenie, że wszystko wokół mnie wiruje,
chwyciłam się ściany, Gino złapał mnie w ostatniej chwili:
- Kylie! Mów do mnie ! Co się dzieje?! Cholera Colin!
- Nie wiem, spadają jej gwałtownie parametry życiowe!
Chwyciłam się za głowę, bo uderzyło mnie takie ciśnienie, że w uszach
miałam jeden pisk, Rolly się zdenerwował, wynieśli mnie szybko do pokoju
zabiegowego i położyli na kozetce. Rolly bez zastanowienia zdjął mi rękawiczkę
by zobaczyć, czy mam nakłucia na ręku:
- Morfina.
- Co?
-Ma świeży ślad, musiała zażyć morfinę.
- Cholera jasna!!
- Co jest?
- Morfina plus Verena równa się śmierć! Serce jej nie wytrzyma!
Krzyczałam z bólu bo wydawało mi się, że ktoś rozrywa moją głowę na
tysiąc kawałków i na dodatek każdy odrywa się w innym kierunku.
Gino nerwowo podłączył kroplówkę
z solą fizjologiczną i podał mi relanium na uspokojenie.
Przewrócił kilka ampułek z lekami w szafce, po czym wyjął dwie fiolki,
Rolly ściskał moją rękę:
- To pomoże?
- Mam nadzieję.
- Co to jest?
- Detoks, tyle, że w podwójnej dawce, że też na to nie wpadłem, od
kilku dni wydawało mi się, że jest na jakimś haju, ale potem stwierdziłem, że
po prostu jest zmęczona, siedziała przy Joe tyle czasu.
W końcu przestałam się wić, ból głowy ustąpił, ale oczy były rozbiegane
na wszystkie strony, dostałam jakichś dziwnych torsji, Gino w ostatniej chwili
podstawił wiadro stojące z boku. Rolly przytrzymał mi głowę i pokazał
Colin’owi, że ma wyjść.
- Ile to potrwa?
- Jakieś sześć godzin, może dłużej, nie wiem ile wzięła morfiny.
Odtruwano mnie osiem godzin taka byłam naszpikowana tym świństwem.
Rolly cały czas siedział przy mnie i co po chwilę podawał mi wiadro a Gino
podwieszał kolejne kroplówki. W końcu ze zmęczenia usnęłam. Gino podłączył
płyny wzmacniające bo odruchy wymiotne ustąpiły. Czułam się jakbym wypluła
żołądek, w przeponie czułam tak ogromny ból, że gdy przebudziłam się nad ranem,
nie byłam w stanie podciągnąć się na łóżku o własnych siłach. Rolly siedział
cały ten czas przy mnie, Gino wyszedł na kawę i zostaliśmy sami. Nie byłam
rozmowna. Usta miałam spękane od gorączki i wycieńczenia a skóra przybrała
szary odcień. Naokoło oczu malowały się zapuchnięte powieki, wyglądałam jakby
ktoś podbił mi oczy tak bardzo były podkrążone. Rolly pogłaskał mnie po
policzku, ale nawet nie zwróciłam uwagi na ten gest.
- Zostaw mnie samą, proszę.
- Nie powinnaś być teraz sama.
- Ale chcę.
Nie był zadowolony tym co usłyszał ale pokornie wstał i wyszedł z
pokoju. Ukryłam twarz w poduszce i zaczęłam łkać. Przez moją głupotę narkotyk
nie zadziałał jak powinien a omal mnie nie zabił. Miałam po nim nic nie
pamiętać, tymczasem pamiętałam wszystko. Czułam się tak zeszmacona i nic nie
warta, że nie wiedziałam czy w ogóle będę miała siłę na powrót do pracy w
najbliższych dniach. Widział to Gino, który ukradkiem wszedł do pokoju, ale
postanowił zostawić mnie samą.
Trzy dni później opuściłam laboratorium, nikogo o tym nie
poinformowałam a zamiast tego zaszyłam się we własnym domu na najbliższe kilka
dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz