wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział XIII

XIII

Dwa dni po tym zdarzeniu wróciłam do pracy. Colin od razu doskoczył do mnie z nowinami, popatrzyłam na niego lekko oszołomiona, bo już nie pamiętałam kiedy ostatni raz był taki rześki:
- A ty co taki w skowronkach? Wygrałeś w totka?
- Lepiej, jak wszystko dobrze pójdzie, to za dwa dni będę miał namiary ostatniego wysłannika, nazywa się Ron Scorsese, jest Włochem.
- Wiesz ja trochę mniej jestem z tego powodu zadowolona.
- Myślałem, że lubisz adrenalinę.
- Ale nie do przesady, wyślij Jesse.
Uśmiechnął się.
- Jesse?
- A czemu nie?
- Chyba żartujesz, ukatrupi faceta zanim zdążą coś z niego wyciągnąć.
- Czyli, że mam jej pilnować?
- Wiem, że Jesse nie idzie upilnować, ale jeśli pojedziesz jest szansa, że będzie łagodniejsza.
Roześmiałam się w tym samym momencie, kiedy podeszła Jesse, Colin jak tylko ją zobaczył, odruchowo się odsunął.
- Cześć słoneczko, tęskniłeś?
- To ja już pójdę.
Jesse uśmiechnęła się a Colin poszedł do swojego komputera:
- Coś z nim jest nie tak, nie uważasz?
-  Boi się ciebie.
- Jakby miał powody, w życiu mu krzywdy nie zrobiłam.
- Może się boi, że zrobisz, do delikatnych to ty ostatnio nie należysz.
- Nic nie poradzę, mam ciężki okres.
- Zauważyłam. Czyżby to miało coś wspólnego z Ginem?
Jesse spojrzała na mnie:
- Mała różnica zdań, faceci są jak dzieci, tylko zabawki im się zmieniają.
- Skądś to znam.
Właśnie wtedy w drzwiach pojawił się Asir, a my usłyszeliśmy w słuchawkach Daniels’a:
- Za dziesięć minut odprawa.
- No i brutalny powrót do rzeczywistości.
Poszłyśmy od razu do stołu i już po chwili zaczęła się schodzić reszta. Daniels stanął naprzeciwko nas i zapalił się duży ekran:
- Parę lat temu ze ściśle strzeżonej jednostki wojskowej skradziono próbkę wirusa o nazwie BLUE. Eksperymenty przeprowadzone na zwierzętach dowiodły, że w początkowej fazie działa jak narkotyk. Pobudza zmysły a następnie doprowadza do całkowitego osłabienia organizmu, w fazie końcowej doprowadza do śmierci.
- To znaczy, że sprzyja powolnej śmierci?
Zapytała Kim.
- Dokładnie, jednakże wirus jak dla nich nie przyniósł spodziewanego efektu i decyzją rządu został wycofany. Z naszych najnowszych danych wywiadu wynika jednak, że ktoś inny postanowił zrobić z niego użytek. Próbkę wykorzystał Max Keller. W swoich laboratoriach zmienił nieco skład wirusa i tym samym stworzył z niego narkotyk doskonały, uzależniający w stu procentach. W zeszłym tygodniu po wzięciu sporej ilości zmarło dwadzieścia sześć osób.
Spojrzałam na niego nieco znużona:
- Narkotyki to nie nasza działka.
- Teraz już nasza.
Odpowiedział Daniels:
- Colin…
Colin zaczął mówić:
- Narkotyk można sproszkować i sprasować, a wtedy jest jeszcze bardziej niebezpieczny, wydziela specyficzny zapach kwiatów, mimo to nie jest wykrywalny. Można go dostać w zwykłym liście, czy liściku w bukiecie kwiatów, będzie spokojnie stał w waszym pokoju a po dwóch tygodniach zrobi swoje, robiąc czystkę i doprowadzając do śmierci. Początkowe objawy nie różnią się niczym od objawów grypy. Łamliwość w kościach, katar, kaszel…
Teraz Daniels się wtrącił:
- Obie jego wersje są równie niebezpieczne, chcąc uchronić kraj przed masową zagładą, musimy przechwycić BLUE, ten maniak pragnie zawładnąć światem i całym Białym Domem. Keller rozprzestrzenia swoją działalność, biznesmeni z całego świata zabiegają o próbkę narkotyku, on sam postanowił urządzić zjazd potencjalnych kupców, dobierając ich po ścisłej selekcji. Rolly zajmie miejsce kanadyjskiego inżyniera i właściciela wielu poważnych inwestycji bankowych. To człowiek hardy i nie lubiący przegrywać, jego jedyną słabością jest jego żona i asystentka zarazem i ta rola spada na ciebie.
Spojrzał na mnie a ja myślałam, że śnię. Asir popatrzył dziko na Rolly’ego, a ja miałam świadomość, że to działanie było celowe.
- Z samego rana ruszacie do Niemczech, tam Keller ma sieć ekskluzywnych sklepów jubilerskich, jeśli zostaniecie dostrzeżeni, zaprosi was na uroczystość. Resztę przekaże wam Colin, przygotujcie się.
Rolly spojrzał na mnie a ja podeszłam do Daniels’a:
- Niech zgadnę, na pewno masz jakieś uwagi.
- Dlaczego ja mam jechać? Mógłbyś to zlecić każdemu.
- Widocznie bym nie mógł.
- Nie rozumiem.
- Nie musisz, tak samo jak ja nie muszę ci się tłumaczyć ze swoich decyzji, ale jeśli już koniecznie chcesz wiedzieć, to Rolly poprosił o ciebie i widocznie miał powody. Zresztą, nie interesuje mnie kogo zabierze do łóżka, bylibyście wrócili z narkotykiem, czy to jest jasne dla ciebie?
Rolly zauważył, że aż ze złości dostałam wypieków. Przypatrywał się naszej rozmowie:
- Tak.
- Cieszę się, resztę omówisz z Rolly’m.
Wyszłam z oddziału wściekła jak osa i poszłam do szatni, był w niej Asir, na mój widok wbił we mnie swój wzrok, ale oczy nie miały tego blasku co zazwyczaj:
- Nie rozmawiamy ze sobą?
- Spokojnie to przyjęłaś.
Uśmiechnęłam się.
- Tak uważasz?
- Uważam, że Rolly zrobił to celowo, bo chce cię odzyskać.
- Bzdura, sam nie wierzysz w to co mówisz. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, każdy z nas ma swoje życie, w moim życiu nie ma dla niego miejsca.
- Najwyraźniej w jego, jest miejsce dla ciebie.
- Nie rób tego Asir, nie próbuj na siłę mi wmówić coś czego nie ma.
Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, odsunęłam się, choć sama nie wiem dlaczego. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- No to sobie pogadaliśmy.
Trzasnął szafką i wyszedł z szatni, zamyśliłam się.
Weszłam z powrotem na dużą salę i wzięłam do ręki komórkę:
- Vicky, masz czas?
Prosto z oddziału pojechałam do Vicky. Był już wieczór, ale wiedziałam, że rozmowa z nią mi pomoże.
Usiadłyśmy w salonie przy „naszym” stoliku na ziemi a Vicky nalała wino.
- A może chcesz whisky?
Zachichotała.
- Nie dzisiaj.
- Co się stało? W tygodniu rzadko masz czas na babskie pogaduchy.
- Jadę jutro do Niemiec z Rolly’m.
- Oł.
- No właśnie.
- Asir uważa, że Rolly zrobił to celowo bo chce mnie odzyskać.
- A ty co myślisz?
- Na akcji będziemy musieli się do siebie zbliżyć, Daniels powiedział, że Rolly poprosił o mnie.
Vicky westchnęła i spojrzała na mnie z żalem.
- Chciałabym ci powiedzieć, że to nie było z jego strony zamierzone, ale coś mi mówi, że jednak tak właśnie było.
- Ale dlaczego właśnie teraz?
- Myślę, że to zwykła samcza rywalizacja, oboje próbują sobie coś udowodnić. Ja wiem, że nie jest to dla ciebie komfortowa sytuacja, ale skoro nic do niego nie czujesz, to chyba nie będzie problemu.
- A jeśli coś poczuję?
Vicky spojrzała na mnie poważnie.
- A Asir?
- Chyba jest wściekły.
- Wiesz, ja  myślę, że on się w tobie zakochał. Pytanie tylko co ty czujesz?
- Nie wiem, to dziwne.
Uśmiechnęłam się.
- Dziwne?
Kiwnęłam głową na tak a Vicky aż zmrużyła oczy z zaciekawienia.
- Czuję coś czego dotąd nie czułam, sama nie wiem co to jest, bije od niego taka życiowa energia, nie potrafię tego nawet wytłumaczyć.
- Zakochałaś się?
- Nie, nie sądzę, ale to co się dzieje jest takie inne niż wszystko do tej pory.
Popatrzyłam na nią.
Następnego dnia wyruszyliśmy do Niemiec. Gdy opuszczałam oddział, Asir’a na nim nie było, za to siedział w swoim domu ze szklanką whisky i wpatrywał się w kominek, po dłuższej chwili wstał i wyszedł z domu.
Kiedy dojechaliśmy do Niemiec, w pierwszej kolejności odwiedziliśmy sklep jubilerski Keller’ai tak jak to było zaplanowane, zostaliśmy zaproszeni do jego hotelu. Apartament był bardzo ekskluzywny. Wieczorem ubrałam się w sukienkę w kolorze khaki – długości przed kolana, z rozcięciem na nodze, na cieniutkich naramkach i prościutkim kroju. Wypiłam odrobinę za dużo i rozgadałam się z potencjalnymi kupcami, to nie spodobało się Rolly’emu.
Stałam akurat z samym Keller’em, więc Rolly uśmiechnął się grzecznie:
- Panie Assante ma pan uroczą małżonkę.
Uśmiechnęłam się.
- Oczarowała mi połowę inwestorów.
- To prawda ,mężczyźni ją uwielbiają.
Popatrzył na mnie.
- Taka kobieta to skarb, na pana miejscu nie odstępowałbym jej ani na krok.
Uśmiechnął się.
- A teraz proszę mi wybaczyć, muszę wracać do gości.
Skłonił się nisko i odszedł.
- Co ty wyprawiasz?
- Rozmawiam, to chyba nie jest zabronione.
- Sporo wypiłaś.
- I jeszcze sporo mogę wypić.
- Zrobisz wszystko żeby się do mnie nie zbliżyć?
- Niewiarygodne jak na to wpadłeś, sam? Czy ktoś ci pomógł?
- Przypominam ci, że jesteś w pracy.
- O tuż to, w pracy, a nie na ulicy gdzie ty robisz za mojego alfonsa.
Chyba nie spodobała mu się moja wypowiedź, bo jego mina nieco zrzedła:
- Czego się dowiedziałaś?
- Trzy czwarte z jego  gości to kontrahenci, ten po prawej to Metter – jego prawa ręka i najbardziej zaufany człowiek, do tego bardzo wścibski.
Rolly popatrzył na mnie i uśmiechnął się, odwzajemniłam mu swoim:
- Nie patrz tak na mnie, może dowiedziałabym się o wiele więcej gdybyś nie urządzał tu scen zazdrości.
Uroczystość po mału dobiegała do końca i wszyscy zaczęli się rozchodzić. My również i udaliśmy się do naszego apartamentu, wynajętego specjalnie przez Keller’a. Gdy weszliśmy do pokoju mówiliśmy szeptem nie wiedząc, czy ktoś nas nie podsłuchuje.
- Zapalić światło?
Zapytał, a ja stanęłam przy oknie tarasowym.
- Dzisiaj jest pełnia, pokój ma dość światła.
Księżyc rzeczywiście mocno świecił, Rolly zdjął marynarkę i zbliżył się do mnie od tyłu, poczułam jego ręce na mojej szyi, ale nie miałam odwagi obrócić się do niego przodem.
W tym czasie Asir szalał w moim klubie w Malibu. Dużo wypił, za dużo, obracał po parkiecie chyba połowę dziewczyn, które tam się znalazły i chętnie uczestniczyły w jego pokazie. Jesse patrzyła na niego i pokiwała głowę, bo odniosła wrażenie, że Asir robi to by zagłuszyć u siebie żal. W którymś momencie nie wytrzymała i podeszła do niego, od razu okręcił ją na parkiecie:
- Asir przestań, co ty wyprawiasz?
- Tańczę.
- Chcesz ją ukarać? Nie zrobiła tego z własnej woli.
- Jeśli kogoś chcę ukarać skarbie, to tylko siebie.
- Za co?
- Że byłem taki ślepy.
Uśmiechnął się:
- A teraz zatańcz ze mną i nie psuj zabawy.
- Zachowujesz się jak nie ty, znam cię.
- Nikt mnie nie zna, ja po prostu taki jestem i nic na to nie poradzisz, możesz jedynie zabawić się ze mną.
- Nie dziękuję.
- Żałuj.
Asir odwrócił się w stronę młodej dziewczyny, która zaczęła się przy nim kręcić, po czym porwał ją do tańca. Jesse podeszła do Kim i wzięła kurtkę.
- Dokąd idziesz?
- Jak najdalej stąd, nie mogę na to patrzeć.
Wzięła kurtkę i wyszła z klubu, Asir to zauważył i spojrzał po chwili na Kim.
Tymczasem ja stojąc nadal w tym samym miejscu zaczęłam się poddawać pocałunkom Rolly’ego, które choć były delikatne, to jednak bardzo stanowcze i minuta po minucie odważniejsze. Po kilku chwilach poczułam podniecenie narastające we mnie gdzieś w środku, ale gdy jego ręka wślizgnęła się pod sukienkę a następnie majtki, coś we mnie pękło. Obróciłam się przodem do niego i z całej siły zamachnęłam się pięścią trafiając go w twarz. Chwycił się za policzek i spojrzał na mnie:
- Co ty wyprawiasz?
- Ja? Nic, zmądrzałam.
- Nie wygłupiaj się, mogą nas obserwować.
- To mogłeś o tym pomyśleć zanim zaplanowałeś ten cały cyrk, nie będę w nim uczestniczyć.
Colin słyszał tą rozmowę  słuchawce i ruchem ręki przywołał Daniels’a, który również nałożył słuchawkę, spojrzał na Colin’a:
- Co się dzieje?
- Są problemy z Kal, pokłóciła się z Rolly’m.
Zabrałam torebkę z pokoju i otworzyłam drzwi słysząc rozkazujący głos Daniels’a:
- Do cholery wracaj na miejsce, zanim wszystko zepsujesz.
- Mam to gdzieś, nie jestem marionetką.
Wyszłam z pokoju i trzasnęłam drzwiami kierując swoje kroki na schody w korytarzu.
- Wracaj do pokoju, to nie czas ani miejsce na demonstracje, akcja jest w toku.
- Akcja jest zakończona.
Wyrzuciłam słuchawkę z ucha do kosza stojącego przy schodach i zeszłam szybkim tempem po nich.
Daniels zaklął pod nosem:
- Niech to szlak!

Wybiegłam z hotelu i zaczęłam iść w nieznanym kierunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz