poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział III

III

Gdy weszliśmy na oddział, udaliśmy się prosto do stanowiska pracy Colin’a:
- Co się dzieje?
Zapytałam.
- Namierzyliśmy źródło, Rolly’emu udało się przeniknąć w ich struktury.
- Zlokalizował już naszych?
- Nie, ale to tylko kwestia czasu.
- To po co nas wezwałeś?
- Szef kazał, Rolly jest  w stałym kontakcie z naszym łącznikiem wywiadowczym, współpracujemy od lat, udało jej się dotrzeć tutaj z planami od Rolly’ego.
- Jej?
Byłam zdziwiona, bo do tej pory nie słyszałam o żadnym łączniku z Uzbekistanu. Ledwo zadałam pytanie a już po chwili usłyszałam głos Asir’a:
- Selena?
- Witaj Asir.
Obejrzałam się i zobaczyłam Daniels’a z piękną, młodą kobietą o orientalnej urodzie. Oczy Asir’a aż zabłyszczały, a ja z niewiadomych powodów poczułam się nagle rozdarta pomiędzy uczucie niewyjaśnionej z mojej strony rywalizacji a całkowitej przegranej. Selena wpadła w objęcia Asir’a, po czym spojrzała na mnie tymi swoimi czarnymi niczym diabeł oczami. Daniels uśmiechnął się i popatrzył na nas:
- Pozwól Seleno, że ci przedstawię ,to Kylie Hopper a to Selena Verlesconi – nasz łącznik, dodam, że jeden z najlepszych.
Selena podała mi rękę a Asir dalej stał jak zahipnotyzowany, nie mogłam się pozbyć wrażenie, że właśnie przywołuje do siebie jakieś wspomnienia i to związane z nią. Ta z kolei spojrzała na mnie i uśmiechnęła się:
- Cieszę się, że się poznałyśmy, wiele o pani słyszałam od…
Nie zdążyła skończyć a ja od razu pomyślałam, że powie iż od Rolly’ego, to jednak co usłyszałam zbiło mnie całkowicie z pantałyku:
- Lindy.
Dokończyła i jakby czekała na moją reakcję.
- Od Lindy?
- Tak, mówiła wiele dobrego, ale miała pewne obawy, poważne, sądziłam, że są nieuzasadnione, ale teraz widzę, że słusznie się boi.
W duchu poczułam się wygrana, przynajmniej w jednej kwestii, gdyż komplement w ustach takiej kobiety wiele znaczył. Uśmiechnęłam się:
- Proszę jej powiedzieć, że nie ma się czego obawiać.
- Powtórzę.
- Cóż…
Przerwał Daniels, jakby nie podobał mu się kierunek, w którym zmierzała nasza rozmowa:
- Asir, was chyba nie muszę sobie przedstawiać.
Asir ocknął się, po czym uśmiechnął.
- Nie ma takiej potrzeby, znamy się aż za dobrze.
- Cieszę się, proszę żebyś dokładnie i wnikliwie przeanalizował informacje, które przekaże ci Selena, wiele zależy od tej akcji i nie ukrywam, że liczę na efekty.
Teraz to ja stałam jak słup soli i poczułam się jak piąte koło u wozu. Daniels poszedł a Selena spojrzała na Asir’a:
- To może kolacja?
- Z chęcią.
Selena przeniosła swój wzrok na mnie i zapytała bardziej z wyrachowania niż z uprzejmości:
- Dołączy pani do nas?
Uśmiechnęłam się.
- Jestem przekonana, że macie sporo do nadgonienia, a ja wybaczcie ale jestem zmęczona.
Asir nie odezwał się nawet słowem a ja udałam się do swojego gabinetu, a tak właściwie Thorne’a. Z góry przez szybę widziałam jak Selena i Asir opuszczają oddział w znakomitych humorach i aż zakłuło mnie serce. Pytałam sama siebie co ja wyprawiam? Z jednej strony Asir, z drugiej Rolly a ja śmiałam mieć do kogokolwiek pretensje? Moje rozchwianie emocjonalne traktowałam jako stan przejściowy, Asir’a zresztą też, bo w duchu wierzyłam, że jestem przeznaczona Rolly’emu. Czy było możliwe abym na wyspie wyrzuciła ze swojej głowy też jego? Bo to, że w zrobił to Rolly nie miałam wątpliwości. Co takiego miał w sobie Asir, że zniewolił mnie w taki sposób. Wcześniej sądziłam, że nie ma drugiego mężczyzny takiego jak Rolly, teraz zdałam sobie sprawę, że nie ma drugiego takiego jak Asir.
Czułam, że natłok myśli w mojej głowie, w końcu wybuchnie, więc zamiast jechać się położyć, udałam się do swojego klubu.
W tym czasie Selena i Asir zdążyli zjeść w restauracji kolację i siedząc przy butelce wina rozmawiali:
- Powiedz mi coś o Rolly’m.
Uśmiechnęła się.
- O Rolly’m? Czy o Lindzie i Rolly’m?
Teraz on uśmiechnął się.
- Początkowo było im trudno. Kiedy przyjechali Rolly zachowywał się wyłącznie jak dowódca a ona wiernie mu służyła. Aż żal było na nią patrzeć, ale później, w miarę upływu czasu, coś między nimi zaiskrzyło. Jadłam z nimi kolację i miałam wrażenie, że to najpiękniejsza miłość świata. Ale nie łatwo mnie oszukać, więc obserwowałam z boku czy to tylko gra, czy coś więcej.
- No i…?
- Doskonale współgrają, nie wiem co tak ich zmieniło, ale dawno nie widziałam takiej pary.
- Rolly potrafi dobrze grać.
- Wiem o tym, znam go bardzo długo, poznałam go, kiedy zginęła Grace, wiem kiedy udaje a kiedy jest szczery, myślałam długi czas, że nic nie jest w stanie oderwać go od panny Santadio, jednak teraz, nie wiem czy coś zdoła oderwać go od Lindy.
Asir spojrzał podejrzliwie:
- Wiedziałaś o Kylie o Rolly’m?
Selena roześmiała się:
- Oczywiście, że wiedziałam, nigdy jej nie poznałam, ale teraz wyobrażam sobie co czuł tracąc ją.
- Sam ją zostawił.
- Nie miał wyjścia, poza tym, może to przywiązanie było też wynikiem poczucia obowiązku wobec syna.
- Co?
Selena spojrzała na zdziwionego Asir’a.
- Nie wiedziałeś?
- O czym?
- Michael DeNeilo jest synem Rolly’ego, nie Thorne’a.
Asir spuścił głowę.
- Nie powiedziała ci ,zachowaj to dla siebie.
- Myślałem, że mi ufa.
- Nie wiem, czy ona potrafi ufać komukolwiek, wiem jednak, że panna Santadio jest ze starej szkoły agentów i jeśli Ci zaufa a ty ją zranisz, nigdy ci tego nie wybaczy. Zrozum Asir, o niektórych rzeczach kobiety nie chcą mówić, zwłaszcza o takich.
Asir westchnął i wypił do końca kieliszek z winem. Uśmiechnęli się do siebie:
- A ty? Słyszałam o twojej siostrze, uporałeś się z tym?
- Było ciężko, ale wiesz jak nas szkolono.
- Żadnych emocji, zero uczuć, skąd ja to znam, niektórym z nas nigdy się to nie udało, ale ty…
- Co ja?
- Byłeś w tym znakomity.
Asir uśmiechnął się, Selena też.
- Przepraszam, wiem, że zachowałem się w stosunku do ciebie nie tak jak na to zasługiwałaś.
- Czas leczy rany, kiedyś w to nie wierzyłam, ale to prawda.
- Wyglądasz na szczęśliwą.
- Mam dobre życie.
- Cieszę się naprawdę.
- To co? Mam pokój w hotelu niedaleko, pojedziemy na drinka po starej znajomości? Za kilka dni wracam do Uzbekistanu, pewnie nie prędko się zobaczymy, jeśli w ogóle.
- Więc prowadź.
Asir zostawił pieniądze przy rachunku na stole, po czym wyszli z Seleną z restauracji i udali się taksówką do hotelu. Ledwo weszli do pokoju zaczęli się całować, Asir gwałtownym gestem zsunął Selenie naramki od sukienki i przyparł ją do ściany. Podniecenie Seleny rosło z każdą minutą i właśnie wtedy Asir odsunął ją od siebie:
- Co się stało?
Asir uśmiechnął się sam do siebie.
- Przepraszam cię, nie mogę.
- Dlaczego?
- Chciałem sobie chyba coś udowodnić, ale…nie czuję tego co czułbym kiedyś.
Selena uśmiechnęła się, ale o dziwo nie była zła.
- Nie czujesz do mnie nawet pożądania prawda?
- Przykro mi, jesteś moim wspomnieniem, cudownym wspomnieniem.
- Ale tylko wspomnieniem zostanę prawda?
Asir kiwnął głową i spojrzał jej w oczy a ta pokiwała głową.
- Zmieniłeś się, potrafiłeś kiedyś mieć każdą kobietę i nie przywiązać się do żadnej. Kim ona jest?
Zapytała, ale Asir udał, że nie wie o czym mówi.
- Ona?
Selena pokiwała z uśmiechem głową.
- Zakochałeś się? Znam to płomienne spojrzenie, ale nigdy nie było takie wyraźne.
- Nie jesteś zła?
- Pewnie powinnam, żadna kobieta nie lubi czuć się odrzucona, nie wiem kto był w stanie przebić się przez tą masad’owską powłokę, ale mogę się jedynie cieszyć, że w końcu ktoś uwolnił z ciebie człowieczeństwo, być może to nauczy cię nie pogrywania z ludzkimi uczuciami w przyszłości. Nawet wyrachowanie można wytępić, tylko trzeba wiedzieć jak, musi być niezwykła, skoro zdołała tego dokonać.
Asir pocałował Selenę w czoło, uśmiechnęli się do siebie:
- Dobranoc Seleno.
- Dobranoc.
Asir wyszedł z pokoju hotelowego, po czym z hotelu. Selena oparła głowę o ścianę i wzięła do ręki zdjęcie, które leżało na szafce obok drzwi, na stercie akt. Była na nim z Asir’em, popatrzyła, po czym przedarła je na pół.
Tymczasem Asir,  nieco pijany, szedł ulicami Malibu odtwarzając sobie w myślach przeróżne obrazy: Selenę, sceny z nią gdy byli razem kilka lat wcześniej, na końcu jednak w jego myśli wdarłam się ja i to jak tańczyliśmy na balu, po czym kochaliśmy się po raz pierwszy w hotelu.
Z tymi samymi myślami ja tłukłam się cały wieczór obalając samotnie butelkę wina. Siedząc na parapecie okna, mimo woli spojrzałam na swoją rękę, dalej miałam na niej ślubną obrączkę od Thorne’a. Pogładziłam palcem złote kółko, po czym zdjęłam je z palca. Zacisnęłam w dłoniach i poleciały mi łzy. Czy czułam, że uwolniłam się właśnie od ostatniego ducha?
Stałam się wolna, lecz samotna, samotna w opłakiwaniu utraconych dni, które bezpowrotnie minęły. Czy miałam szansę na to, by być jeszcze czymś więcej, niż tylko narzędziem rządowym do wypełniania kolejnych misji? Czy ktoś uznałby mnie jeszcze za coś więcej niż maszynę do zabijania? I w końcu, czy mogłam poczuć się jeszcze kobietą zdolną do kochania i bycia kochaną?

W czasie kiedy każde z nas reasumowało jakąś część siebie, Rolly leżał z Lindą w łóżku, w małym uzbekistańskim domku . Leżeli przytuleni do siebie a on gładził je nagie plecy z taką czułością, jaką być może mnie nigdy nie zdołał obdarzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz