XXXIX
Nadszedł kolejny dzień
i kolejne zebranie. W zasadzie nie miałam pojęcia po co byłam na nim obecna
ponieważ dotyczyła Barodo a Rolly kategorycznie wykluczył mnie z jakichkolwiek
działań z nim związanych.
Już mieliśmy się
rozchodzić kiedy podszedł do mnie i wręczył mi kartkę wielkości A-4, spojrzałam
pytająco:
- Co to jest?
- Lista naszych nowych
rekrutów.
- Co z nimi? Chyba nie
zamierzasz znowu wysłać mnie na farmę?
- Nie, zajmij się
szkoleniem ich tutaj, przydzielę ci odpowiednich ludzi, w razie gdybyś mnie
potrzebowała…
Nie dokończył, bo w
połowie zdania mu ucięłam:
- Poradzę sobie, nie
musisz się martwić.
- Wiem.
Skinęłam bez wyrazu a
on dalej stał jakby jeszcze chciał o coś zapytać:
- Coś jeszcze?
- Nie, to wszystko.
Odeszłam w stronę
Colin’a, czułam ,że mi się przygląda, ale zignorowałam to. Pochyliłam się nad
Colin’em:
- Możesz dać mi ich
portrety psychologiczne?
- Jasne, zaczekaj
moment, zgram ci płytkę.
- O.k.
Długo ślęczałam nad
plikami, które dał mi Colin, ale tak naprawdę, to wpatrywałam się w dane i nie
miałam zielonego pojęcia o tym co czytam. Myśli zaprzątnięte były zupełnie
czymś innym i krążyły daleko od miejsca, w którym się znajdowałam. W końcu
wstałam i ponownie podeszłam do Colin’a:
- Colin mogę to
przejrzeć w domu? Nie mogę się tu skupić.
- Jasne, myślę, że
Rolly nie będzie miał nic przeciwko.
- Dzięki, będę pod
telefonem jakby co.
Skinął głową a ja
wyszłam. Po drodze do domu zatrzymałam się pod sklepem aby kupić papierosy, już
miałam odchodzić, gdy po przeciwnej stronie zauważyłam Barodo. Nasze oczy
spotkały się w połowie drogi, znieruchomiałam. Właściwie to nie miałam pojęcia
dlaczego instynktownie nie rzuciłam się do ucieczki? Zrobiłam krok do przodu,
ale po minucie jego już nie było. Nie byłam pewna czy naprawdę go widziałam,
czy był to jedynie wytwór mojej chorej wyobraźni. W czasie mojego pobytu we
Włoszech bezdyskusyjnie coś do niego poczułam, na wiadomość , że żyje odczułam
coś na kształt ulgi wymieszanej z rozpaczą. Czy to możliwe aby po tym co mi
zrobił, wyzwalał we mnie jeszcze jakieś uczucia?
Nie chciałam w to
wierzyć, a jednak nieustannie prześladowała mnie ta myśl. Jeśli rzeczywiście go
widziałam, dlaczego mnie nie zabił? Czy próbował bawić się ze mną w jakąś
dziwną grę? A jeśli tak, to jak ona miała się zakończyć?
W tej jednak walce
chyba nie miało być zwycięscy, oboje byliśmy pokonani – ja, przez swoje emocje,
on – przez swój brak rozwagi.
Skoro się ukrywał,
dlaczego świadomie narażał się na ryzyko, którym było dotarcie do mnie? Mogłam
być obstawiona agentami, skąd miał informacje, że nie jestem, czyż nie było
jasne powiedziane, że naszym kretem była Anne? Czy jeszcze ktoś inny brał w tym
udział?
I znowu te nieustające
niewiadome, dlaczego nasz system zawodzi, co jest nie tak i czego nie widzimy?
A może po prostu nie szukamy tam gdzie powinniśmy?
Byłam bliska
zadzwonienia do Rolly’ego, ale ostatecznie postanowiłam tego nie robić, tylko
samemu znaleźć źródło tego wszystkiego.
W domu ponownie
włączyłam płytę z danymi rekrutów, ale sytuacja zaistniała przed godziną dalej
nie pozwalała mi się skupić. W końcu jednak postanowiłam wziąć się w garść.
Kolejne obrazy przemykały po obrazie laptopa. Mój wzrok przykuł jeden z
rekrutów o typowo nie amerykańskiej urodzie. Zaczęłam bardziej wnikliwie
przyglądać się jego aktom.
Być może na siłę
próbowałam się tam doszukać czegoś, czego w ogóle tam nie było, jednak człowiek
ten sprawiał, że czułam nieokreślony lęk. Być może to jego wygląd sprawił, że
mój wzrok tak bardzo się na nim skupił, ale miałam wrażenie ,że historia jego
życia jest o wiele bardziej skomplikowana niż przedstawiały to akta. Zaczęłam
dokładnie studiować wszystko co było napisane, po czym wpięłam się w naszą
tajną bazę danych. To co w niej znalazłam przerosło moje najśmielsze
oczekiwania. Czy naprawdę wszyscy coś knuli za moimi plecami, czy tylko ja
odnosiłam takie wrażenie?
Teraz to byłam już na
dziewięćdziesiąt procent pewna ,że Rolly celowo kazał mi zająć się rekrutami,
abym natrafiła właśnie na niego. Ale dlaczego? Czy chciał mi dać odczuć ,że
bacznie przygląda się moim działaniom? A może po prostu mi nie ufał, ale
dlaczego nie powiedział mi tego wprost?
Jak na ironię losu do
drzwi rozległ się dzwonek, dochodziła 21.00. Otworzyłam i zobaczyłam Rolly’ego
– nie czekał na zaproszenie, tylko wszedł do środka.
- Stało się coś?
Zapytałam ciekawa
prawdziwego powodu jego wizyty.
- O to samo chciałem
zapytać.
- Czy jest coś o czym
powinienem wiedzieć?
Nie odezwałam się gdyż
nie byłam pewna czy bierze mnie pod włos czy po prostu skądś wie co zdarzyło
się po południu.
- Nie sądzę, dlaczego
pytasz?
- Nie odbierasz
telefonu.
- Musiałam nie włączyć
dźwięku.
- Rozumiem.
Rozejrzał się po domu
jakby czegoś szukał.
- Skoro już jednak
jesteś, to może wyjaśnisz mi w końcu co do licha się dzieje?
- A konkretniej?
- Dobrze wiesz o czym
mówię, Pedro Asir, nasz nowy rekrut, był członkiem Masadu, w tym samym zresztą
czasie co Barodo, to nie zbieg okoliczności, chciałeś żebym to znalazła prawda?
O co chodzi?
- Pracuje dla nas,
jest podwójnym agentem.
- To na cholerę mu
szkolenie?
- Wszystko musi być
wiarygodne, poza tym Masad to nie to samo co nasza jednostka.
- Myślisz, że Barodo
się z nim skontaktuje?
- Na to właśnie
liczymy.
- A co jeśli się nie
uda?
- Cóż, dobry agent
jest na wagę złota.
- A co z moją siostrą?
- Pracujemy nad tym.
- Pracujecie?
- Tak, bo zniknęła bez
śladu.
Spojrzałam na niego
niepewnie, bo z wyrazu jego twarzy nie potrafiłam odczytać co tak naprawdę
planuje w związku z nią. Tak w zasadzie to nie wiedziałam nawet jak głęboko w
to wszystko jest zaplątana.
Sądziłam, że skoro
Rolly sprawdził, że u mnie wszystko jest w porządku, to będzie się spieszył do
wyjścia, on jednak dalej stał i przypatrywał mi się. Wreszcie jakby z ciężkim
bólem powiedział:
- Porozmawiajmy, od
twojego wyjazdu do Włoch nie odezwałaś się ani razu.
- Co chcesz usłyszeć?
Przestałeś mi ufać, a ja nie jestem pewna czy mogę ufać tobie.
- Możesz.
Pokręciłam głową
przecząco:
- To tylko twoje
zapewnienia, wiesz dobrze, że ciągle coś przede mną ukrywasz, jestem tym
zmęczona. Odsunąłeś mnie od misji związanych z Barodo a z drugiej strony
podsyłasz mi jego znajomego, więc albo ja nie nadążam, albo znowu coś
kombinujesz.
- Daj mi szansę.
- Dlaczego?
- Bo nie potrafię bez
ciebie normalnie funkcjonować.
- Jak na razie, idzie
ci całkiem nie źle, a jak już mówiłam porozmawiamy, kiedy wreszcie zdobędziesz
się wobec mnie na szczerość.
Kiwnął głową,
myślałam, że w końcu zacznie mi to wszystko jakoś logicznie tłumaczyć, ale nie,
obrócił się na pięcie i wyszedł. Stałam tak jeszcze przez moment, aż w końcu
wróciłam z powrotem do komputera i ponownie zaczęłam czytać akta.
Niektórzy ludzie tacy
jak Rolly cenią swoją dumę i honor ponad wszystko co dla nich ważne. Potrafią
zrezygnować z rzeczywistego świata aby pozostać wiernym własnym ideałom. To
była część charakteru Rolly’ego, z którą zawsze najtrudniej było mi się
pogodzić, wiedziałam jednak, że jeśli teraz ustąpię i ulegnę mu, to do końca
życia pozostanę jego niewolnikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz