sobota, 15 lutego 2014

Rozdział XXXIX

XXXIX

Nadszedł kolejny dzień i kolejne zebranie. W zasadzie nie miałam pojęcia po co byłam na nim obecna ponieważ dotyczyła Barodo a Rolly kategorycznie wykluczył mnie z jakichkolwiek działań z nim związanych.
Już mieliśmy się rozchodzić kiedy podszedł do mnie i wręczył mi kartkę wielkości A-4, spojrzałam pytająco:
- Co to jest?
- Lista naszych nowych rekrutów.
- Co z nimi? Chyba nie zamierzasz znowu wysłać mnie na farmę?
- Nie, zajmij się szkoleniem ich tutaj, przydzielę ci odpowiednich ludzi, w razie gdybyś mnie potrzebowała…
Nie dokończył, bo w połowie zdania mu ucięłam:
- Poradzę sobie, nie musisz się martwić.
- Wiem.
Skinęłam bez wyrazu a on dalej stał jakby jeszcze chciał o coś zapytać:
- Coś jeszcze?
- Nie, to wszystko.
Odeszłam w stronę Colin’a, czułam ,że mi się przygląda, ale zignorowałam to. Pochyliłam się nad Colin’em:
- Możesz dać mi ich portrety psychologiczne?
- Jasne, zaczekaj moment, zgram ci płytkę.
- O.k.
Długo ślęczałam nad plikami, które dał mi Colin, ale tak naprawdę, to wpatrywałam się w dane i nie miałam zielonego pojęcia o tym co czytam. Myśli zaprzątnięte były zupełnie czymś innym i krążyły daleko od miejsca, w którym się znajdowałam. W końcu wstałam i ponownie podeszłam do Colin’a:
- Colin mogę to przejrzeć w domu? Nie mogę się tu skupić.
- Jasne, myślę, że Rolly nie będzie miał nic przeciwko.
- Dzięki, będę pod telefonem jakby co.
Skinął głową a ja wyszłam. Po drodze do domu zatrzymałam się pod sklepem aby kupić papierosy, już miałam odchodzić, gdy po przeciwnej stronie zauważyłam Barodo. Nasze oczy spotkały się w połowie drogi, znieruchomiałam. Właściwie to nie miałam pojęcia dlaczego instynktownie nie rzuciłam się do ucieczki? Zrobiłam krok do przodu, ale po minucie jego już nie było. Nie byłam pewna czy naprawdę go widziałam, czy był to jedynie wytwór mojej chorej wyobraźni. W czasie mojego pobytu we Włoszech bezdyskusyjnie coś do niego poczułam, na wiadomość , że żyje odczułam coś na kształt ulgi wymieszanej z rozpaczą. Czy to możliwe aby po tym co mi zrobił, wyzwalał we mnie jeszcze jakieś uczucia?
Nie chciałam w to wierzyć, a jednak nieustannie prześladowała mnie ta myśl. Jeśli rzeczywiście go widziałam, dlaczego mnie nie zabił? Czy próbował bawić się ze mną w jakąś dziwną grę? A jeśli tak, to jak ona miała się zakończyć?
W tej jednak walce chyba nie miało być zwycięscy, oboje byliśmy pokonani – ja, przez swoje emocje, on – przez swój brak rozwagi.
Skoro się ukrywał, dlaczego świadomie narażał się na ryzyko, którym było dotarcie do mnie? Mogłam być obstawiona agentami, skąd miał informacje, że nie jestem, czyż nie było jasne powiedziane, że naszym kretem była Anne? Czy jeszcze ktoś inny brał w tym udział?
I znowu te nieustające niewiadome, dlaczego nasz system zawodzi, co jest nie tak i czego nie widzimy? A może po prostu nie szukamy tam gdzie powinniśmy?
Byłam bliska zadzwonienia do Rolly’ego, ale ostatecznie postanowiłam tego nie robić, tylko samemu znaleźć źródło tego wszystkiego.
W domu ponownie włączyłam płytę z danymi rekrutów, ale sytuacja zaistniała przed godziną dalej nie pozwalała mi się skupić. W końcu jednak postanowiłam wziąć się w garść. Kolejne obrazy przemykały po obrazie laptopa. Mój wzrok przykuł jeden z rekrutów o typowo nie amerykańskiej urodzie. Zaczęłam bardziej wnikliwie przyglądać się jego aktom.
Być może na siłę próbowałam się tam doszukać czegoś, czego w ogóle tam nie było, jednak człowiek ten sprawiał, że czułam nieokreślony lęk. Być może to jego wygląd sprawił, że mój wzrok tak bardzo się na nim skupił, ale miałam wrażenie ,że historia jego życia jest o wiele bardziej skomplikowana niż przedstawiały to akta. Zaczęłam dokładnie studiować wszystko co było napisane, po czym wpięłam się w naszą tajną bazę danych. To co w niej znalazłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Czy naprawdę wszyscy coś knuli za moimi plecami, czy tylko ja odnosiłam takie wrażenie?
Teraz to byłam już na dziewięćdziesiąt procent pewna ,że Rolly celowo kazał mi zająć się rekrutami, abym natrafiła właśnie na niego. Ale dlaczego? Czy chciał mi dać odczuć ,że bacznie przygląda się moim działaniom? A może po prostu mi nie ufał, ale dlaczego nie powiedział mi tego wprost?
Jak na ironię losu do drzwi rozległ się dzwonek, dochodziła 21.00. Otworzyłam i zobaczyłam Rolly’ego – nie czekał na zaproszenie, tylko wszedł do środka.
-  Stało się coś?
Zapytałam ciekawa prawdziwego powodu jego wizyty.
- O to samo chciałem zapytać.
- Czy jest coś o czym powinienem wiedzieć?
Nie odezwałam się gdyż nie byłam pewna czy bierze mnie pod włos czy po prostu skądś wie co zdarzyło się po południu.
- Nie sądzę, dlaczego pytasz?
- Nie odbierasz telefonu.
- Musiałam nie włączyć dźwięku.
- Rozumiem.
Rozejrzał się po domu jakby czegoś szukał.
- Skoro już jednak jesteś, to może wyjaśnisz mi w końcu co do licha się dzieje?
- A konkretniej?
- Dobrze wiesz o czym mówię, Pedro Asir, nasz nowy rekrut, był członkiem Masadu, w tym samym zresztą czasie co Barodo, to nie zbieg okoliczności, chciałeś żebym to znalazła prawda? O co chodzi?
- Pracuje dla nas, jest podwójnym agentem.
- To na cholerę mu szkolenie?
- Wszystko musi być wiarygodne, poza tym Masad to nie to samo co nasza jednostka.
- Myślisz, że Barodo się z nim skontaktuje?
- Na to właśnie liczymy.
- A co jeśli się nie uda?
- Cóż, dobry agent jest na wagę złota.
- A co z moją siostrą?
- Pracujemy nad tym.
- Pracujecie?
- Tak, bo zniknęła bez śladu.
Spojrzałam na niego niepewnie, bo z wyrazu jego twarzy nie potrafiłam odczytać co tak naprawdę planuje w związku z nią. Tak w zasadzie to nie wiedziałam nawet jak głęboko w to wszystko jest zaplątana.
Sądziłam, że skoro Rolly sprawdził, że u mnie wszystko jest w porządku, to będzie się spieszył do wyjścia, on jednak dalej stał i przypatrywał mi się. Wreszcie jakby z ciężkim bólem powiedział:
- Porozmawiajmy, od twojego wyjazdu do Włoch nie odezwałaś się ani razu.
- Co chcesz usłyszeć? Przestałeś mi ufać, a ja nie jestem pewna czy mogę ufać tobie.
- Możesz.
Pokręciłam głową przecząco:
- To tylko twoje zapewnienia, wiesz dobrze, że ciągle coś przede mną ukrywasz, jestem tym zmęczona. Odsunąłeś mnie od misji związanych z Barodo a z drugiej strony podsyłasz mi jego znajomego, więc albo ja nie nadążam, albo znowu coś kombinujesz.
- Daj mi szansę.
- Dlaczego?
- Bo nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować.
- Jak na razie, idzie ci całkiem nie źle, a jak już mówiłam porozmawiamy, kiedy wreszcie zdobędziesz się wobec mnie na szczerość.
Kiwnął głową, myślałam, że w końcu zacznie mi to wszystko jakoś logicznie tłumaczyć, ale nie, obrócił się na pięcie i wyszedł. Stałam tak jeszcze przez moment, aż w końcu wróciłam z powrotem do komputera i ponownie zaczęłam czytać akta.

Niektórzy ludzie tacy jak Rolly cenią swoją dumę i honor ponad wszystko co dla nich ważne. Potrafią zrezygnować z rzeczywistego świata aby pozostać wiernym własnym ideałom. To była część charakteru Rolly’ego, z którą zawsze najtrudniej było mi się pogodzić, wiedziałam jednak, że jeśli teraz ustąpię i ulegnę mu, to do końca życia pozostanę jego niewolnikiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz