wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział X

X

Kolejnego wieczoru odbył się bankiet. Do tego czasu nie widziałam się z Asir’em, chyba leczył swoją urażoną dumę. Kiedy w drzwiach pojawił się premier wraz z Seleną, wyglądała pięknie. Ja jednak też postanowiłam zaszaleć. Rolly z Lindą wmieszali się w tłum obserwując salę i zachowując się jak najlepsi przyjaciele z Martinezem. Asir stał z boku, rzucił okiem na Selenę, po czym spojrzał na wejście, w którym pojawiłam się ja. Chociaż wiedziałam, że jest na mnie zły za wczoraj, z oczu tryskało pożądanie a uśmiech był tak szczery jak zwykle. Odstawił szklankę z whisky i podszedł do mnie jakbym nigdy wcześniej go nie zraniła a wiem, że to zrobiłam. Taki jednak miał sposób bycia. Ubrana byłam w sukienkę w kształcie litery a w kolorze jasno niebieskim. Plecy były odkryte a ramiączka schodziły się w całość na szyi. Włosy miałam spięte do góry a makijaż bardziej odważny niż w ostatnie dni. Welurowe buty w tym samym kolorze uzupełniały się w komplet. Długość sukienki była znacznie powyżej kolana a krój minimalnie rozszerzony.
Asir podał mi swoją rękę a ja bez słowa podałam mu swoją. Przeszliśmy na środek parkietu, czułam, że Rolly nas obserwuje, Linda też, ale kompletnie mnie to nie obchodziło:
- Przepraszam.
Uśmiechnął się.
- Jakoś przeżyję, może lepiej że byłaś szczera.
- Nie myślałam tak, poniosło mnie.
Zaczęliśmy wolno obracać się wokół osi, byłam w niego tak zapatrzona, że zupełnie zapomniałam o zadaniu.
- Myślałaś, myślałaś, nie bój się, jestem dużym chłopcem, nie potnę się.
Pokręciłam z uśmiechem głową.
- Spójrz na mnie.
Spojrzał od razu.
- Mówię prawdę.
Teraz chyba był zdziwiony. Przybliżyłam się do niego znacznie i uniosłam głowę tak by móc dosięgnąć jego ust. Uznał to najwyraźniej za zachętę, bo ledwo to zrobiłam a poczułam jak jego usta delikatnie wbijają się w moje. Rolly widząc tą scenę , mimo iż przez cały ten czas udawał obojętność wobec mojej osoby – odwrócił wzrok. Linda to zauważyła.
Nasz pocałunek trwał jeszcze dobre dwie minuty, kiedy usłyszeliśmy w słuchawce Colin’a:
- Wszyscy na pozycjach, możecie zaczynać.
- Ale sobie moment wybrałeś.
Odburknął Asir, po czym kiwnął głową do Rolly’ego. Rozłączyliśmy się i ruszyłam w stronę Martineza, ten jednak gdy tylko poczuł się osaczony, powoli zaczął wycofywać się w stronę wyjścia. Z każdej strony obstawiany był ochroną. Gdy zobaczył to premier, rozejrzał się nerwowo i widząc, że zarówno Asir jak i Rolly kierują się w jego stronę, chwycił znienacka Selenę i przyłożył jej pistolet, który wyrwał ochroniarzowi. Linda pobiegła za Martinezem, ale już po chwili straciłam ją z oczu. Zdjęłam buty i pobiegłam mówiąc do słuchawki:
- Colin zlokalizuj mi Lindę, szybko!!
W tym czasie Linda zbiegła do piwnicy. Było tam prawie ciemno, bo światła niewiele dawały, na twarzy malował się strach. Usłyszała jak ktoś czymś metalowym uderza po kaloryferze, który znajdował się pod ścianą:
- Już do ciebie idę.
Powiedział Martinez, Linda zaczęła ciężko dyszeć a na czole pojawił się pot, słyszała coraz bliżej kroki Martineza  i nie za bardzo wiedziała, w którą stronę ruszyć. Ukucnęła na chwilę a gdy się podniosła i chciała iść dalej, weszła wprost na niego. Wybił jej pistolet.
- Ty podła suko, myślałaś, że jesteś taka cwana?
Uderzył ją, upadła.
- Dla kogo pracujesz?! Mów do cholery!
Linda rzuciła się do ucieczki, ale po chwili upadła. Złapał ją i zaczął dusić, akurat w momencie kiedy wbiegłam do piwnicy, wiedziałam, że potrzebujemy go żywego, więc nie mogłam strzelić. Na palcach podbiegłam od tyłu do Martineza i przycisnęłam na jego szyi punkt, który pokazał mi Asir. Martinem po chwili stracił przytomność, ta chwila wystarczyła by go obezwładnić.
- Colin przyślij mi dwóch ludzi, mam Martineza.
- Wysyłam, Selena dostała.
- Co?
- Próbował zyskać na czasie, broń wypaliła, chyba przypadkowo, co z Lindą?
Spojrzałam na nią.
- Wystraszona, ale żyje.
- Gdzie Asir?
- Pobiegł za premierem.
- Czyś ty oszalał? On go zabije!
- Wysłałem już za nim Rolly’ego.
- Oby zdążył.
Po chwili do piwnicy zbiegli dwaj agenci i podeszli do Martineza:
- Zabierzcie go do bazy.
Spojrzałam na Lindę.
- Ją też.
Wybiegłam z piwnicy i wróciłam na salę, w której odbył się bankiet, ale sala wyglądała jakby przeszło przez nią tornado, reszta ludzi, która tam została, szturmem napierała na drzwi, przecisnęłam się przez nie i zobaczyłam jak karetka zabiera Selenę w asyście naszych agentów.
Tymczasem Asir podbiegł do premiera i obalił go na ziemię.  Zaczął tak niemiłosiernie uderzać go, że zaczęłam poważnie obawiać się czy wyjdzie z tego cało. W takim szale jeszcze go nie widziałam:
- Asir przestań!!
Podbiegłam do niego prawie równo z Rolly’m, Rolly odciągnął go na siłę i odepchnął na bok. Asir wyszarpnął się i poszedł z powrotem. Rolly spojrzał na mnie, podszedł Cole z Dowson’em i zabrali premiera. Przez chwilę popatrzyłam na niego, miał tą samą minę, którą znałam od dawna.
- Przepraszam, robiłem wszystko żeby nie wpuścić go do góry.
Spojrzałam z wyrzutem:
- Jak widać nie dość skutecznie.
Poszłam z powrotem, ale Asir’a już tam nie było. Około 23.00 podjechałam pod szpital miejski chyba w nadziei, że go tam spotkam. Niestety.
Weszłam do pokoju Seleny, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się:
- Kylie? Asir wyszedł jakiś czas  temu.
- Jak się czujesz? Lekarz twierdzi, że to nic groźnego.
- Tak.
Uśmiechnęła się.
- Miałam szczęście, chyba dostałam drugą szansę.
Usiadłam na jej łóżku.
- Pięknie tam wyglądaliście, jak byście od zawsze byli sobie przeznaczeni.
Uśmiechnęłam się.
- Taka praca.
- To nie praca, wiesz o tym, korzystaj z życia póki możesz, bo potem przychodzi moment kiedy stwierdzasz, że już nic innego robić nie potrafisz, a swoje życie przegrałaś.
- Ty tak się czujesz?
- Teraz już nie, ale kiedyś…, po wielu latach udało mi się spotkać kogoś, kto odmienił moje życie. Wyjeżdżam Kylie, chcę zrealizować swoje marzenia. Muszę spróbować innego życia, teraz wiem, że już mogę.
- Więc to była ostatnia akcja?
- Tak i skoro ją przeżyłam, to znaczy, że czas na zmiany. Ale będę za was trzymać kciuki, Asir jest trudny ,ale potrafi być czuły jak nikt inny, musisz mu tylko na to pozwolić.
Uśmiechnęłam się i zamyśliłam. Kiedy wyszłam ze szpitala, niebo było takie czyste a na niebie błyszczały setki gwiazd.
- Colin, jesteś tam?
Powiedziałam do słuchawki:
- Jestem.
- Przesyłka w drodze?
- Tak, ostatni śmigłowiec z Rolly’m na pokładzie wystartował pół godziny temu, a co z wami?
- Z nami? To Asir nie poleciał z Rolly’m?
- Myślałem ,że jest z tobą.
- Nie, jestem sama, wiesz gdzie teraz jest?
- Nie, wyłączył nadajnik.
- Ja wrócę rano pierwszym samolotem.
- Zatem widzimy się na miejscu.
- Dobranoc Colin, ja też się rozłączam, to był ciężki dzień.
- Jasne.
Wsiadłam do taksówki i podjechałam nią pod hotel. Weszłam do środka i wjechałam windą na samą górę. Odkluczyłam drzwi i weszłam do środka, zapaliła małą lampkę i aż podskoczyłam gdy na łóżku zobaczyłam Asir’a.
- Co ty tu robisz? Powinieneś być w drodze do Malibu.
- Mam urlop.
- Od kiedy?
Spojrzał na zegarek.
- Od godziny.
- Byłam u Seleny.
- Myślałem, że jej nie lubisz.
Usiadłam na brzegu łóżka i wzięłam szklankę whisky z jego ręki, widziałam, że już więcej nie powinien pić. Nie był pijany, ale oczy go zdradzały, miał w nim diabła za każdym razem gdy wypił szklankę za dużo. Chciałam tego uniknąć.
- Daj tą szklankę.
- Nie skończyłem.
- Ja skończę.
Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i podał mi szklankę. Wypiłam do dna to co w niej było, po czym wstałam, żeby ją odstawić. Nie zdążyłam tego zrobić, bo pociągnął mnie na siebie, szklanka wypadła mi z ręki, ale na szczęście nie zbiła się. Pociągnął moją głowę niżej i zaczął mnie całować, najpierw powoli i delikatnie, zupełnie tak jakby sprawdzał jak się zachowam, ale tym razem nie zamierzałam się wycofać. Kiedy poczuł, że moje palce wbijają się w jego ramiona, gwałtownie przerzucił mnie na łóżku i znalazł się nade mną. Wsunął jedną rękę pod moją sukienkę a drugą trzymał pod moją szyją. Powoli zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli nie przerywając naszych pocałunków. Gdy poczułam, że zsuwa ze mnie sukienkę, uniosłam

 swoją talię nieco wyżej, by mógł ją ze mnie zdjąć. Jego pocałunki schodziły coraz niżej, aż w końcu ścisnęłam palce na jego ramionach, po paru sekundach wrócił na wysokość moich ust i wtedy to ja znalazłam się nad nim. Doskonale po tym jednym jedynym razie po tamtym bankiecie wiedziałam co najbardziej potrafi go podniecić, dlatego swoje pocałunki rozpoczęłam od szyi, koniuszków uszu, po czym zjeżdżając równocześnie ręką i ustami po jego nagim torsie, w końcu nie wytrzymał. Nieco gwałtowniej obrócił mnie ruchem ręki, poczułam ścisk w żołądku i jego oddech na swojej szyi. Przez chwilę popatrzył mi w oczy, ale kiedy je przymknęłam i rozchyliłam lekko usta do pocałunku, pociągnął mnie nieco niżej i ręką podciągnął moje uda na taką wysokość by wejść we mnie jednym zdecydowanym ruchem. Jęknęłam a on zaczął poruszać się we mnie tak gwałtownym tempem, że z trudem opanowywałam się od krzyku. W którymś jednak momencie, gdy odruchowo ścisnęłam go swoimi udami a ręce zacisnęłam na jego plecach, zatrzymał się . Miałam przymknięte oczy a jednak wiedziałam, że nie śnię. Poczułam jego ciepłe pocałunki na całym ciele, ale już nawet nie byłam w stanie drgnąć, być może w obawie, by to nigdy się nie skończyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz