X
Kolejnego wieczoru
odbył się bankiet. Do tego czasu nie widziałam się z Asir’em, chyba leczył
swoją urażoną dumę. Kiedy w drzwiach pojawił się premier wraz z Seleną,
wyglądała pięknie. Ja jednak też postanowiłam zaszaleć. Rolly z Lindą wmieszali
się w tłum obserwując salę i zachowując się jak najlepsi przyjaciele z
Martinezem. Asir stał z boku, rzucił okiem na Selenę, po czym spojrzał na
wejście, w którym pojawiłam się ja. Chociaż wiedziałam, że jest na mnie zły za
wczoraj, z oczu tryskało pożądanie a uśmiech był tak szczery jak zwykle.
Odstawił szklankę z whisky i podszedł do mnie jakbym nigdy wcześniej go nie
zraniła a wiem, że to zrobiłam. Taki jednak miał sposób bycia. Ubrana byłam w
sukienkę w kształcie litery a w kolorze jasno niebieskim. Plecy były odkryte a
ramiączka schodziły się w całość na szyi. Włosy miałam spięte do góry a makijaż
bardziej odważny niż w ostatnie dni. Welurowe buty w tym samym kolorze
uzupełniały się w komplet. Długość sukienki była znacznie powyżej kolana a krój
minimalnie rozszerzony.
Asir podał mi swoją
rękę a ja bez słowa podałam mu swoją. Przeszliśmy na środek parkietu, czułam,
że Rolly nas obserwuje, Linda też, ale kompletnie mnie to nie obchodziło:
- Przepraszam.
Uśmiechnął się.
- Jakoś przeżyję, może
lepiej że byłaś szczera.
- Nie myślałam tak,
poniosło mnie.
Zaczęliśmy wolno
obracać się wokół osi, byłam w niego tak zapatrzona, że zupełnie zapomniałam o
zadaniu.
- Myślałaś, myślałaś,
nie bój się, jestem dużym chłopcem, nie potnę się.
Pokręciłam z uśmiechem
głową.
- Spójrz na mnie.
Spojrzał od razu.
- Mówię prawdę.
Teraz chyba był
zdziwiony. Przybliżyłam się do niego znacznie i uniosłam głowę tak by móc
dosięgnąć jego ust. Uznał to najwyraźniej za zachętę, bo ledwo to zrobiłam a
poczułam jak jego usta delikatnie wbijają się w moje. Rolly widząc tą scenę ,
mimo iż przez cały ten czas udawał obojętność wobec mojej osoby – odwrócił
wzrok. Linda to zauważyła.
Nasz pocałunek trwał
jeszcze dobre dwie minuty, kiedy usłyszeliśmy w słuchawce Colin’a:
- Wszyscy na
pozycjach, możecie zaczynać.
- Ale sobie moment
wybrałeś.
Odburknął Asir, po
czym kiwnął głową do Rolly’ego. Rozłączyliśmy się i ruszyłam w stronę
Martineza, ten jednak gdy tylko poczuł się osaczony, powoli zaczął wycofywać
się w stronę wyjścia. Z każdej strony obstawiany był ochroną. Gdy zobaczył to
premier, rozejrzał się nerwowo i widząc, że zarówno Asir jak i Rolly kierują
się w jego stronę, chwycił znienacka Selenę i przyłożył jej pistolet, który
wyrwał ochroniarzowi. Linda pobiegła za Martinezem, ale już po chwili straciłam
ją z oczu. Zdjęłam buty i pobiegłam mówiąc do słuchawki:
- Colin zlokalizuj mi
Lindę, szybko!!
W tym czasie Linda zbiegła
do piwnicy. Było tam prawie ciemno, bo światła niewiele dawały, na twarzy
malował się strach. Usłyszała jak ktoś czymś metalowym uderza po kaloryferze,
który znajdował się pod ścianą:
- Już do ciebie idę.
Powiedział Martinez,
Linda zaczęła ciężko dyszeć a na czole pojawił się pot, słyszała coraz bliżej
kroki Martineza i nie za bardzo
wiedziała, w którą stronę ruszyć. Ukucnęła na chwilę a gdy się podniosła i
chciała iść dalej, weszła wprost na niego. Wybił jej pistolet.
- Ty podła suko,
myślałaś, że jesteś taka cwana?
Uderzył ją, upadła.
- Dla kogo pracujesz?!
Mów do cholery!
Linda rzuciła się do
ucieczki, ale po chwili upadła. Złapał ją i zaczął dusić, akurat w momencie
kiedy wbiegłam do piwnicy, wiedziałam, że potrzebujemy go żywego, więc nie
mogłam strzelić. Na palcach podbiegłam od tyłu do Martineza i przycisnęłam na
jego szyi punkt, który pokazał mi Asir. Martinem po chwili stracił przytomność,
ta chwila wystarczyła by go obezwładnić.
- Colin przyślij mi
dwóch ludzi, mam Martineza.
- Wysyłam, Selena
dostała.
- Co?
- Próbował zyskać na
czasie, broń wypaliła, chyba przypadkowo, co z Lindą?
Spojrzałam na nią.
- Wystraszona, ale
żyje.
- Gdzie Asir?
- Pobiegł za
premierem.
- Czyś ty oszalał? On
go zabije!
- Wysłałem już za nim
Rolly’ego.
- Oby zdążył.
Po chwili do piwnicy
zbiegli dwaj agenci i podeszli do Martineza:
- Zabierzcie go do
bazy.
Spojrzałam na Lindę.
- Ją też.
Wybiegłam z piwnicy i
wróciłam na salę, w której odbył się bankiet, ale sala wyglądała jakby przeszło
przez nią tornado, reszta ludzi, która tam została, szturmem napierała na
drzwi, przecisnęłam się przez nie i zobaczyłam jak karetka zabiera Selenę w
asyście naszych agentów.
Tymczasem Asir
podbiegł do premiera i obalił go na ziemię.
Zaczął tak niemiłosiernie uderzać go, że zaczęłam poważnie obawiać się
czy wyjdzie z tego cało. W takim szale jeszcze go nie widziałam:
- Asir przestań!!
Podbiegłam do niego
prawie równo z Rolly’m, Rolly odciągnął go na siłę i odepchnął na bok. Asir
wyszarpnął się i poszedł z powrotem. Rolly spojrzał na mnie, podszedł Cole z
Dowson’em i zabrali premiera. Przez chwilę popatrzyłam na niego, miał tą samą
minę, którą znałam od dawna.
- Przepraszam, robiłem
wszystko żeby nie wpuścić go do góry.
Spojrzałam z wyrzutem:
- Jak widać nie dość
skutecznie.
Poszłam z powrotem,
ale Asir’a już tam nie było. Około 23.00 podjechałam pod szpital miejski chyba
w nadziei, że go tam spotkam. Niestety.
Weszłam do pokoju
Seleny, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się:
- Kylie? Asir wyszedł
jakiś czas temu.
- Jak się czujesz?
Lekarz twierdzi, że to nic groźnego.
- Tak.
Uśmiechnęła się.
- Miałam szczęście,
chyba dostałam drugą szansę.
Usiadłam na jej łóżku.
- Pięknie tam
wyglądaliście, jak byście od zawsze byli sobie przeznaczeni.
Uśmiechnęłam się.
- Taka praca.
- To nie praca, wiesz
o tym, korzystaj z życia póki możesz, bo potem przychodzi moment kiedy
stwierdzasz, że już nic innego robić nie potrafisz, a swoje życie przegrałaś.
- Ty tak się czujesz?
- Teraz już nie, ale
kiedyś…, po wielu latach udało mi się spotkać kogoś, kto odmienił moje życie.
Wyjeżdżam Kylie, chcę zrealizować swoje marzenia. Muszę spróbować innego życia,
teraz wiem, że już mogę.
- Więc to była
ostatnia akcja?
- Tak i skoro ją
przeżyłam, to znaczy, że czas na zmiany. Ale będę za was trzymać kciuki, Asir
jest trudny ,ale potrafi być czuły jak nikt inny, musisz mu tylko na to
pozwolić.
Uśmiechnęłam się i
zamyśliłam. Kiedy wyszłam ze szpitala, niebo było takie czyste a na niebie
błyszczały setki gwiazd.
- Colin, jesteś tam?
Powiedziałam do
słuchawki:
- Jestem.
- Przesyłka w drodze?
- Tak, ostatni
śmigłowiec z Rolly’m na pokładzie wystartował pół godziny temu, a co z wami?
- Z nami? To Asir nie
poleciał z Rolly’m?
- Myślałem ,że jest z
tobą.
- Nie, jestem sama,
wiesz gdzie teraz jest?
- Nie, wyłączył
nadajnik.
- Ja wrócę rano
pierwszym samolotem.
- Zatem widzimy się na
miejscu.
- Dobranoc Colin, ja
też się rozłączam, to był ciężki dzień.
- Jasne.
Wsiadłam do taksówki i
podjechałam nią pod hotel. Weszłam do środka i wjechałam windą na samą górę.
Odkluczyłam drzwi i weszłam do środka, zapaliła małą lampkę i aż podskoczyłam
gdy na łóżku zobaczyłam Asir’a.
- Co ty tu robisz?
Powinieneś być w drodze do Malibu.
- Mam urlop.
- Od kiedy?
Spojrzał na zegarek.
- Od godziny.
- Byłam u Seleny.
- Myślałem, że jej nie
lubisz.
Usiadłam na brzegu
łóżka i wzięłam szklankę whisky z jego ręki, widziałam, że już więcej nie
powinien pić. Nie był pijany, ale oczy go zdradzały, miał w nim diabła za
każdym razem gdy wypił szklankę za dużo. Chciałam tego uniknąć.
- Daj tą szklankę.
- Nie skończyłem.
- Ja skończę.
Spojrzał na mnie,
uśmiechnął się i podał mi szklankę. Wypiłam do dna to co w niej było, po czym
wstałam, żeby ją odstawić. Nie zdążyłam tego zrobić, bo pociągnął mnie na
siebie, szklanka wypadła mi z ręki, ale na szczęście nie zbiła się. Pociągnął
moją głowę niżej i zaczął mnie całować, najpierw powoli i delikatnie, zupełnie
tak jakby sprawdzał jak się zachowam, ale tym razem nie zamierzałam się
wycofać. Kiedy poczuł, że moje palce wbijają się w jego ramiona, gwałtownie
przerzucił mnie na łóżku i znalazł się nade mną. Wsunął jedną rękę pod moją
sukienkę a drugą trzymał pod moją szyją. Powoli zaczęłam rozpinać guziki jego
koszuli nie przerywając naszych pocałunków. Gdy poczułam, że zsuwa ze mnie
sukienkę, uniosłam
swoją talię nieco wyżej, by mógł ją ze mnie
zdjąć. Jego pocałunki schodziły coraz niżej, aż w końcu ścisnęłam palce na jego
ramionach, po paru sekundach wrócił na wysokość moich ust i wtedy to ja
znalazłam się nad nim. Doskonale po tym jednym jedynym razie po tamtym
bankiecie wiedziałam co najbardziej potrafi go podniecić, dlatego swoje
pocałunki rozpoczęłam od szyi, koniuszków uszu, po czym zjeżdżając równocześnie
ręką i ustami po jego nagim torsie, w końcu nie wytrzymał. Nieco gwałtowniej
obrócił mnie ruchem ręki, poczułam ścisk w żołądku i jego oddech na swojej
szyi. Przez chwilę popatrzył mi w oczy, ale kiedy je przymknęłam i rozchyliłam
lekko usta do pocałunku, pociągnął mnie nieco niżej i ręką podciągnął moje uda
na taką wysokość by wejść we mnie jednym zdecydowanym ruchem. Jęknęłam a on
zaczął poruszać się we mnie tak gwałtownym tempem, że z trudem opanowywałam się
od krzyku. W którymś jednak momencie, gdy odruchowo ścisnęłam go swoimi udami a
ręce zacisnęłam na jego plecach, zatrzymał się . Miałam przymknięte oczy a
jednak wiedziałam, że nie śnię. Poczułam jego ciepłe pocałunki na całym ciele,
ale już nawet nie byłam w stanie drgnąć, być może w obawie, by to nigdy się nie
skończyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz