IV
Kolejny dzień
rozpoczął się dla mnie już od w pół do szóstej na sali treningowej. Tak
naprawdę to rozpierała mnie chyba energia niespełnionej i niewyżytej kobiety,
bo w oczach rekrutów łatwo było dostrzec błaganie o przerwę. Każdy po kolei
podchodził do mnie i usiłował przećwiczyć podstawy atak uderzeniowy, niestety z
miernym skutkiem. Cole stał z boku i przypatrywał się temu a na sali zawitał
Asir. Nie był jednak przygotowany do ćwiczeń, w ręku trzymał butelkę z wodą
mineralną, ubrany cały na czarno, miał na sobie skórzaną kurtkę, którą po
chwili zdjął i rzucił na ławkę. Spojrzał na mnie, lecz choć wiedziałam, że stoi
niedaleko, udawałam, że tego nie widzę. Sam chyba nie mógł patrzeć na to co
dzieje się z rekrutami, bo zapytał Cole’a:
- Coś przegapiłem?
- Poza łomotem, który
Kylie daje rekrutom od samego rana?
Uśmiechnęli się do
siebie.
- Nie wiele, ale
sądzę, że są tak obolali, że zasłużyli na śniadanie.
- Życie boli stary.
- Miałeś upojną noc?
- Nie mogło być dobrze
skoro obudziłem się sam.
- Boska Selena dała ci
kosza?
- Niestety ten
zaszczyt przypadł mi.
- To na twoim miejscu
miałbym się na baczności, zraniona kobieta potrafi być nieobliczalna.
- Właśnie widzę.
- Będziesz pracował?
Asir skinął głową.
- Mam od jutra
wprowadzić techniki walki Masadu, muszę przećwiczyć je z Kal.
- Z Kal? Czy na Kal?
Asir zaczął się śmiać.
- Dobra, zabieram ich
na śniadanie bo na dziewiątą mają próbne testy psychologiczne a ty lepiej uważaj.
- Czegoś nie wiem?
- Kylie jest jak
wulkan, potulna kiedy się tli, ale jak ogień, kiedy wybuchnie.
- Poradzę sobie.
Obaliłam właśnie
kolejnego rekruta na materac, kiedy Cole krzyknął:
- Przerwa na
śniadanie! Ruszać się, z życiem!!
Wszyscy z ulgą zaczęli
opuszczać salę treningową a ja spojrzałam na Asir’a. Podeszłam do ławki i
wzięłam ręcznik, popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Kiedy zostaliśmy sami na
sali, podszedł do mnie:
- Cześć piękna.
Zmierzyłam go wzrokiem
a z oczu chyba płonęły mi iskry bo rozłożył ręce i odsunął się trochę. Rzuciłam
ręcznik i zamachnęłam się na niego, ale pochwycił moją rękę i odgiął mi ją tak,
że nie mogłam się wyrwać:
- Po co zaraz ta
agresja? To jedna z technik Masadu, jak widać skuteczna. Punkty uderzeniowe są
precyzyjnie przetestowane na ludziach, wystarczy jeden cios i przeciwnik traci
władzę nad swoim ciałem.
Zaczął mi szeptać do
ucha, czułam ,że znowu nade mną panuje, mimo że próbowałam się wyszarpnąć:
- Nie szarp się
kochanie bo nie chciałbym złamać ci ręki. Pierwszy punkt to szyja, czujesz?
Trzymał mnie jedną
ręką a drugą delikatnie zjeżdżał palcem po mojej szyi, wystarczy delikatnie
przycisnąć i przeciwnik traci przytomność.
Poczułam, że jego ręka
wślizguje się pod moją bluzkę i sunie w kierunku piersi po moim nagim brzuchu,
zatrzymał ją jednak na moim mostku, mówił dalej podszytym erotyką głosem:
- Splot nerwowy,
czujesz? Uderzenie prowadzi do braku tchu.
Jego ręka zjechała na
plecy i poczułam jego palce prawie pod samymi żebrami, coraz trudniej było mi
uspokoić oddech.
- Punkt tuż pod
żebrami, schodzący aż do nerek, który paraliżuje cię na dobre kilka sekund,
niekiedy minut, ból jest okropny ale zyskujesz potężną przewagę i w końcu
brzuch.
Poprowadził ręce na
mój brzuch i czułam, że jego ręka zaczyna zjeżdżać coraz niżej, aż wślizguje
się pod legginsy:
- Mięśnie brzucha są
bardzo wrażliwe na kopnięcie i silne uderzenie, u ludzi z nadwagą prowadzą do
trwałego uszkodzenia narządów.
Teraz i on usłyszał
mój ciężki oddech i poddał się jemu licząc najwyraźniej na coś więcej, ale
wtedy ja wyszeptałam.
- Zapomniałeś o
jeszcze jednym wrażliwym punkcie.
Tego się nie
spodziewał, uniosłam nogę do góry i trafiłam go między nogi, w chwilowym bólu
wyswobodził swój uścisk zaciśnięty na moim ręku.
- Przyrodzenie, faceci
zwykle mają tam mózg, uderzenie gwarantuje stu procentowy efekt.
Spojrzałam na niego i
wściekła wyszłam ze sali, Asir już po chwili wyprostował się i uśmiechnął się
sam do siebie.
Po godzinie odbyło się
zebranie, Daniels stał na środku a ja usiadłam
obok Colin’a, Selena zajęła miejsce obok Asir’a, udałam, że tego nie
widzę, gdyż przekonana byłam o swoich racjach i o tym, że poprzednią noc
spędzili razem.
- Nasze oddziały
obserwacyjne Rolly rozlokował w
promieniu pięciu mil od głównej siedziby. Muszą być ostrożni a to oznacza, że
nie prędko wrócą do domu, gdyby szybko zniknęli Martinez nabrałby podejrzeń, a
na to nie możemy sobie pozwolić. Na razie wszystko układa się doskonale i aby
równie pomyślnie się zakończyło. Nie ma większego handlarza bronią niż
Martinez, jeśli unieszkodliwimy jego interesy i przechwycimy naszych ludzi,
będzie to chyba największa misja w ostatnich latach historii. Kylie wytypujesz
dwa oddziały, które eskortują Selenę z powrotem do kraju, po czym możecie
kontynuować szkolenie.
- Nie zgadzam się.
Powiedziała Selena,
Daniels spojrzał na nią niepewnie, gdyż nie znosił sprzeciwów.
- Sama tu dotarłam i
sama wrócę. Martinez ma swoich ludzi na granicy, jeśli zobaczy mnie w asyście
agentów, nie dożyję wieczora.
- To zbyt ryzykowne.
- Podjęłam ryzyko
wstępując do Masadu, jestem agentem i wiem z czym ta praca się wiąże, jeśli
zaufałeś mi dziewięć lat temu, to i teraz będziesz musiał, wiem co robię.
Nie komentowałam jej
decyzji gdyż widziałam, że tą już podjęła. Po minie Asir’a wiedziałam, że
odczuł niepokój, ale nie kwestionował jej zdania. Widać, że w jakimś stopniu mu
na niej zależało, ale musiał wierzyć w słuszność racji Seleny, bo nie
zaprotestował.
Po zebraniu ona i Asir
siedzieli jeszcze przez chwilę przy długim stole, a ja poszłam do szatni.
Upłynęła chwila i znalazła się w niej również Selena, podeszła bliżej:
- Chciałam się
pożegnać, wiem, że mnie nie lubisz i nie dziwię ci się, bo z tych samych
powodów i ja powinnam czuć to samo.
- A nie jest tak?
- Za dużo w życiu
straciłam żeby zatrzymywać się nad utraconą miłością. Mam nadzieję, że spotkasz
kogoś, kto pomoże ci uwolnić się od przynależności do Rolly’ego, wtedy
zrozumiesz mnie. Życzę ci tego z całego serca.
Byłam trochę oburzona
tak śmiałymi stwierdzeniami pod swoim adresem, ale kiedy zobaczyłam, że Selena
kieruje się do wyjścia, zawołałam:
- Zaczekaj.
Spojrzała na mnie z
tym swoim pewnym a jednak chwilami zagubionym wyrazem twarzy:
- Czy Rolly…, uwolnił
się ?
- Z całą pewnością.
- Dobrze go znasz.
Powiedziałam z
przekonaniem.
- Poznałam Rolly’ego
na początku jego pracy w agencji, wtedy nie wiedziałam, że pracuje w wywiadzie,
on też nie wiedział. Zaprzyjaźniliśmy się, potem zapoznałam go z Grace. Po
wielu latach spotkaliśmy się w tej samej akcji, tyle, że po przeciwnych
stronach. Dziewięć lat temu agencja szukała łącznika, Rolly poprosił mnie. Od
tamtej pory współpracujemy, nie jedno widziałam, nie kwestionuję też uczuć
jakie przez długi czas żywił do ciebie, bo na tej płaszczyźnie choć doskonale
udawał, zawsze zdradzały go oczy. Nie chcę poddawać pod wątpliwość tego co was
łączyło, ale według mnie, i zdania nie zmienię, Rolly jest mężczyzną, z którym
można mieć tylko romans, bo na dłuższą metę jest zbyt oddany swojej pracy.
- Czy Asir’a też znasz
tak długo?
Na to pytanie
uśmiechnęła się.
- Więc jednak chodziło
o ciebie?
- Nie rozumiem.
- Asir się bardzo
zmienił, myślałam, że nie jest skłonny w coś się zaangażować, a jednak. Jeśli
pytasz czy byliśmy kochankami, to odpowiem, że tak. Długi czas, to on pomógł mi
przejść przez szkolenie w Masadzie ,wszystkiego mnie nauczył, ale do uczuć
podchodził zawsze z dystansem, nie tylko ja próbowałam zatrzymać go przy sobie
dłużej – bezskutecznie jak widać. Ma w sobie coś co przyciąga kobiety i nie
można o nim zapomnieć, bo każdego kolejnego partnera porównuje się do niego.
Ale drugiego takiego nie ma, to łowca, zdobywa i porzuca, wczoraj po raz
pierwszy zdarzyło mu się odmówić kobiecie.
- Zatem nie warto
tracić na niego czasu? To chcesz mi uzmysłowić?
- Jak już
powiedziałam, Asir się zmienił, więc na to pytanie niestety będziesz musiała
sama sobie odpowiedzieć.
Kiwnęłam głową a
Selena wyszła. Popatrzyłam przez chwilę w ścianę jakbym nie wiadomo co miała na
niej dostrzec, w końcu jednak otworzyłam swoją szafkę, wyjęłam z niej skórzaną
kurtkę i wyszłam ze szatni. Po chwili usłyszałam głos Colin’a w słuchawce:
- Za dziesięć minut
odprawa w głównej sali.
- Idę.
Odpowiedziałam i
skręciłam w korytarz wiodący na główną salę. Znowu zebraliśmy się przy długim
stole, tym razem już bez Seleny. Daniels zaczął mówić, ale czułam, że jego myśli
zaprząta Selena i jej brawurowy powrót.
- Plany nuklearne
przetrzymywane są w konsulacie na Tajlandii, nie wiemy ilu ludzi strzeże
dostępu do nich, ani czy jest możliwość przedostania się do nich oficjalnym
kanałem. Po dotarciu na miejsce Colin podłączy się bezpośrednio do ich bazy
danych, dopiero wówczas nasze informacje będą miały miarodajne podłoże i wtedy
podejmiemy decyzję o ataku. Wyruszacie za kwadrans, Kylie grupa pierwsza, Cole
oddział wsparcia. Powodzenia.
Zaczęliśmy się
rozchodzić, podeszłam do J.T:
- Co tam słonko?
- W porządku a u
ciebie?
- W życiu nie było
lepiej.
Spojrzałam i
uśmiechnęłam się na widok jego zadowolonej twarzy:
- Miałeś owocną noc?
- Żeby to jedną, kroi
mi się prawdziwe uczucie.
Zaczęłam podpisywać
dokumenty i wtedy podszedł Asir, bardzo szczęśliwy, ukradkiem spojrzałam na
niego.
- Ktoś tu mówił o
uczuciach?
- Uważaj J.T, masz do
czynienia z ekspertem.
J.T zaczął się śmiać.
- No jak na razie jego
rady skutkują.
- Widziałaś?
Uśmiechnęłam się do
nich i wzięłam walizkę.
- Z uczuciami J.T jest
tak jak z nadzieją, bez niej ciężko, ale z nią jeszcze gorzej.
Poszłam a Asir
spojrzał na J.T:
- Od kiedy z niej taka
pesymistka?
- Nie mnie to oceniać,
ale jeśli dobrze pamiętam to odkąd wyszedłeś stąd wczoraj z Seleną.
Asir pokiwał głową i
zaczął się śmiać.
- Trzymaj się stary.
Powiedział, po czym
ruszył za mną w stronę rozsuwanych drzwi.
Na miejsce dotarliśmy
wieczorem. Rozlokowaliśmy się w hotelu, bo nazajutrz mieliśmy przesłać namiary
z konsulatu.
Asir rozmawiał z
Colin’em przez telefon a ja próbowałam się upić winem. Skończył rozmawiać i
popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Chcesz się upić?
- Staram się, ale nie
pomagasz mi w tym. Możesz mi powiedzieć dlaczego tkwię z tobą w jednym pokoju?
- To odgórne
zalecenia, mam cię chronić pamiętasz?
Podeszłam do niego
bliżej.
- Potrafisz mnie
ochronić przed samym sobą?
- Mnie nie musisz się
obawiać, nie chcę cię skrzywdzić.
Uśmiechnęłam się i
czułam, że wypiłam o wiele za dużo.
- Wiesz ile razy to
słyszałam?
- Domyślam się.
Wbił we mnie ten swój
miodowy wzrok a ja poczułam, że się rozpływam, dotknął mi ręką policzka, je dotknęłam jego ale po chwili zabrałam jego
rękę z mojej twarzy. Uśmiechnął się.
- Nie uciekniesz
przede mną.
- Nie uciekam, jestem
zmęczona.
Skierowałam się do
łóżka a on chyba uznał to za zaproszenie.
Rozpiął do końca swoją czarną koszulę i wziął łyka ze swojej szklanki z
whisky. Odstawił ją i zgasił światło. Położył się koło mnie, ale tylko na mnie
patrzył wspierając się na łokciu. Oczy zaczęły mi się przymykać, ale mimo to
czułam tą energię która od niego biła. Zapach wody toaletowej unosił się w
powietrzu a ja traciłam dech. A może po prostu zasypiałam bo poczułam się taka
bezpieczna.
- Asir, zrobisz coś
dla mnie?
- Co tylko chcesz.
- Nie daj się jutro
zabić dobrze?
Powiedziałam sennym
głosem a on uśmiechnął się pod nosem. Chwycił mnie za rękę i przybliżył się
znacznie. Byłam tak pijana, że wszystko mi wirowało. Nie wiem dlaczego się tak
załatwiłam, najwyraźniej nie miałam dnia na picie, bo wypiłam raptem dwa
kieliszki.
Westchnęłam
przytulając się do jego nagiego torsu, przymknęłam oczy:
- Wszystko się
kołysze?
Roześmiał się.
- Nie, tylko ty, masz
śrubę skarbie.
- Ychy, wiem, tylko
mnie tu nie zostawiaj.
Zamknęłam oczy a Asir
wtulił swoją twarz w moje włosy jakby chciał poczuć jeszcze mocniej zapach
moich perfum.
- Nie zostawiłbym cię
nawet gdybyś tego chciała.
Powiedział ale tego
już nie słyszałam, bo zapadłam w sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz