XXXVIII
W nocy prawie nie
spałam. Nie umiałam sobie chyba z tym wszystkim poradzić. Asir nawet nie
próbował się do mnie dobierać, bo doskonale wiedział, że nic z tego nie będzie.
Czy Samanta i Rolly mogli mieć razem przyszłość? Jakoś nie umiałam sobie tego
wyobrazić, być może dlatego, że gdzieś ze środka mnie wypływał egoizm. Czy
wydawało mi się, że Rolly jest zarezerwowany dla mnie? Przecież nie miałam
prawa tak czuć, bo świadomie go od siebie odrzuciłam. A jednak teraz gdy
stanęłam przed koniecznością wyboru, wypłynęły ze mnie jakieś dziwne odczucia.
Idąc do szpitala długo zastanawiałam się nad tym co jej powiedzieć. Nic jednak
sensownego nie przychodziło mi do głowy. Kiedy dotarłam do szpitala, w pokoju
Sam siedziała Penny, postanowiłam im nie przerywać i weszłam na chwilę do
Mark’a by dowiedzieć się jak rzeczywiście sprawy się mają. Tymczasem Penny i
Sam rozmawiały:
- Jak się czujesz?
- Dlaczego mnie
ratowałaś?
- Oszalałaś? Chcesz
odebrać sobie życie z powodu faceta?
- Ty nic nie
rozumiesz.
- To mnie oświeć,
wiem, że nie miałaś lekkiego życia, ale wiem też, że moja matka przez całe
życie próbowała ci stworzyć normalny dom, dalej możesz go mieć.
Sam poleciały łzy.
- Posłuchaj może nie
tego ode mnie oczekiwałaś, ale tym swoim wyskokiem skrzywdziłaś wielu ludzi i
to tych, którzy wcale na to nie zasługiwali.
- Wiem, nie chciałam
tego.
- Ale dalej w to
brniesz, zrozum, nie zbudujesz swojego szczęścia na czyimś nieszczęściu.
- Tak to widzisz?
- A ty inaczej? Jest
tylu facetów na świecie a ty musiałaś upolować sobie akurat takiego, którego
serce należy do innej?
- Myślisz, że Rolly
nadal kocha twoją matkę?
- Myślę, że nigdy nie
przestał i dlatego jest mu tak trudno, na co się nie zdecyduje kogoś skrzywdzi,
wiem, że to w moich ustach zabrzmi trochę dziwnie, bo jeszcze miesiąc temu sama
wydrapałabym jej oczy, ale myślę, że odda Rolly’ego walkowerem żebyś ty była
szczęśliwa, pytanie tylko czy to wytrzymasz? Bo ja nie wierzę, że on
kiedykolwiek o niej zapomni.
- Penny, ale ona nie
chce z nim być.
- A ja myślę, że my po
prostu czegoś nie wiemy i to coś ich poróżniło, to coś nakazuje im być osobno,
ale więź jaka między nimi jest będzie trwała tak długo dopóki jedno serce nie
przestanie bić. Proszę cię, nie każ mi wybierać żebym musiała się opowiadać za
którąś stroną, za długo byłam sama.
Samanta ciężko
westchnęła a ja stojąc przy pokoju Samanty, jakoś nie odważyłam się wejść do
środka. Kiedy Penny wyszła z pokoju spojrzała na mnie:
- Wchodzisz?
Kiwnęłam głową na nie.
- Muszę to wszystko
sobie jeszcze poukładać, bo naprawdę nie wiem co mam jej powiedzieć, co
doradzić.
- Ja myślę, że to nie
ty powinnaś zastanawiać się co jej powiedzieć, tylko Rolly, żałuję tylko tego,
że jakiej by decyzji nie podjął, którąś z was będzie musiał skrzywdzić.
- Penny to nie o mnie
chodzi, ja nie mogę już być z Rolly’m.
- Wiem, ale nie możesz
zabronić mu cię kochać.
Spojrzała na mnie
poważnie a ja na nią:
- Zdzwonimy się, bo
spieszę się na uczelnię.
Skinęłam głową, a ta
zniknęła za rogiem korytarza. Zerknęłam raz jeszcze na Samantę przez szybę –
nie widziała mnie, po chwili ruszyłam w stronę wyjścia zupełnie tak jakby mnie
coś poparzyło.
Gdy dojechałam na
oddział, był na nim już Colin i od razu wskoczył na wysokie obroty. Zaczął coś
mówić, ale nie słuchałam go, spojrzałam za to na Asir’a, którego wzrok mówił
wszystko. Czułam iż uważa, że za mocno angażuję się w tą sprawę i
prawdopodobnie bardzo go korciło by wykrzyczeć mi, że na pewno czuję coś do
jego rywala. Powstrzymał się jednak, jak zwykle zresztą. Asir nie był wylewny,
czasami musiał się wykrzyczeć, ale nigdy nie robił tego za czyimiś plecami,
tylko mówił wprost.
W końcu spojrzałam na
Colin’a:
- Co mówiłeś?
- Że nie ma czasu na
odprawę, ruszasz za pięć minut.
- Gdzie?
- Do Sztokholmu,
eskortujesz szwedzkiego dyplomatę i przywieziesz go tu, czysta robota, jeszcze
dzisiaj będziesz z powrotem na kolację. Resztę materiałów dostaniesz w drodze.
- Widzę, że
zafundowali ci kurację cud.
Roześmiał się.
- A żebyś wiedziała
moja droga. Bierzesz jedynkę, Asir! Dwójka, zastąpisz Rolly’ego.
- Asir jest w moim
oddziale.
- Kal proszę cię, nie
negocjuj, Rolly’ego możesz zastąpić tylko ty albo Asir, jaki wniosek.
Machnęłam ręką.
- Dobra, rozumiem.
- Też cię kocham,
pospieszcie się.
Ruszyłam do J.T po
sprzęt i spojrzałam na niego niezadowolona gdy podawał mi teczkę.
- A mogło być tak
pięknie i spokojnie.
- Śmigłowiec już
czeka.
Odpowiedział J.T z
uśmiechem a ja kiwnęłam głową, wzięłam walizkę, Asir wziął drugą i bez słowa
ruszył za mną.
Gdy dolecieliśmy do
Sztokholmu, od razu udaliśmy się pod wskazaną posesję dyplomaty. Był nad wyraz
jakby to powiedzieć – mało wstrzemięźliwy. Nie dość, że gdyby mógł, to
rozebrałby mnie wzrokiem, to jeszcze ślinił się za każdym razem kiedy
otwierałam usta. Wywieźliśmy go z domu, ale potem piechotą musieliśmy przejść
przez las długą ścieżką. Powoli kończyła mi się cierpliwość , kiedy Asir to
zauważył podszedł tuż obok mnie. Miał bardzo zadowoloną minę, choć wyraz jego twarzy
zdradzał odrobinę bezczelności. Szliśmy po bokach naszego podopiecznego i kiedy
ten po raz kolejny chciał się nieco o mnie otrzeć, Asir chwycił go za rękę,
przewrócił i przygniótł do ziemi, osobista ochrona od razu wycelowała w Asir’a,
ale nasi ludzie wycelowali w nich. Asir był wściekły i tym razem nawet nie
próbował tego ukryć:
- Posłuchaj dupku,
miałem piekielnie ciężkie dwa dni, więc jeśli jeszcze raz nie zrozumiesz, gdy
kobieta mówi „nie”, wytłumaczę ci to w taki sposób, że dalsza ochrona nie będzie
ci potrzebna. Zrozumiałeś?!
Polityk kiwnął
wystraszony głową i o dziwo chyba się wystraszył, bo wstał z ziemi i aż do pasa
startowego nie odezwał się słowem, ani nie zrobił nic, co mogłoby w mniemaniu
Asir’a oznaczać przejaw nietaktu. Wchodząc na pokład dyplomata spojrzał na
mnie:
- Jeśli panią
uraziłem, to przepraszam, nie chciałem, taki mam już sposób bycia.
Popatrzyłam na niego:
- Więc nic dziwnego,
że jest pan samotny.
Kiwnął głową z
uśmiechem:
- Nie każdy ma tyle
szczęścia co pani kolega.
Uśmiechnął się a Asir
stojąc z boku mrugnął do mnie. Weszliśmy do śmigłowca i ten po chwili uniósł
się w powietrze. Rzeczywiście w porze kolacji byliśmy z powrotem na oddziale.
Gdy weszliśmy do szatni Asir spojrzał na mnie:
- Odwieźć cię?
- Możesz.
- Czekam w samochodzie.
Kiwnęłam głową a on
wyszedł z szatni. Przebrałam się i poszłam na parking, wsiadłam do samochodu,
Asir ruszył. Nie odezwał się do mnie słowem, czułam, że jest zły. Gdy podjechał
pod mój dom, odprowadził mnie pod drzwi, po czym zawrócił, spojrzałam:
- Powiesz mi o co
chodzi?
- O nic, daję ci po
prostu prawo wyboru.
- Wyboru?
- Tak, znalazłaś się w
trudnej sytuacji i myślę, że moja obecność ci w tym nie pomaga.
- Mam problem z
Samantą, nie ze sobą.
- Kylie, ja już jestem
tym zmęczony.
- Czym?
- Ty naprawdę nie
widzisz?!
Teraz podniósł ton.
- Ty nie masz problemu
z Samantą, tylko ze sobą! Miotasz się pomiędzy mną a uczuciami do Rolly’ego!
Nie przeczę, że martwisz się o Samantę, ale sądzę, że bardziej martwisz się o
to, że ty sama możesz go stracić!
Popatrzyłam na niego i
wiem, że coś w tym było. Jak zwykle.
- Może zatem powinnaś
iść tam gdzie jest twoje serce.
Zamurowało mnie,
zszedł z werandy, wsiadł w samochód i odjechał z piskiem opon, a ja, zamiast
wejść do domu usiadłam na bujanej huśtawce, która tam stała, usiadłam i
popłynęły mi łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz