niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział LXXVI

LXXVI

Wieczór spędziłam w hotelowym pokoju i tak naprawdę to nie miałam pojęcia jak długo przyjdzie mi w nim spędzić.
Dochodziła północ kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Wyjęłam pistolet, nabiłam go i uchyliłam delikatnie drzwi. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam w nich Asir’a.
Wszedł do środka z butelką wina:
- Pomyślałam, że skoro mamy czekać, to może chociaż spożytkujemy ten czas.
- Chodź, kieliszki są na stoliku.
Asir spojrzał na mnie, wprawdzie zdjęłam z nóg buty, ale nadal miałam na sobie sukienkę.
Usiadłam wygodnie na wielkiej kanapie i położyłam nogi na stół, tym samym uwidaczniając swoje udo, na którym było rozcięcie od sukni. Asir chrząknął, uśmiechnęłam się i wzięłam kieliszek, który mi podał.
- Wybacz, ale jestem trochę zmęczona.
Z kompaktu wydobywały się ciche dźwięki muzyki.
- Nie przeszkadza mi to – odparł.
- Wiesz jak długo będziemy musieli tu siedzieć?
- Aż przejrzą dokumenty i ocenią stan sytuacji, wtedy przyślą oddział wsparcia i będziemy mogli schwytać Ali’ego, nie sądzę żeby do rana się z tym uporali, ale mamy ludzi w pogotowiu, którzy go obserwują więc bez obaw.
- Mile mnie dzisiaj zaskoczyłeś, gdzie nauczyłeś się tańczyć?
- No wiesz, agenci Masadu też są szkoleni w różnych dziedzinach.
- Wcale w to nie wątpię, zastanawiam się jedynie skąd wiesz tyle o mnie.
Uśmiechnął się szeroko:
- Mam swoje dojścia, dlaczego przestałaś tańczyć?
- To stare dzieje.
- Mam czas.
- Ale tu nie ma co za wiele do opowiadania, taniec traktowałam zawsze jak przyjemność, dużo tańczyłam w szkole średniej, ale potem…
- Co?
- Trzeba było dorosnąć i taniec poszedł w zapomnienie.
- Zawsze taka jesteś?
- Jaka?
- Mało wylewna na temat swojej przeszłości.
Spojrzałam na niego i zamyśliłam się.
- Czasami lepiej nie wracać do przeszłości, trzeba iść do przodu a ja ilekroć cofam się do tyłu, ma to dla mierne skutki. Nie mówmy już o tym.
Wystawiłam kieliszek i pokazałam Asir’owi by nalał następny.
- Mogę ci zadać osobiste pytanie?
Nalał mi wina i spojrzał głęboko w oczy.
- To zależy jakie, ale pytaj, najwyżej ci nie odpowiem.
- Nadal kochasz Rolly’ego?
Ciężko westchnęłam ,po czym odwzajemniłam jego uśmiech.
- Nie wiem, nie wiem co w ogóle czuję, wiem tylko, że nie mogę z nim teraz być.
- Z powodu Lindy?
- Nie, nie chodzi o Lindę ,po prostu, zbyt mocno się poróżniliśmy, a ja jestem na życiowym zakręcie i chyba nie chcę nic zmieniać, nie teraz, za dużo spraw na raz się toczy żebym skupiała się na swoim życiu osobistym.
Uśmiechnął się jakby sam do siebie, spojrzałam na niego podejrzliwie:
- Zaraz, zaraz, a właściwie po co ty mnie tak wypytujesz co?
- Sprawdzam jakie mam szanse.
Powiedział żartobliwie.
- Oj, jeszcze sporo musiałabym wypić.
Roześmiałam się, zaczęła lecieć kolejna wolna piosenka Lany Del Rey „Sammertime Sadness”, Asir wstał i wystawił do mnie rękę:
- Zatańcz ze mną.
- Nie, mam dosyć, naprawdę.
- Proszę.
Zrobił to z takim wdziękiem i spojrzał na mnie w taki sposób, że nie potrafiłam mu odmówić.
- Jedna piosenka.
Wstałam, podgłośnił muzykę, po czym objął mnie wpół i ciasno do mnie przywarł. Poczułam się nieswojo, ale jednak nie chciałam tego przerywać. Byłam zmęczona moim życiem i uważaniem na to co mówię i robię, przy Asir’ze nie musiałam się kontrolować, mogłam być sobą i pewnie to tak bardzo ciągnęło mnie w jego stronę. Piosenka się skończyła, odsunął nieco twarz od mojej i popatrzył z takiego bliska, że aż przeszły mnie ciarki, oczy były po prostu powalające. Musiałam wybrnąć jakoś z tego więc uśmiechnęłam się zalotnie:
- No mój Romeo, prawie udało ci się mnie uwieść.
- Prawie? To co? Jeszcze wina?
- Nie przeginaj.
- Masz rację, ja też wolę być trzeźwy, przepraszam cię, pewnie zaraz mi przyłożysz, ale i tak to zrobię, bo jeszcze moment i po prostu…
Nie mogłam się połapać i w ogóle nie wiedziałam za co mnie przeprasza, po chwili jednak poczułam:
- Co?
- Eksploduję.
Przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej i nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku, po którym po prostu się rozpłynęłam. Po chwili jednak odsunął się ode mnie o kilka centymetrów i rozłożył ręce, byłam zdumiona jego odważnym krokiem, ale przyznam, że nawet mi się spodobał.
- A teraz zniosę wszystko, wal śmiało.
Początkowo chciałam rzeczywiście mu przyłożyć, ale wprowadził mnie w taki obsesyjny stan, że nie myślałam o niczym innym jak tylko o rzuceniu się na niego. Wstyd się przyznać, ale po pierwszym kroku w jego stronę, gdy on dalej czekał na moją reakcję – tak właśnie zrobiłam, dosłownie rzuciłam się na niego jak niewyżyte zwierzę. Jego reakcja była natychmiastowa, uniósł mnie wyżej tak, że moje nogi oplotły jego pas a sukienkę zdjął ze mnie dosłownie jednym ruchem ręki, zupełnie tak jakby robił to codziennie. Wyszeptał mi do ucha:
- Musisz przyznać, że ta sukienka, to był doskonały pomysł.
- Jeszcze słowo i się odmyślę.
- Nie licz, że ci na to pozwolę.
Po tych słowach wypadki potoczyły się z takim rozmachem, że nie sposób było mi opisać wszystkiego co czułam. To zupełnie tak jakbym uczyła się wszystkiego od nowa.
Jego głos, zapach, dotyk i smak były nieporównywalne z niczym, a wschodni temperament uwidaczniał się w każdym jego geście. Sposób w jaki mnie dotykał i całował były niczym wędrówka do nieznanego świata. Rozkosz, jaka rozchodziła się po moim ciele z każdym jego silniejszym ruchem wprawiła mnie w stan takiej ekstazy, że nie poznawałam sama siebie. Asir po prostu chłonął moje ciało tak, jakby było tlenem niezbędnym do oddychania.
Złamałam wszystkie reguły jakie kiedykolwiek sobie narzuciłam, a co gorsza nie miałam z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia. Kiedy się „rozłączyliśmy”, moje ciało nadal drżało. Położyłam się na brzuchu chyba tylko po to by uniknąć wzroku Asir’a, wyczuł to jednak. Delikatnym ruchem ręki zaczął gładzić moje plecy, jeżdżąc dłonią w górę i w dół, poddałam się temu bo najwyraźniej czułam niedosyt. Po chwili poczułam jego usta na nagich plecach, później szyi a zaraz potem niespodziewanie przekulnął mnie jedną ręką tak, że w ułamku sekundy znalazł się nade mną , wiem dobrze ,że tylko po to by spojrzeć mi w oczy. Nie wiem co chciał w nich wyczytać, ale zauważył, że wzrok ucieka mi na wszystkie strony:
- Spójrz na mnie.
W końcu spojrzałam i choć w pokoju było już ciemno, blask jaki bił od jego oczu dostrzegałam bez problemu:
- Jakie to uczucie mieć władzę nad uczuciami kogoś, kto…
Uśmiechnął się, ale delikatnie i nie arogancko.
- Naprawdę myślisz, że o to mi chodziło? Żeby mieć nad tobą władzę?
Nie odpowiedziałam, po chwili namysłu doszłam do wniosku, że chyba Rolly zawsze doprowadzał do takiego stanu, że dominował nade mną , więc teraz również sądziłam, że o to chodzi Asir’owi, tak jednak nie było.
- A o co ci chodziło?
Uśmiechnął się, ja również:
- Powiedzmy, że osiągnąłem stan takiego podniecenia na twój widok, że moje hamulce tym razem nie wytrzymały.
- Hamulce?
Pokręciłam głową a on na to skinął swoją.
- Więc nie doszukuj się ukrytych podtekstów i nie psuj wszystkiego, bo…
- Bo co?
- Bo nie będzie nagrody.
Roześmiałam się.
- Wolę nie pytać jakiej.
- Spodoba ci się.
- Na pewno.
Chciałam podnieść się z łóżka, ale przytrzymał mnie.
- Zostań.
Znowu ten jego powalający wzrok a ja znowu dostawałam nogi jak z waty.
- Taka noc może się już nigdy nie powtórzyć, wiesz o tym.
Wiedziałam, tak samo jak byłam pewna, że jak tylko wrócimy, Rolly zadba o to, żebyśmy nigdy więcej nie byli sam na sam i na dodatek w innym mieście.
Uległam jego dłoniom a swoimi objęłam jego szyję.

Czy byłam godna potępienia? Być może, ale noc spędzona z Asir’em dała mi coś, czego nigdy wcześniej nie dostałam – spełnienie, które zaspokoiło te najgłębiej dotąd skrywane potrzeby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz