sobota, 15 lutego 2014

Rozdział L

L

Chyba po raz pierwszy od nie wiem jak długiego czasu – przespałam całą noc. Kiedy obudziłam się rano i spojrzałam na zegarek, myślałam, że śnię. Dochodziła dziesiąta. Przeciągnęłam się leniwie i przypomniałam sobie, że na oddziale czekają mnie dwie rozpoczęte sprawy: Asir i moja siostra. Ale nie mogłam i nie chciałam teraz się tym zajmować. Potrzebowałam odpoczynku i zregenerowania już i tak nadszarpniętych nerwów.
Pół godziny później zeszłam na dół. Ubrałam się w dżinsy i koszulkę, która gdy wstałam leżała na fotelu, nie wnikałam nawet skąd wzięły się tam moje rzeczy, bo przecież poprzedniego wieczoru miałam na sobie sukienkę.
Dante siedział w kuchni, gdy weszłam rozmawiał przez telefon, chciałam się wycofać, ale kiwnął ręką, że mam wejść i usiąść, po chwili rozłączył się i uśmiechnął się ciepło.
- Jak się spało?
Westchnęłam, zaczął się śmiać.
- Czy to oznacza, że dobrze?
- Bardzo dobrze.
- Powinnaś coś zjeść.
- Nie jestem głodna, napiłabym się tylko kawy.
Dante skinął na kucharkę, która krzątała się po kuchni, już zapomniałam jak to jest- żyć w domu, w którym jest obsługa. Ciężko było mi w tym wszystkim się odnaleźć.
Kucharka postawiła przede mną świeżo zapaloną kawę, uśmiechnęłam się do niej i naszła mnie nieodparta chęć na zapalenie papierosa, spojrzał na mnie.
- Czegoś brakuje prawda?
Zaczęłam się śmiać, sięgnął ze szafki stojącej obok paczkę papierosów i położył ją przede mną. Zapaliłam:
- Czytasz mi w myślach?
- Staram się.
- To widać.
- Widzę też, że czymś się martwisz, mam rację?
Rzeczywiście ,moje myśli mimo wszystko krążyły wokół mojego nie poukładanego życia.
- Zniknęłam bez słowa, Rolly będzie mnie szukał.
- Nie martw się, zadbałem o to, wiedziałem, że nie uwierzy od tak, dlatego poprosiłem twojego ojca aby wyjaśnił mu wszystko.
- Powiedziałeś o co chodzi?
- Oczywiście, że nie.
Odetchnęłam z ulgą.
- Twój przyjaciel musi być bardzo w tobie zakochany.
Uśmiechnęłam się.
- Nie sądzę.
- Wiem co mówię, ale mimo to, cieszę się, że jesteś tu teraz ze mną.
- Więc mam się zrelaksować i powierzyć swoje życie na najbliższe kilka dni tobie tak?
- Byłbym zachwycony.
- W takim razie jak zaplanowałeś mi ten czas wolny?
- Zobaczysz pod warunkiem, że jednak zjesz śniadanie.
Zawahałam się ,ale w końcu doszłam do wniosku, że nie mam nic do stracenia. Po namyśle przystałam na jego warunki i oczekiwałam dalszego biegu wydarzeń.
Po południu wylądowaliśmy na wyspie Levanzo we Włoszech, kiedy wysiadłam i postawiłam nogi na tak ukochanej mi ziemi, emocje wzięły górę:
- Lavanzo.
Dante uśmiechnął się:
- Pomyślałem, że czasami dobrze jest się cofnąć do najpiękniejszych wspomnień.
- To prawda, skąd wiedziałeś?
Rozłożył ręce:
- Idziemy?
- Tak.
Podałam mu swoją rękę i skierowaliśmy się drogą prowadzącą prosto na skałki. Ochroniarze choć byli obecni, dyskretnie przemykali bokami aby nie odbierać nam prywatności. Stanęłam na skale i spojrzałam w stronę morza. Owinęłam się czarną  chustą pareo i poprawiłam okulary słoneczne, wiatr rozwiewał moje włosy a ja czułam się zniewolona tym miejscem. Choć Lavanza kojarzyła mi się wyłącznie z Nick’iem, będąc tu z Dante było mi po prostu dobrze. Mój natomiast widok sprawił, że Dante z trudem opanowywał swoje odczucia.
- Skałki Foreglione.
Powiedziałam a on przystanął blisko mnie:
- Najpiękniejsze miejsce na ziemi.
Dodał szybko, uśmiechnęłam się:
- To prawda.
Obróciłam się twarzą do niego i oświadczyłam:
- Jesteś pewien, że chcesz ze mną spędzić cały tydzień?
- Mógłbym z tobą spędzić całe życie.
Przyznam, że takiej bomby się nie spodziewałam, zgodziłam się u niego zostać z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że bardzo tego potrzebowałam, po drugie- Dante słynął z niestałości uczuć i nie angażowania się w żadne związki. Tymczasem sytuacja zaczęła nabierać nieoczekiwanego zwrotu wypadków.
- Wiesz, że będzie nam się ciężko rozstać.
- Wiem, ale zaryzykuję.
Przysiedliśmy na skałkach po czy przeszliśmy brzegiem morza, gdy udaliśmy się w drogę powrotną zatrzymaliśmy się przy kapliczce w zatoczce, spojrzałam i serce przyspieszyło rytm, Dante zorientował się od razu co się stało:
- Kylie przepraszam ,nie powinienem był cię tu przyprowadzać.
- Nie w porządku, dlaczego?
- Wiem, że właśnie tu Nick ci się oświadczył.
- To prawda, ale to już nie boli tak jak kiedyś. Nigdy nie zostaliśmy małżeństwem, więc …,widocznie tak miało być.  Kiedy człowiek potrafi pojednać się z przeszłością, to oznacza, że ma szansę na normalną przyszłość. Chcę w to wierzyć i mieć nadzieję, że to co najlepsze, jest jeszcze przede mną.
Popatrzył na mnie a ja ruszyłam dalej uliczką wiodącą przez Lavanzo. Poszliśmy do restauracji dell’’ Albergo Paradiso na kolację, po czym zapragnęłam raz jeszcze wrócić na plażę. Najwyraźniej moje życzenie było dla Dante’go rozkazem, bo chwilę później już byliśmy nad brzegiem. Z oddali padało światło nadal tętniącego życiem miasta. Poczułam lekki chłód od wody, otrząsnęłam się i wtedy poczułam jak Dante okrywa mnie swoją czarną marynarką. Przeszył mnie dreszcz, już miał zabrać rękę z mojego ramienia, ale wtedy ją przytrzymałam. Podchwycił język mojego ciała, bo delikatnie objął mnie od tyłu a ja odchyliłam głowę tak, że jej tył spoczął w jego ramionach. Długo tak staliśmy, ale żadne z nas nie wykonywało jakichkolwiek pochopnych ruchów. Przymknęłam oczy i zapytałam:
- Musimy wracać prawda?
- Nie, jeśli nie chcesz.
Poczułam, że zaczyna gładzić moje włosy.
- Wiesz, jestem romantyczką, ale sen pod gołym niebem chyba już nie jest dla mnie.
- Nie proponuję ci spania na plaży.
- A gdzie?
Uśmiechnęłam się nie odwracając:
- W helikopterze?
- Nie, u mnie w domu.
Prawie podskoczyłam tak zafascynowana tym co usłyszałam:
- Nabierasz mnie?
- Nie.
Wyszeptał mi do ucha.
- Możemy tu zostać tak długo jak tylko chcesz, a wieczorem możemy napić się wina.
- Tak a po tygodniu zawieziesz mnie na odwyk.
- Nie będzie tak źle. To jak? Zostajemy?
Pokiwałam głową i choć naprawdę robiło się zimno, tak bardzo chciałam tam pobyć jeszcze choćby tylko chwilę.
- Ale daj mi jeszcze dwie minutki.
- Wiedziałem, że ci się spodoba.

Zaczął się śmiać i czując jak się trzęsę przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Nie wiem dlaczego jemu nie było zimno, ale skoro nie protestował stojąc tam tak ze mną w objęciach nie próbowałam nawet doszukiwać się  powodów tego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz