LI
Dom Dante’go znajdował
się parę metrów od plaży, na której spędziliśmy jeszcze dobre pół godziny.
Limuzyna, którą jechaliśmy skręciła delikatnie w lewo i wjechała prosto na
podjazd. Ochroniarz otworzył nam drzwi, na szczęście do środka już nie weszli.
Gdy weszłam do małego
saloniku, w którym rozpalony kominek tryskał skrami świeżo dorzuconego drewna,
przykucnęłam przy nim i wystawiłam ręce bliżej ognia by je ogrzać.
Dante od zawsze kochał
włoską muzykę dlatego ledwo weszliśmy do domu, od razu włączył płytę z włoskimi
utworami. Podniosłam się i otrząsnęłam:
- Cieplej?
Uśmiechnął się idąc w
moim kierunku, a ja oparłam się o ciepłą ścianę przy tuż przy kominku.
- Trochę.
Stanął naprzeciwko
mnie i uśmiechnął się, poczułam się nieswojo, zauważył to:
- Zrobiłem coś nie
tak?
- Nie, to nie o ciebie
chodzi, tylko o mnie, to wszystko…, czuję się nie w porządku w stosunku do
ciebie.
- Dlaczego?
- Bo gdyby nie
sytuacja, w którą się uwikłałam…
- Nigdy byś się ze mną
nie spotkała.
- Właśnie, nie chcę
żebyś czuł się wykorzystany a tak to właśnie wygląda, nie możemy być razem a
jednak zachowuje się tak egoistycznie…
Nie dokończyłam, bo
Dante stanął tak blisko mnie, że odebrało mi mowę, nasze twarze prawie się
stykały, mój oddech był coraz szybszy:
- Jeśli to jest
egoizm, to chcę żebyś j była egoistką jak najdłużej.
Zaczął delikatnie
muskać ustami moją twarz i po chwili przeprowadził mnie na środek salonu.
Uśmiechnęłam się, bo jego dziki wzrok przyprawiał mnie o dreszcze na całym
ciele:
- Proszę cię nie rób
tego.
- Czego?
Zaczęliśmy okręcać się
w rytm wolnej muzyki.
- Sposób w jaki na
mnie patrzysz…
- Tak…?
Czekał aż dokończę
myśl.
- Mam swoje lata a
czuję się jakbym była na pierwszej randce w swoim życiu.
- I właśnie tak masz
się czuć.
Przycisnął mnie do
siebie jeszcze bardziej. Położyłam swoją głowę na jego ramieniu i przymknęłam
oczy, jego dotyk na całym moim ciele sprawiał, że czułam się kompletnie
oderwana od rzeczywistości. W końcu jednak sytuacja zrobiła się tak dla mnie
niezręczna, że musiałam zrobić coś by przerwać ten stan, zanim dojdzie do
czegoś czego już żadne z nas nie będzie mogło przerwać.
- Co będzie jutro?
Uśmiechnął się
szarmancko i odgarnął mi luźno puszczone włosy do tyłu.
- Dlaczego pytasz już
o jutro skoro dzień się jeszcze nie skończył?
Zarumieniłam się.
- Czego się boisz?
Mnie?
Przystanęliśmy,
patrzyłam na niego lecz znieruchomiałam:
- Nie ciebie ,ale tego
co ze mną robisz.
- Chcesz żebym
przestał?
Spuściłam głowę:
- Spójrz na mnie.
W końcu spojrzałam:
- Nie wiem po prostu
co się ze mną dzieje, nie wiem co powinnam czuć i boję się tego co może się
stać, ty się nie boisz?
- Tylko jednej rzeczy
w tej chwili się boję.
- Jakiej?
- Masz w sobie coś
takiego…, czego nie sposób opisać, nie wiem co to jest i co robisz ze mną, ale
ciepła, które od ciebie bije nie chciałbym w tej chwili stracić.
- A czego byś chciał?
Pogładził moje włosy a
następnie twarz, myślałam, że zatnie się po takim pytaniu, ale nie…, on
dokładnie wiedział czego chce i czego potrzebuje.
- Chciałbym cię poczuć
jeszcze mocniej.
- Więc co cię
powstrzymuje?
- Tylko jedno,
chciałbym wiedzieć czego ty w tej chwili pragniesz.
Gdy pochylił się i
zaczął mnie całować po szyi, podbródku a w końcu ustach, zdołałam jedynie
wyszeptać euforycznym głosem:
- Ciebie.
Wyglądało na to, że
właśnie mojego przyzwolenia potrzebował aby zrobić coś więcej, bo gdy tylko
usłyszał moje słowo i poczuł jak swoją ręką obejmuję jego szyję, bez
zastanowienia wziął mnie na ręce. Przeniósł mnie do sypialni, w której stało
olbrzymie łóżko i ostrożnie położył mnie na nim. Jego silne ręce czułam
dosłownie wszędzie a uścisk stawał się coraz mocniejszy. Pragnął mnie równie
mocno jak i ja jego, a jednak w jego sile czułam cudowną delikatność, która
pozostawiała moje ciało bez wytchnienia. Miałam wrażenie, jakby oddawał hołd
mojemu ciału za każdym razem gdy składał
na nim kolejny pocałunek schodząc co rusz to niżej a po chwili wracając z
powrotem do moich ust.
Nasz akt trwał chyba
całą noc i nawet nie wiem, kiedy tak naprawdę usnęłam z wysiłku i zmęczenia.
Gdy przebudziłam się
nad ranem, Dante nie spał. Wsparty na swoim łokciu spoglądał na mnie i gdy
tylko zobaczył, że otworzyłam oczy – uśmiechnął się.
- Dzień dobry.
Odwzajemniłam uśmiech:
- Więc jednak nie
śniłam?
Pokiwał przecząco
głową:
- Wolałabyś, żeby to
był tylko sen?
- Nie, wolałabym śnić
dalej.
Podchwycił w locie
moją myśl i długo nie czekając znalazł się nade mną:
- To śnij dalej.
Po chwili poczułam go
mocniej i zamknęłam oczy rozkoszując się kolejnymi pocałunkami.
Nie wiedziałam, które
z moich pragnień odezwało się we mnie, ale wiedziałam jedno – nie chciałam aby
kiedykolwiek ustało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz