środa, 19 lutego 2014

Rozdział XXI

XXI

Asir dotrzymał słowa, gdy rano otworzyłam oczy, dalej koło mnie był. Spojrzał na mnie a ja przeciągnęłam się:
- Dzień dobry.
Powiedział.
- Jak spałaś?
Uśmiechnęłam się, bo wreszcie ból mnie opuścił i wróciły siły witalne.
- Bajecznie.
- Działam na ciebie jak talizman.
- Akurat, nie za dużo zasług sobie przypisujesz?
Uśmiechnął się, ja też.
- Gdybyś częściej potrafiła przyznać się, że jestem ci potrzebny, mogłabyś codziennie sypiać bajecznie.
Trzasnęłam go poduszką.
- Więcej cię o to nie poproszę.
Roześmiał się.
- Poprosisz, poprosisz, żyć beze mnie nie potrafisz.
Mrugnął okiem.
- To co? Seks na dobry początek dnia?
- Wybij to sobie z głowy, aż tak zdesperowana nie jestem.
- To może chociaż dziękuję.
Pochyliłam się nad nim jak do pocałunku, on przymknął oczy a ja wyszeptałam:
- Zrobiłam ci tylko przysługę.
Podniosłam się z łóżka a on się skrzywił i odchrząknął.
- Poczekaj, jeszcze do mnie przyjdziesz.
Wstałam z łóżka i roześmiałam się. Po godzinie oboje opuszczaliśmy dom, włożyłam klucz w zamek żeby zakluczyć, ale nie mogłam włożyć klucza, Asir spojrzał na moją poważną minę:
- Co jest?
- Mówiłam ci, że ktoś był u mnie w domu, a ty myślałeś, że zwariowałam, zamek jest uszkodzony, ktoś przy nim majstrował.
Spojrzał na mnie:
- Zajmę się tym, jedziesz prosto na oddział?
- Nie, muszę jeszcze zabrać coś z domu ojca.
- Jechać z tobą?
- Poradzę sobie.
Wsiadłam w samochód a Asir przeszedł na drugą stronę ulicy, gdzie stał nasz oddziałowy samochód GMC, odpaliłam samochód i odjechałam.
Podjechałam pod dom i wysiadłam z niego. Chciałam wyjąć klucze, ale zauważyłam, że na podjeździe stoi samochód Lindy. Zadzwoniłam do drzwi, otworzyła bardzo szybko jakby w nadziei, że zobaczy w nich kogoś innego. Spojrzała na mnie:
- Kylie.
- Nie mnie się spodziewałaś?
- Prawdę mówiąc nie.
- Mam do zabrania jeszcze kilka drobiazgów, pozwolisz.
Otworzyła drzwi szerzej:
- Nie krępuj się.
Powiedziała rozżalona. Poszłam prosto do gabinetu ojca. Sięgnęłam z szafy karton średniej wielkości i otworzyłam biurko, wyjęłam z niego kronikę, którą niegdyś mi pokazał, kilka fotografii i jego osobiste zapiski. Wszystko zaczęłam pakować do kartonu, wtedy w drzwiach stanęła Linda.
- Twój ojciec chciał ci to dać, nie zdążył.
Wręczyła mi małe pudełko:
- Co to jest?
- Bransoletka, przywiózł ją z ostatniej podróży, może nie wiesz, ale wierzył w talizmany.
Otworzyłam pudełko i zobaczyłam w nim złotą bransoletkę z dużym kamieniem.
- Turkus? Wiesz co oznacza?
- Został uznany przez starożytną kulturę jako amulet chroniący, podobno jest w stanie zamieniać wrogów w przyjaciół i pomaga odpędzać zło.
- Wierzysz w to?
Zapytałam ciekawa jej opinii.
- To tylko legendy, ale tak, wierzę.
Wyjęłam bransoletkę z pudełka i włożyłam na rękę.
- Piękny.
Linda była jakaś nieswoja, jakby ktoś zamienił jej wnętrze na kogoś pokornego.
- To już chyba wszystko, z resztą zrób co uważasz.
Kiwnęła głową.
- Myślałam, że mieszkasz u Rolly’ego.
- Jak widzisz, już nie.
Kiwnęłam głową, wzięłam karton i skierowałam się do drzwi:
- Kylie…
Obróciłam się do niej przodem:
- Nie lubię cię, ale nie skrzywdziłabym twojej córki, chciałam żebyś to wiedziała.
Skinęłam głową i wyszłam z salonu, gdy otworzyłam drzwi wyjściowe, weszłam wprost na Rolly’ego:
- Rolly? Linda jest na górze.
Spojrzał na mnie:
- Przyszedłem do ciebie, Asir powiedział, że cię tu zastanę.
Linda zeszła po schodach, spojrzała na Rolly’ego i mnie, po czym zniknęła za ścianą salonu. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na Rolly’ego:
- Musisz to robić?
Powiedziałam rozgoryczona.
- Co takiego?
- Nie udawaj, stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji, to teraz dom Lindy, mogłeś zadzwonić, nie musiała tego widzieć.
- Sama dokonała wyboru.
Pokręciłam głową ze złości i otworzyłam bagażnik mojego samochodu, wkładając w niego karton, spojrzałam na niego:
- Więc?
- Możemy gdzieś pojechać?
Westchnęłam ciężko.
- Po co? Powiedzieliśmy sobie wszystko.
- Proszę.
- Dobrze, jedź, pojadę za tobą.
Wsiedliśmy do samochodów, Rolly ruszył przodem a ja zaraz za nim, z okna salonu obserwowała to Linda.
Dojechaliśmy na wzgórze i wysiedliśmy z samochodów, podszedł do mnie:
- Przejdźmy się.
Odetchnęłam ciężko i ruszyliśmy wąską ścieżką, prowadzącą w głąb lasu.
- Nie rozumiem tego co robisz.
- Możesz jaśniej?
- Zacząłeś układać sobie życie z Lindą, dlaczego nie możesz zapomnieć o mnie? Nie będę z tobą, nie mogę.
- Przez Asir’a?
- Dobrze wiesz, że nie o niego chodzi.
- To o co?
- Nie wiesz? O ciebie. Twoje sprzeczne emocje zaczynają mnie coraz bardziej przerażać, jesteś tak nieprzewidywalny, że nigdy nie wiem co powiesz albo co zrobisz. Nie potrafię cię zrozumieć.
- Powiedziałem ci ,że byłaś moim zadaniem, że prawie wszystko było grą, tak uważałem jeszcze niedawno.
- A co się zmieniło?
- Dotarło do mnie, że cię straciłem.
- Straciłeś mnie dawno temu, na własną prośbę.
- Myślałem, że nic do ciebie nie czułem ponad to, co kazano mi czuć, teraz wiem, że cię kochałem.
- Rolly przestań, nie rób mi tego, nie teraz.
- A kiedy? Kiedy poczujesz coś do kogoś innego?
- Nie wierzę, że Linda jest ci obojętna, coś do niej poczułeś a teraz chcąc to ukryć chowasz się za uczuciami do mnie, ale one nie istnieją, nie kocham cię i ty też nie możesz mnie kochać.
- Nie możesz mi tego zabronić.
- Ale mogę udawać, że tego nie widzę.
- Problem w tym, że ty nie jesteś dobra w udawaniu.
- Co ty o mnie wiesz? Myślisz, że to, iż udało ci się podporządkować mnie sobie, daje ci prawo do ingerencji w moje życie?
Chwycił mnie za ramiona i spojrzał głęboko w oczy, ja spojrzałam w jego ,bo znałam ten wzrok – władczy, pożądliwy, nieprzejednany.
- Spójrz mi w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz a dam ci spokój.
Oddech miałam ciężki jak kiedyś:
- Nic do ciebie nie czuję.
Odpowiedziałam, ale nie uwierzył.
- Nie wierzę ci.
- Bo ty nie wierzysz nikomu.
Wyszarpnęłam się i skierowałam do swojego samochodu. Nie uwierzył mi a to czy ja tak do końca byłam szczera, też poddawałam pod wątpliwość.
Wsiadłam i odjechałam. Po drodze uczucia tłukły się w mojej głowie, zatrzymałam samochód na poboczu, wyszłam z niego. Z radia leciała piosenka Within temptation „ Memories”, która huczała mi w głowie. Kopnęłam w samochód i rozpłakałam się opadając bezwiednie na maskę samochodu. Po ułamku sekundy podjechał Rolly, wysiadł z samochodu i nawet nie zamykając drzwi podszedł do mnie szybkim krokiem, ujął mnie za ramiona i zaczął obsesyjnie całować. Poddałam się temu na dłuższą chwilę, lecz w końcu odepchnęłam go z całej siły od siebie i krzyknęłam:
- Nienawidzę cię! Rozumiesz?! Nienawidzę dnia, w którym cię spotkałam!
Rozpłakałam się jeszcze mocniej i osunęłam się po samochodzie, aż w końcu usiadłam kucając i chowając twarz w dłoniach.

Rolly popatrzył na mnie jeszcze przez chwilę, ale zaraz potem wsiadł do swojego samochodu i odjechał jakby urażony moimi słowami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz