XXI
Asir dotrzymał słowa,
gdy rano otworzyłam oczy, dalej koło mnie był. Spojrzał na mnie a ja
przeciągnęłam się:
- Dzień dobry.
Powiedział.
- Jak spałaś?
Uśmiechnęłam się, bo
wreszcie ból mnie opuścił i wróciły siły witalne.
- Bajecznie.
- Działam na ciebie
jak talizman.
- Akurat, nie za dużo
zasług sobie przypisujesz?
Uśmiechnął się, ja
też.
- Gdybyś częściej
potrafiła przyznać się, że jestem ci potrzebny, mogłabyś codziennie sypiać
bajecznie.
Trzasnęłam go
poduszką.
- Więcej cię o to nie
poproszę.
Roześmiał się.
- Poprosisz,
poprosisz, żyć beze mnie nie potrafisz.
Mrugnął okiem.
- To co? Seks na dobry
początek dnia?
- Wybij to sobie z
głowy, aż tak zdesperowana nie jestem.
- To może chociaż
dziękuję.
Pochyliłam się nad nim
jak do pocałunku, on przymknął oczy a ja wyszeptałam:
- Zrobiłam ci tylko
przysługę.
Podniosłam się z łóżka
a on się skrzywił i odchrząknął.
- Poczekaj, jeszcze do
mnie przyjdziesz.
Wstałam z łóżka i
roześmiałam się. Po godzinie oboje opuszczaliśmy dom, włożyłam klucz w zamek
żeby zakluczyć, ale nie mogłam włożyć klucza, Asir spojrzał na moją poważną
minę:
- Co jest?
- Mówiłam ci, że ktoś
był u mnie w domu, a ty myślałeś, że zwariowałam, zamek jest uszkodzony, ktoś
przy nim majstrował.
Spojrzał na mnie:
- Zajmę się tym,
jedziesz prosto na oddział?
- Nie, muszę jeszcze
zabrać coś z domu ojca.
- Jechać z tobą?
- Poradzę sobie.
Wsiadłam w samochód a
Asir przeszedł na drugą stronę ulicy, gdzie stał nasz oddziałowy samochód GMC,
odpaliłam samochód i odjechałam.
Podjechałam pod dom i
wysiadłam z niego. Chciałam wyjąć klucze, ale zauważyłam, że na podjeździe stoi
samochód Lindy. Zadzwoniłam do drzwi, otworzyła bardzo szybko jakby w nadziei,
że zobaczy w nich kogoś innego. Spojrzała na mnie:
- Kylie.
- Nie mnie się
spodziewałaś?
- Prawdę mówiąc nie.
- Mam do zabrania
jeszcze kilka drobiazgów, pozwolisz.
Otworzyła drzwi
szerzej:
- Nie krępuj się.
Powiedziała rozżalona.
Poszłam prosto do gabinetu ojca. Sięgnęłam z szafy karton średniej wielkości i
otworzyłam biurko, wyjęłam z niego kronikę, którą niegdyś mi pokazał, kilka
fotografii i jego osobiste zapiski. Wszystko zaczęłam pakować do kartonu, wtedy
w drzwiach stanęła Linda.
- Twój ojciec chciał
ci to dać, nie zdążył.
Wręczyła mi małe
pudełko:
- Co to jest?
- Bransoletka,
przywiózł ją z ostatniej podróży, może nie wiesz, ale wierzył w talizmany.
Otworzyłam pudełko i
zobaczyłam w nim złotą bransoletkę z dużym kamieniem.
- Turkus? Wiesz co
oznacza?
- Został uznany przez
starożytną kulturę jako amulet chroniący, podobno jest w stanie zamieniać
wrogów w przyjaciół i pomaga odpędzać zło.
- Wierzysz w to?
Zapytałam ciekawa jej
opinii.
- To tylko legendy,
ale tak, wierzę.
Wyjęłam bransoletkę z
pudełka i włożyłam na rękę.
- Piękny.
Linda była jakaś
nieswoja, jakby ktoś zamienił jej wnętrze na kogoś pokornego.
- To już chyba
wszystko, z resztą zrób co uważasz.
Kiwnęła głową.
- Myślałam, że
mieszkasz u Rolly’ego.
- Jak widzisz, już
nie.
Kiwnęłam głową,
wzięłam karton i skierowałam się do drzwi:
- Kylie…
Obróciłam się do niej
przodem:
- Nie lubię cię, ale
nie skrzywdziłabym twojej córki, chciałam żebyś to wiedziała.
Skinęłam głową i
wyszłam z salonu, gdy otworzyłam drzwi wyjściowe, weszłam wprost na Rolly’ego:
- Rolly? Linda jest na
górze.
Spojrzał na mnie:
- Przyszedłem do
ciebie, Asir powiedział, że cię tu zastanę.
Linda zeszła po
schodach, spojrzała na Rolly’ego i mnie, po czym zniknęła za ścianą salonu.
Zamknęłam drzwi i spojrzałam na Rolly’ego:
- Musisz to robić?
Powiedziałam
rozgoryczona.
- Co takiego?
- Nie udawaj, stawiasz
mnie w niezręcznej sytuacji, to teraz dom Lindy, mogłeś zadzwonić, nie musiała
tego widzieć.
- Sama dokonała
wyboru.
Pokręciłam głową ze
złości i otworzyłam bagażnik mojego samochodu, wkładając w niego karton,
spojrzałam na niego:
- Więc?
- Możemy gdzieś
pojechać?
Westchnęłam ciężko.
- Po co?
Powiedzieliśmy sobie wszystko.
- Proszę.
- Dobrze, jedź, pojadę
za tobą.
Wsiedliśmy do
samochodów, Rolly ruszył przodem a ja zaraz za nim, z okna salonu obserwowała
to Linda.
Dojechaliśmy na
wzgórze i wysiedliśmy z samochodów, podszedł do mnie:
- Przejdźmy się.
Odetchnęłam ciężko i
ruszyliśmy wąską ścieżką, prowadzącą w głąb lasu.
- Nie rozumiem tego co
robisz.
- Możesz jaśniej?
- Zacząłeś układać
sobie życie z Lindą, dlaczego nie możesz zapomnieć o mnie? Nie będę z tobą, nie
mogę.
- Przez Asir’a?
- Dobrze wiesz, że nie
o niego chodzi.
- To o co?
- Nie wiesz? O ciebie.
Twoje sprzeczne emocje zaczynają mnie coraz bardziej przerażać, jesteś tak
nieprzewidywalny, że nigdy nie wiem co powiesz albo co zrobisz. Nie potrafię
cię zrozumieć.
- Powiedziałem ci ,że
byłaś moim zadaniem, że prawie wszystko było grą, tak uważałem jeszcze
niedawno.
- A co się zmieniło?
- Dotarło do mnie, że
cię straciłem.
- Straciłeś mnie dawno
temu, na własną prośbę.
- Myślałem, że nic do
ciebie nie czułem ponad to, co kazano mi czuć, teraz wiem, że cię kochałem.
- Rolly przestań, nie
rób mi tego, nie teraz.
- A kiedy? Kiedy
poczujesz coś do kogoś innego?
- Nie wierzę, że Linda
jest ci obojętna, coś do niej poczułeś a teraz chcąc to ukryć chowasz się za
uczuciami do mnie, ale one nie istnieją, nie kocham cię i ty też nie możesz
mnie kochać.
- Nie możesz mi tego
zabronić.
- Ale mogę udawać, że
tego nie widzę.
- Problem w tym, że ty
nie jesteś dobra w udawaniu.
- Co ty o mnie wiesz?
Myślisz, że to, iż udało ci się podporządkować mnie sobie, daje ci prawo do
ingerencji w moje życie?
Chwycił mnie za
ramiona i spojrzał głęboko w oczy, ja spojrzałam w jego ,bo znałam ten wzrok –
władczy, pożądliwy, nieprzejednany.
- Spójrz mi w oczy i
powiedz, że nic do mnie nie czujesz a dam ci spokój.
Oddech miałam ciężki
jak kiedyś:
- Nic do ciebie nie
czuję.
Odpowiedziałam, ale
nie uwierzył.
- Nie wierzę ci.
- Bo ty nie wierzysz
nikomu.
Wyszarpnęłam się i
skierowałam do swojego samochodu. Nie uwierzył mi a to czy ja tak do końca
byłam szczera, też poddawałam pod wątpliwość.
Wsiadłam i odjechałam.
Po drodze uczucia tłukły się w mojej głowie, zatrzymałam samochód na poboczu,
wyszłam z niego. Z radia leciała piosenka Within temptation „ Memories”, która
huczała mi w głowie. Kopnęłam w samochód i rozpłakałam się opadając bezwiednie
na maskę samochodu. Po ułamku sekundy podjechał Rolly, wysiadł z samochodu i
nawet nie zamykając drzwi podszedł do mnie szybkim krokiem, ujął mnie za
ramiona i zaczął obsesyjnie całować. Poddałam się temu na dłuższą chwilę, lecz
w końcu odepchnęłam go z całej siły od siebie i krzyknęłam:
- Nienawidzę cię!
Rozumiesz?! Nienawidzę dnia, w którym cię spotkałam!
Rozpłakałam się
jeszcze mocniej i osunęłam się po samochodzie, aż w końcu usiadłam kucając i
chowając twarz w dłoniach.
Rolly popatrzył na
mnie jeszcze przez chwilę, ale zaraz potem wsiadł do swojego samochodu i
odjechał jakby urażony moimi słowami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz