poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział XII

XII

Komórka Asir’a nadal nie odpowiadała. Wiecznie włączała się poczta, nie wiem, który raz z kolei próbowałam mu się na nią nagrać:
- Asir proszę cię, odezwij się, potrzebuję cię.
Wyłączyłam się i spojrzałam na Rolly’ego kiwając przecząco głową. Colin również na niego patrzył wyczekując co dalej, w końcu nie wytrzymał:
- Zróbcie coś wreszcie.
Rolly jeszcze przez moment walczył ze sobą:
- Rolly, tu chodzi o Cole’a, nie zostawię go.
W końcu spojrzał na mnie, wiedział, że nie żartuję.
- Colin, szykuj oddział.
Ten odetchnął z ulgą i od razu chwycił słuchawkę.
Po kilku minutach byliśmy gotowi by wyruszyć i właśnie wtedy szybkim krokiem na oddział wszedł Asir, spojrzał na mnie:
- Gdzie się wybierasz?
- Mamy problem na farmie, jest tam Cole.
- Wiem, znam sytuację, ty zostajesz.
- Ale…
Próbowałam zaprotestować, ale on już postanowił:
- Żadnych ale, siedzisz przy radiu i nadzorujesz akcję stąd.
- A Cole?
- Ja pojadę.
Pokornie wycofałam się w stronę Colin’a, Rolly chwilę jeszcze patrzył na Asir’a, po czym wszyscy wyszli. Gdy dotarli na miejsce, Colin nadal z miejsca usiłował doszukać się przyczyny przejęcia części naszego systemu przez Barodo, ale niestety nie było to takie proste. Wreszcie spojrzał na mnie i oświadczył:
- Co?
Zapytałam.
- Wiesz już co się dzieje?
- Wiem.
Spojrzał poważnie.
- Ale to co ci powiem, nie spodoba ci się.
- Mów.
Zażądałam.
- Ktoś steruje systemem od środka.
- Od środka? Znaczy, że stąd?
- Nie, stamtąd.
- Wtyczką jest ktoś z rekrutów?
- Możliwe, nie wiem na pewno, możliwe, że Barodo jest gdzieś w pobliżu, albo nawet w środku.
- Albo ma kogoś w środku tak?
- Ciężko jest mi to stwierdzić stąd, pierwszy atak wskazywał na naruszenie siedziby od nas z oddziału, teraz wiem, że to niemożliwe.
- Dlaczego?
- Farma ma osobny system, jesteśmy do niego wprawdzie podłączeni, ale w tej chwili włączyłem zaporę bezpieczeństwa, a system farmy nadal jest pod czyjąś kontrolą.
- Zeskanowałeś budynek?
- Na farmie?
- Tak.
- Zeskanowałem.
- I co?
- Dookoła są rozmieszczone ładunki, ale sterowane są ręcznie.
- To znaczy, że do budynku każdy może wejść?
- Tak, tylko gorzej będzie jeśli zechce wyjść.
- Nie można tego jakoś wyłączyć?
- Pewnie i można, ale nie stąd, musiałbym być na miejscu.
Spojrzałam na niego.
- W takim razie wybierzemy się na wycieczkę.
- Ale Kylie…
- Żadnego ale, wykonać.
Zażartowałam, ale poskutkowało, Colin podniósł się z miejsca niemalże w tej samej chwili gdy tylko padły te słowa. Schował do torby laptopa i kilka urządzeń, które choć wyglądały znajomo, nie miałam pojęcia do czego służą.
Kiedy Asir z ludźmi dotarli na miejsce, na zewnątrz stał Seth, ale Cole’a nie było, ten spojrzał poważnie:
- Gdzie Cole?
- Wszedł do środka.
- Czemu go nie zatrzymałeś?
- Niby jak?
- Nie wiem, może paralizatorem? Bierz sprzęt.
Seth kiwnął głową i pokazał ludziom, że mają się rozlokować i podłączyć sprzęt, włączył w uchu słuchawkę:
- Colin, jesteśmy na miejscu.
W tym czasie jadąc samochodem, skinęłam Colin’owi głową, że ma udawać, iż jest na oddziale, Colin na kolanach miał rozłożony komputer.
- Przyjąłem, ale zasilanie jest teraz podłączone na full, nikt stamtąd nie wyjdzie i ty też nie masz jak wejść.
- Znajdź mi cienkie ogniwo obwodu.
- Asir, to samobójstwo!
- Obiecałem to Kylie a do środka wszedł Cole.
Spojrzałam na Colin’a, ale nie mogłam się zdradzić, że jesteśmy tak blisko. Wdusiłam pedał gazu w podłogę, jak Cole mógł być tak lekkomyślny, a teraz jeszcze Asir, to moja wina, był honorowy i skoro mnie odwołał, to wiedziałam, że zrobi wszystko żeby Cole wyszedł z tego w jednym kawałku, nawet gdyby miał zaryzykować własnym życiem. Ale ja nie chciałam i nie mogłam go stracić i chyba dopiero teraz dopiero to do mnie dotarło. Nie potrafiłabym żyć bez niego na dłuższą metę, choć podobno nie ma ludzi niezastąpionych.
- Dobra, poczekaj moment.
Wstukał coś kilka razy w klawiaturę, po czym popatrzył na pulsujący punkt na ekranie:
- Mam.
- Mów, mogę wyłączyć obwód na dosłownie pięć sekund, potem na nowo się uruchomi.
- Tyle mi starczy.
- Dobra, na trzy, raz, dwa, trzy…
Wcisnął coś w komputerze i po chwili Asir dostał się do środka. Rozejrzał się po rekrutach, nikt jednak jakoś nie wzbudzał jego podejrzeń, nie minęła jednak chwila i zadzwoniła jego komórka, odebrał patrząc na Carrie:
- Halo.
- Popełniłeś najgorszy życiowy błąd, teraz zginiesz a ja zajmę się twoją dziewczyną.
Asir aż się gotował.
- Jeśli ją tkniesz…
Barodo roześmiał się:
- Nie uważasz, że to trochę lekkomyślne odgrażać mi się w twojej obecnej sytuacji? Masz tam ponad stu rekrutów, wszyscy stracą życie przez ciebie.
- Wypuść ich, masz mnie.
- Mam was wszystkich.
- Dobijmy targu.
- Targu? To bardzo odważne z twojej strony.
- Wypuść ich, ja zostanę.
- Nie masz wyjścia.
- Mam coś czego ty chcesz, załatw to jak facet do diabła! Chowasz się za ścianami, przyjdź tutaj i zmierz się ze mną!
- Masz mnie za idiotę?!
Asir spojrzał na Cole’a, który milczał, widział złość Asir’a i najwyraźniej czuł się winny zaistniałej sytuacji. Barodo chwilę milczał przez telefon, w końcu jednak powiedział:
- Masz pięć minut na wypuszczenie wszystkich , ale jeśli wytniesz jakiś numer, przysięgam, że wysadzę was wszystkich.
Powiedział to akurat w momencie, kiedy razem z Colin’em dojechaliśmy na farmę. Wybiegłam z samochodu i wbiegłam dosłownie w tłum rekrutów. Wychodząc Cole spojrzał na mnie porozumiewawczo, ale nie był zadowolony. Wszyscy wyszli, drzwi się zamknęły, wiedziałam, że czujnik został z powrotem uruchomiony. Znalazłam się na środku pustej sali, Asir stał tyłem, kiedy się obrócił i mnie zobaczył, mało nie eksplodował. Stałam nieruchomo.
- Czyś ty oszalała?! Przecież ten maniak za moment wysadzi wszystko w powietrze!!
- To niech wysadza.
Spojrzałam na niego poważnie.
- Nie wiesz co mówisz.
- Wiem co mówię.
Telefon Asir’a zadzwonił ponownie, Barodo zapytał z zadowoleniem w głosie:
- Jesteś gotowy na śmierć?
Asir spojrzał na mnie.
- Jeśli naciśniesz na detonator, w powietrze wyleci też Kylie.
Zapadła cisza, Asir’owi zaszkliły się oczy gdy tak na mnie patrzył.
- Ty cholerny szczwany lisie! Nie taka była umowa! Nie wyjdziecie stamtąd żywi, teraz nie mam nic do stracenia! Z nikim się nie skontaktujesz!
Rozłączył się a w tym czasie łączność została całkowicie zerwana. Telefon nie miał zasięgu, również z Colin’em straciliśmy łączność. Asir rzucił komórką o ścianę, podszedł do mnie szybkim krokiem i potrząsnął za ramiona.
- Czy ty do diabła zmysły postradałaś?! Nic innego od ponad roku nie robię jak próbuję cię ochronić przed tym całym gównem a ty od tak wchodzisz tutaj i wystawiasz się jak tarcza do strzelania?!
- Jeśli chciałeś mnie ochronić, mogłeś mnie nigdy nie werbować do jednostki!! Prawisz mi o braku odpowiedzialności a sam działasz na granicy ryzyka za każdym razem gdy cokolwiek robisz!!
- Mam to wpisane w zawód!
- Tak samo jak ja dzięki tobie!
Spojrzał na mnie i puścił moje ramiona, chyba poczuł się bezsilny wobec argumentów, które mu przedstawiałam a może nawet wykrzyczałam.
- Jeśli chciałeś żebym była wyrachowana i rozsądna mogłeś nie próbować na siłę mnie zmieniać, mogłeś nie kazać mi uwalniać się od przeszłości a przede wszystkim mogłeś nie starać się wydobywać ze mnie jakichś uczuć, a skoro to zrobiłeś, to nie próbuj mnie teraz za to karcić i zdławić tego wszystkiego.
- Czy ty naprawdę nie rozumiesz? Kylie, całe życie byłem egoistą, ale teraz chcę żebyś żyła, nie chcę się tobą dzielić, ale nie chcę też żebyś zginęła tu razem ze mną, nie chcę bo zbyt mocno cię kocham.
- I uważasz, że tylko ty jesteś skłonny do czucia czegokolwiek tak?!
Teraz poczułam się urażona jakby wyznając mi miłość, wepchnął mi sztylet w serce.
- Więc wyobraź sobie, że ja też potrafię czuć i też jestem egoistką! Gdybym nią nie była nigdy bym tu nie weszła a zrobiłam to bo nie chcę cię stracić i jeśli masz zginąć, to będziesz musiał zabrać mnie ze sobą, bo ja też cię kocham.
Teraz przełknęłam ciężko ślinę i zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam. Jego reakcja była natychmiastowa, podszedł do mnie i bez zbędnych słów przywarł do moich ust. W między czasie Colin ślęczał nad komputerem przed budynkiem farmy. Seth patrzył na niego nerwowo. Po chwili podbiegł Rolly, który wrócił z oddziałem ze zwiadu terenu, niestety ślad po Barodo przepadł. Spojrzał na Colin’a:
- I co?
- Daj mi jeszcze sekundę.
Cole popatrzył na Rolly’ego:
- Co z Barodo?
- Nawet jeśli tu był, przepadł bez śladu. Co z nimi?
- Nie mamy łączności. Poczekaj…
Minęły dwie minuty i na ekranie wyświetlił się napis: SYSTEM ODBLOKOWANY. Spojrzał na Rolly’ego:
- Możecie wejść.
Kiwnął głową ale my również zorientowaliśmy się, że system został odblokowany ponieważ nagle włączyła się łączność a w komórce Asir’a pojawił się zasięg. Drzwi się otworzyły i wyszliśmy na zewnątrz, zanim jeszcze ktokolwiek zdążył wejść do środka. Rolly popatrzył na nas, po czym na dowódcę saperów:
- Sprawdzić teren.

Dowódca skinął głową, po czym pokazał swoim ludziom, że mają rozproszyć się po całym terenie. My bez słowa wsiedliśmy do samochodu, mijając Colin’a, mrugnęłam do niego a ten uśmiechnął się do mnie. Wiedziałam, że dzień jeszcze się dla nas nie skończył, ponieważ zagrywka Barodo była poniżej pasa i nie potrafiliśmy przewidzieć co stanie się dalej. Póki co jednak, musieliśmy znaleźć się jak najszybciej na oddziale, żeby omówić dalszą strategię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz