XII
Komórka Asir’a nadal
nie odpowiadała. Wiecznie włączała się poczta, nie wiem, który raz z kolei
próbowałam mu się na nią nagrać:
- Asir proszę cię,
odezwij się, potrzebuję cię.
Wyłączyłam się i
spojrzałam na Rolly’ego kiwając przecząco głową. Colin również na niego patrzył
wyczekując co dalej, w końcu nie wytrzymał:
- Zróbcie coś
wreszcie.
Rolly jeszcze przez
moment walczył ze sobą:
- Rolly, tu chodzi o
Cole’a, nie zostawię go.
W końcu spojrzał na
mnie, wiedział, że nie żartuję.
- Colin, szykuj
oddział.
Ten odetchnął z ulgą i
od razu chwycił słuchawkę.
Po kilku minutach
byliśmy gotowi by wyruszyć i właśnie wtedy szybkim krokiem na oddział wszedł
Asir, spojrzał na mnie:
- Gdzie się wybierasz?
- Mamy problem na
farmie, jest tam Cole.
- Wiem, znam sytuację,
ty zostajesz.
- Ale…
Próbowałam
zaprotestować, ale on już postanowił:
- Żadnych ale,
siedzisz przy radiu i nadzorujesz akcję stąd.
- A Cole?
- Ja pojadę.
Pokornie wycofałam się
w stronę Colin’a, Rolly chwilę jeszcze patrzył na Asir’a, po czym wszyscy
wyszli. Gdy dotarli na miejsce, Colin nadal z miejsca usiłował doszukać się
przyczyny przejęcia części naszego systemu przez Barodo, ale niestety nie było
to takie proste. Wreszcie spojrzał na mnie i oświadczył:
- Co?
Zapytałam.
- Wiesz już co się
dzieje?
- Wiem.
Spojrzał poważnie.
- Ale to co ci powiem,
nie spodoba ci się.
- Mów.
Zażądałam.
- Ktoś steruje
systemem od środka.
- Od środka? Znaczy,
że stąd?
- Nie, stamtąd.
- Wtyczką jest ktoś z rekrutów?
- Możliwe, nie wiem na
pewno, możliwe, że Barodo jest gdzieś w pobliżu, albo nawet w środku.
- Albo ma kogoś w środku
tak?
- Ciężko jest mi to
stwierdzić stąd, pierwszy atak wskazywał na naruszenie siedziby od nas z
oddziału, teraz wiem, że to niemożliwe.
- Dlaczego?
- Farma ma osobny
system, jesteśmy do niego wprawdzie podłączeni, ale w tej chwili włączyłem
zaporę bezpieczeństwa, a system farmy nadal jest pod czyjąś kontrolą.
- Zeskanowałeś
budynek?
- Na farmie?
- Tak.
- Zeskanowałem.
- I co?
- Dookoła są
rozmieszczone ładunki, ale sterowane są ręcznie.
- To znaczy, że do
budynku każdy może wejść?
- Tak, tylko gorzej
będzie jeśli zechce wyjść.
- Nie można tego jakoś
wyłączyć?
- Pewnie i można, ale
nie stąd, musiałbym być na miejscu.
Spojrzałam na niego.
- W takim razie
wybierzemy się na wycieczkę.
- Ale Kylie…
- Żadnego ale,
wykonać.
Zażartowałam, ale
poskutkowało, Colin podniósł się z miejsca niemalże w tej samej chwili gdy
tylko padły te słowa. Schował do torby laptopa i kilka urządzeń, które choć
wyglądały znajomo, nie miałam pojęcia do czego służą.
Kiedy Asir z ludźmi
dotarli na miejsce, na zewnątrz stał Seth, ale Cole’a nie było, ten spojrzał
poważnie:
- Gdzie Cole?
- Wszedł do środka.
- Czemu go nie
zatrzymałeś?
- Niby jak?
- Nie wiem, może
paralizatorem? Bierz sprzęt.
Seth kiwnął głową i pokazał
ludziom, że mają się rozlokować i podłączyć sprzęt, włączył w uchu słuchawkę:
- Colin, jesteśmy na
miejscu.
W tym czasie jadąc
samochodem, skinęłam Colin’owi głową, że ma udawać, iż jest na oddziale, Colin
na kolanach miał rozłożony komputer.
- Przyjąłem, ale
zasilanie jest teraz podłączone na full, nikt stamtąd nie wyjdzie i ty też nie
masz jak wejść.
- Znajdź mi cienkie
ogniwo obwodu.
- Asir, to
samobójstwo!
- Obiecałem to Kylie a
do środka wszedł Cole.
Spojrzałam na Colin’a,
ale nie mogłam się zdradzić, że jesteśmy tak blisko. Wdusiłam pedał gazu w
podłogę, jak Cole mógł być tak lekkomyślny, a teraz jeszcze Asir, to moja wina,
był honorowy i skoro mnie odwołał, to wiedziałam, że zrobi wszystko żeby Cole
wyszedł z tego w jednym kawałku, nawet gdyby miał zaryzykować własnym życiem.
Ale ja nie chciałam i nie mogłam go stracić i chyba dopiero teraz dopiero to do
mnie dotarło. Nie potrafiłabym żyć bez niego na dłuższą metę, choć podobno nie
ma ludzi niezastąpionych.
- Dobra, poczekaj
moment.
Wstukał coś kilka razy
w klawiaturę, po czym popatrzył na pulsujący punkt na ekranie:
- Mam.
- Mów, mogę wyłączyć
obwód na dosłownie pięć sekund, potem na nowo się uruchomi.
- Tyle mi starczy.
- Dobra, na trzy, raz,
dwa, trzy…
Wcisnął coś w
komputerze i po chwili Asir dostał się do środka. Rozejrzał się po rekrutach,
nikt jednak jakoś nie wzbudzał jego podejrzeń, nie minęła jednak chwila i
zadzwoniła jego komórka, odebrał patrząc na Carrie:
- Halo.
- Popełniłeś najgorszy
życiowy błąd, teraz zginiesz a ja zajmę się twoją dziewczyną.
Asir aż się gotował.
- Jeśli ją tkniesz…
Barodo roześmiał się:
- Nie uważasz, że to
trochę lekkomyślne odgrażać mi się w twojej obecnej sytuacji? Masz tam ponad
stu rekrutów, wszyscy stracą życie przez ciebie.
- Wypuść ich, masz
mnie.
- Mam was wszystkich.
- Dobijmy targu.
- Targu? To bardzo
odważne z twojej strony.
- Wypuść ich, ja
zostanę.
- Nie masz wyjścia.
- Mam coś czego ty
chcesz, załatw to jak facet do diabła! Chowasz się za ścianami, przyjdź tutaj i
zmierz się ze mną!
- Masz mnie za
idiotę?!
Asir spojrzał na
Cole’a, który milczał, widział złość Asir’a i najwyraźniej czuł się winny
zaistniałej sytuacji. Barodo chwilę milczał przez telefon, w końcu jednak
powiedział:
- Masz pięć minut na
wypuszczenie wszystkich , ale jeśli wytniesz jakiś numer, przysięgam, że
wysadzę was wszystkich.
Powiedział to akurat w
momencie, kiedy razem z Colin’em dojechaliśmy na farmę. Wybiegłam z samochodu i
wbiegłam dosłownie w tłum rekrutów. Wychodząc Cole spojrzał na mnie
porozumiewawczo, ale nie był zadowolony. Wszyscy wyszli, drzwi się zamknęły,
wiedziałam, że czujnik został z powrotem uruchomiony. Znalazłam się na środku
pustej sali, Asir stał tyłem, kiedy się obrócił i mnie zobaczył, mało nie
eksplodował. Stałam nieruchomo.
- Czyś ty oszalała?!
Przecież ten maniak za moment wysadzi wszystko w powietrze!!
- To niech wysadza.
Spojrzałam na niego
poważnie.
- Nie wiesz co mówisz.
- Wiem co mówię.
Telefon Asir’a
zadzwonił ponownie, Barodo zapytał z zadowoleniem w głosie:
- Jesteś gotowy na
śmierć?
Asir spojrzał na mnie.
- Jeśli naciśniesz na
detonator, w powietrze wyleci też Kylie.
Zapadła cisza,
Asir’owi zaszkliły się oczy gdy tak na mnie patrzył.
- Ty cholerny szczwany
lisie! Nie taka była umowa! Nie wyjdziecie stamtąd żywi, teraz nie mam nic do
stracenia! Z nikim się nie skontaktujesz!
Rozłączył się a w tym
czasie łączność została całkowicie zerwana. Telefon nie miał zasięgu, również z
Colin’em straciliśmy łączność. Asir rzucił komórką o ścianę, podszedł do mnie
szybkim krokiem i potrząsnął za ramiona.
- Czy ty do diabła
zmysły postradałaś?! Nic innego od ponad roku nie robię jak próbuję cię
ochronić przed tym całym gównem a ty od tak wchodzisz tutaj i wystawiasz się
jak tarcza do strzelania?!
- Jeśli chciałeś mnie
ochronić, mogłeś mnie nigdy nie werbować do jednostki!! Prawisz mi o braku
odpowiedzialności a sam działasz na granicy ryzyka za każdym razem gdy
cokolwiek robisz!!
- Mam to wpisane w
zawód!
- Tak samo jak ja
dzięki tobie!
Spojrzał na mnie i
puścił moje ramiona, chyba poczuł się bezsilny wobec argumentów, które mu
przedstawiałam a może nawet wykrzyczałam.
- Jeśli chciałeś żebym
była wyrachowana i rozsądna mogłeś nie próbować na siłę mnie zmieniać, mogłeś
nie kazać mi uwalniać się od przeszłości a przede wszystkim mogłeś nie starać
się wydobywać ze mnie jakichś uczuć, a skoro to zrobiłeś, to nie próbuj mnie
teraz za to karcić i zdławić tego wszystkiego.
- Czy ty naprawdę nie
rozumiesz? Kylie, całe życie byłem egoistą, ale teraz chcę żebyś żyła, nie chcę
się tobą dzielić, ale nie chcę też żebyś zginęła tu razem ze mną, nie chcę bo
zbyt mocno cię kocham.
- I uważasz, że tylko
ty jesteś skłonny do czucia czegokolwiek tak?!
Teraz poczułam się
urażona jakby wyznając mi miłość, wepchnął mi sztylet w serce.
- Więc wyobraź sobie,
że ja też potrafię czuć i też jestem egoistką! Gdybym nią nie była nigdy bym tu
nie weszła a zrobiłam to bo nie chcę cię stracić i jeśli masz zginąć, to
będziesz musiał zabrać mnie ze sobą, bo ja też cię kocham.
Teraz przełknęłam
ciężko ślinę i zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam. Jego reakcja była
natychmiastowa, podszedł do mnie i bez zbędnych słów przywarł do moich ust. W
między czasie Colin ślęczał nad komputerem przed budynkiem farmy. Seth patrzył
na niego nerwowo. Po chwili podbiegł Rolly, który wrócił z oddziałem ze zwiadu
terenu, niestety ślad po Barodo przepadł. Spojrzał na Colin’a:
- I co?
- Daj mi jeszcze
sekundę.
Cole popatrzył na
Rolly’ego:
- Co z Barodo?
- Nawet jeśli tu był,
przepadł bez śladu. Co z nimi?
- Nie mamy łączności.
Poczekaj…
Minęły dwie minuty i
na ekranie wyświetlił się napis: SYSTEM ODBLOKOWANY. Spojrzał na Rolly’ego:
- Możecie wejść.
Kiwnął głową ale my
również zorientowaliśmy się, że system został odblokowany ponieważ nagle
włączyła się łączność a w komórce Asir’a pojawił się zasięg. Drzwi się
otworzyły i wyszliśmy na zewnątrz, zanim jeszcze ktokolwiek zdążył wejść do
środka. Rolly popatrzył na nas, po czym na dowódcę saperów:
- Sprawdzić teren.
Dowódca skinął głową,
po czym pokazał swoim ludziom, że mają rozproszyć się po całym terenie. My bez
słowa wsiedliśmy do samochodu, mijając Colin’a, mrugnęłam do niego a ten
uśmiechnął się do mnie. Wiedziałam, że dzień jeszcze się dla nas nie skończył,
ponieważ zagrywka Barodo była poniżej pasa i nie potrafiliśmy przewidzieć co
stanie się dalej. Póki co jednak, musieliśmy znaleźć się jak najszybciej na
oddziale, żeby omówić dalszą strategię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz