poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział VI

VI

Po kilku dniach zaczęłam w końcu oswajać się z nową sytuacją. Choć na początku okłamałam Joe’go ,że nie brakuje mi pracy, z czasem naprawdę do tego przywykłam.
Wydawało się, że nareszcie wszystko zaczyna być normalne i takie jak być powinno. Mój układ z Will’em powoli przestawał mi już tak ciążyć, bo jak wszystko inne po prostu popadł w rutynę. Czasami jeszcze się spotykaliśmy, ale częściej chyba dochodziło do ostrej wymiany zdań niż romantycznych wieczorów.
Ogólnie zauważyłam, że od pewnego czasu był jakiś nieobecny duchem. Coś go najwyraźniej bardzo męczyło, nie wiedziałam jedynie co, do momentu kiedy pewnego dnia podjechałam pod dom a na schodach siedziała moja siostra Sue Ellen.
Wysiadłam z samochodu, wyglądała na zmartwioną, ale zważywszy na tryb życia jaki prowadziła nie byłam zdziwiona. Podeszłam bliżej.
- Dlaczego siedzisz na schodach? Przecież dałam ci klucze.
- Wiem, ale tu jest chłodniej.
Kiwnęłam głową, bo pomyślałam, że nagle moja siostra ma wymagania klimatyczne, jakoś nigdy nie narzekała na brak tlenu szlajając się od klubu do klubu. Weszłyśmy do środka, rzuciłam klucze od domu na stół, oparłam się o blat kuchenny i zapaliłam papierosa. Spojrzałam na nią podejrzliwie akurat w momencie kiedy siadała przy stole w kuchni. Była jakaś dziwna, nie potrafię nawet dobrze nazwać tego słowami, może wystraszona? Zupełnie jak nie ona, odkąd pamiętam buzia nigdy jej się nie zamykała a teraz? Po prostu siedziała przy stole niczym posąg:
- Powiesz wreszcie o co chodzi?
Nie kryłam zniecierpliwienia, bo to, że coś się stało wiedziałam na pewno, nie sądziłam jedynie, że zaserwuje mi pocisk takiego kalibru za moment.
- Jestem w ciąży.
Nie byłam zdziwiona i tak jak na jej rozwiązły tryb życia uchowała się bardzo długo bez niepożądanej ciąży, ale czułam , że to nie wszystko co chce mi powiedzieć. Spojrzała na mnie płaczliwie:
- Nie jesteś zdziwiona?
- Ani trochę, ale pewnie będę jak mi powiesz z kim.
- No tak.
- Więc? Kim jest szczęśliwy tatuś?
Sue rozpłakała się, pierwszy raz widziałam ją w takim stanie, wpadła w histerię:
- Ja nie chcę tego dziecka rozumiesz? Jestem za młoda żeby zostać matką.
- No na to, to już chyba za późno co?
Podeszłam do niej bliżej.
- Powiedz mi kto jest ojcem.
Spojrzała mi w oczy:
- Will.
Myślałam, że śnię. Mój drogi, kochany Will, który nie dalej jak dwa dni temu błagał bym pozwoliła mu na bycie kimś więcej niż moim kochankiem a teraz co? W odwecie zafundował  dziecko mojej siostrze? Tego się kompletnie nie spodziewałam. Chwyciłam za komórkę i wybrałam do Will’a:
- Możesz przyjechać? Jestem w domu.
Rozłączyłam się i spojrzałam na Sue.
- Chyba nie chcesz mu powiedzieć.
- Jasne, że nie, sama mu to powiesz.
- Nie ma mowy, wścieknie się na mnie.
- Trudno, ale chyba za wielkiego wyboru nie masz co? Kiedy zamierzałaś mu powiedzieć, w czasie waszych złotych godów?
Minęło chyba piętnaście minut, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, otworzyłam. Wpuściłam Will’a do środka i skierowałam się do kuchni. Poszedł za mną.
- Co się stało? Przez telefon miałaś taki głos jakby…Sue?
Nie zdążył dokończyć bo zauważył siedzącą i zapłakaną przy stole Sue. Wzięłam do ręki torebkę i spojrzałam na obydwóch:
- Chyba macie sobie coś do wyjaśnienia.

Wyszłam z kuchni, następnie z domu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Miałam nadzieję, że kiedy wrócę, będzie wszystko tak jak dawniej, ale nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz