VI
Po kilku dniach
zaczęłam w końcu oswajać się z nową sytuacją. Choć na początku okłamałam Joe’go
,że nie brakuje mi pracy, z czasem naprawdę do tego przywykłam.
Wydawało się, że
nareszcie wszystko zaczyna być normalne i takie jak być powinno. Mój układ z
Will’em powoli przestawał mi już tak ciążyć, bo jak wszystko inne po prostu
popadł w rutynę. Czasami jeszcze się spotykaliśmy, ale częściej chyba dochodziło
do ostrej wymiany zdań niż romantycznych wieczorów.
Ogólnie zauważyłam, że
od pewnego czasu był jakiś nieobecny duchem. Coś go najwyraźniej bardzo
męczyło, nie wiedziałam jedynie co, do momentu kiedy pewnego dnia podjechałam
pod dom a na schodach siedziała moja siostra Sue Ellen.
Wysiadłam z samochodu,
wyglądała na zmartwioną, ale zważywszy na tryb życia jaki prowadziła nie byłam
zdziwiona. Podeszłam bliżej.
- Dlaczego siedzisz na
schodach? Przecież dałam ci klucze.
- Wiem, ale tu jest
chłodniej.
Kiwnęłam głową, bo
pomyślałam, że nagle moja siostra ma wymagania klimatyczne, jakoś nigdy nie
narzekała na brak tlenu szlajając się od klubu do klubu. Weszłyśmy do środka,
rzuciłam klucze od domu na stół, oparłam się o blat kuchenny i zapaliłam
papierosa. Spojrzałam na nią podejrzliwie akurat w momencie kiedy siadała przy
stole w kuchni. Była jakaś dziwna, nie potrafię nawet dobrze nazwać tego
słowami, może wystraszona? Zupełnie jak nie ona, odkąd pamiętam buzia nigdy jej
się nie zamykała a teraz? Po prostu siedziała przy stole niczym posąg:
- Powiesz wreszcie o
co chodzi?
Nie kryłam
zniecierpliwienia, bo to, że coś się stało wiedziałam na pewno, nie sądziłam
jedynie, że zaserwuje mi pocisk takiego kalibru za moment.
- Jestem w ciąży.
Nie byłam zdziwiona i
tak jak na jej rozwiązły tryb życia uchowała się bardzo długo bez niepożądanej
ciąży, ale czułam , że to nie wszystko co chce mi powiedzieć. Spojrzała na mnie
płaczliwie:
- Nie jesteś
zdziwiona?
- Ani trochę, ale
pewnie będę jak mi powiesz z kim.
- No tak.
- Więc? Kim jest
szczęśliwy tatuś?
Sue rozpłakała się,
pierwszy raz widziałam ją w takim stanie, wpadła w histerię:
- Ja nie chcę tego
dziecka rozumiesz? Jestem za młoda żeby zostać matką.
- No na to, to już
chyba za późno co?
Podeszłam do niej
bliżej.
- Powiedz mi kto jest
ojcem.
Spojrzała mi w oczy:
- Will.
Myślałam, że śnię. Mój
drogi, kochany Will, który nie dalej jak dwa dni temu błagał bym pozwoliła mu
na bycie kimś więcej niż moim kochankiem a teraz co? W odwecie zafundował dziecko mojej siostrze? Tego się kompletnie
nie spodziewałam. Chwyciłam za komórkę i wybrałam do Will’a:
- Możesz przyjechać?
Jestem w domu.
Rozłączyłam się i
spojrzałam na Sue.
- Chyba nie chcesz mu
powiedzieć.
- Jasne, że nie, sama
mu to powiesz.
- Nie ma mowy,
wścieknie się na mnie.
- Trudno, ale chyba za
wielkiego wyboru nie masz co? Kiedy zamierzałaś mu powiedzieć, w czasie waszych
złotych godów?
Minęło chyba
piętnaście minut, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, otworzyłam. Wpuściłam
Will’a do środka i skierowałam się do kuchni. Poszedł za mną.
- Co się stało? Przez
telefon miałaś taki głos jakby…Sue?
Nie zdążył dokończyć
bo zauważył siedzącą i zapłakaną przy stole Sue. Wzięłam do ręki torebkę i
spojrzałam na obydwóch:
- Chyba macie sobie
coś do wyjaśnienia.
Wyszłam z kuchni,
następnie z domu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Miałam nadzieję, że kiedy
wrócę, będzie wszystko tak jak dawniej, ale nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz