ROZDZIAŁ XXII
Obojętność..., znieczulenie..., totalna martwica.
Dawno nie byłam w takim stanie. Zresztą, nie wiem czy kiedykolwiek byłam. Zawsze był chociaż jeden mały powód, dla którego doszukiwałam się sensu wszystkiego, ale teraz? Kompletna pustka, zero uczuć, jakichkolwiek emocji.
Czy tak bardzo łaknęłam towarzystwa i bliskości Asir'a, że nagle moje życie zaczęło przypominać kostnicę? Miałam dosyć bicia się z własnymi myślami, tak naprawdę to nawet nie wiedziałam od czego zacząć i pewnie długo jeszcze trwałby ten stan sprzecznych emocji, gdyby nie dzwonek do drzwi. Tym razem zareagowałam, ponieważ wszyscy moi nieproszeni goście, mieli w zwyczaju trzaskania do drzwi a na końcu przechodzenia przez ogrodzenie i wtargnięcia na moją posesję. Podeszłam żeby otworzyć i w drzwiach zobaczyłam nieznaną mi postać. Mężczyzna, może troszkę młodszy ode mnie, bardzo przypominający kolorytem skóry Asir'a, a jednak jego rysy twarzy były nieco mocniej zarysowane niż ludzi dotychczas przeze mnie spotykanych. Przez moment nawet miałam wrażenie, że to musi być członek Mosadu, gdyż w okolicy, w której mieszkałam, tacy ludzie się nie trafiali. Uśmiechnął się szeroko a jego czarne oczy prawie mnie oślepiły. Nie dałam się jednak zwieźć kolejnemu z typu przystojnych i od razu zmierzyłam go chłodnym wzrokiem:
- Słucham?
- Może się przedstawię...
Spojrzał niepewnie a ja wyczekiwałam w skupieniu z lekką niecierpliwością.
- Mohit Sidhu.
Teraz zrozumiałam od razu i spokorniałam, jeden z siedmiu wspaniałych z Mosadu, tak ich nazywaliśmy. Nie mialam tylko wtedy pojęcia, że ci wspaniali, wszyscy wyszli spod ręki treningowej Asir'a.
Nie powiedziałam ani słowa, tylko patrzyłam nieruchomo.
- Miło mi poznać - Nina.
Po mojej minie wyraźnie widział, że nie mam ochoty ani na żarty, ani na towarzystwo. Spuściłam głowę.
- Dobra, Asir miał rację, że chęć zaprzyjaźnienia się z tobą wywoła odwrotny skutek, ale miałem nadzieję, że jednak..., ale w porządku, rozumiem.
Odwrócił się na pięcie i już miał odejść, kiedy nagle zapragnęłam jednak czyjegoś towarzystwa.
- Zaczekaj...
Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech a on spojrzał na mnie.
- Miałam ciężki tydzień, ale chyba nie mam powodów wyżywać się za to na tobie.
- Mówisz poważnie?
- Tak.
- A może po prostu chcesz przytrzeć nosa Asir'owi?
Uśmiechnął się szeroko, wtedy i ja uśmiechnęłam się mocniej.
- A wiesz, że nawet o tym nie pomyślałam?
- No nie wiem, Asir twierdzi, że jesteś o pięć minut szybsza od grzechotnika.
- Tak, tak, Asir i te jego mądrości, wejdź.
Wszedł do środka a ja zamknęłam drzwi, pomyślałam, że to może być ciekawa lekcja dla Asir'a, ale również i dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz